"PiS chce niepodzielnej władzy Radziwiłła". Drugie dno kontrowersyjnej ustawy

PiS chce wprowadzić ustawę, która pozwoli na nakładanie kar finansowych na samorządy za finansowanie in vitro. Wystarczy, że rządowa Agencja Oceny Technologii Medycznych negatywnie zaopiniuje wniosek o prowadzenie programu przez gminę. - PiS próbuje zapewnić ministrowi Radziwiłłowi niepodzielne rządy - mówi Beata Małecka-Libera, wiceprzewodnicząca sejmowej komisji zdrowia.

"PiS chce niepodzielnej władzy Radziwiłła". Drugie dno kontrowersyjnej ustawy
Źródło zdjęć: © East News
Karolina Rogaska

Samorządy kilka polskich miast, takich jak Częstochowa, Gdańsk, Warszawa czy Poznań realizują programy mające pomagać ludziom borykającym się z problemem bezpłodności. Pary starające się o dziecko mogą dostać do 5 tys. złotych dofinansowania zabiegu zapłodnienia pozaustrojowego (czyli do 80 proc. kosztów za jedną procedurę).

Program lub jego kontynuację opiniowała Agencja Oceny Technologii Medycznych. Decyzja ta nie była jednak w jakikolwiek sposób wiążąca. Teraz ma się to zmienić. Gdy AOTM wyda negatywną opinię to samorząd nie ma prawa dofinansowywać in vitro. Jeżeli się sprzeciwi albo będzie je finansował inną drogą to zostanie ukarany.

Będziemy walczyć

Minister Konstanty Radziwiłł dał się poznać jako przeciwnik tej metody leczenia niepłodności. Podobnie jak większość członków Prawa i Sprawiedliwości. - Nie wygląda to dobrze. PiS się bardzo uparł, żeby zlikwidować in vitro. Można się było jednak spodziewać takich ruchów - mówi w rozmowie z WP Aleksandra Gajewska, warszawska radna, która popiera dofinansowywanie in vitro. Gajewska tłumaczy też: - Na razie nie wiemy jeszcze, co dokładnie zrobimy, bo ustawa jeszcze nie weszła w życia. W razie czego będziemy walczyć o to, żeby samorządowy program in vitro funkcjonował mimo wszystko.

W podobnym tonie wypowiada się wiceprzewodnicząca rady miasta Gdańsk Agnieszka Owczarczak. - Rząd podejmuje kolejne kroki mające na celu ograniczenie dostępu do in vitro. Musimy koniecznie dokładnie zapoznać się z tą ustawą. Mam nadzieję, że już pozytywnie zaopiniowane projekty nie zostaną nagle cofnięte - mówi nam Owczarczak.

Ręczne sterowanie

Nadzieje gdańskiej radnej mogą jednak pozostać niespełnione. Teoretycznie, jak dowiedzieliśmy się od zastępczyni sejmowej komisji zdrowia Beaty Małeckiej-Libery na posiedzeniu komisji padło oświadczenie z ust twórców projektu, że możliwości cofnięcia opinii nie będzie. Jak się okazuje to nie takie oczywiste. Zapisom ustawy przyjrzał się Włodzimierz Tutaj, rzecznik urzędu miasta Częstochowy, czyli pierwszego samorządu w Polsce, który zdecydował się na dofinansowywanie zabiegów in vitro.

- Minister będzie mógł zlecić prezesowi Agencji napisanie rekomendacji, które mogą uznać za niecelowe kontynuowanie programu zdrowotnego. Skutkiem może być przerwanie jego realizacji. Nawet jeśli wcześniej program miał pozytywną opinię. Inaczej mówiąc: minister będzie mógł ręcznie sterować Agencją Oceny Technologii Medycznych - wyjaśnia Tutaj. I dodaje: - Do tej pory Agencja wydawała opinie nie kierując się kwestiami światopoglądowymi. Chciałbym, żeby tak zostało, bo tu przecież chodzi o ludzkie życie. O dramat, jakim dla wielu ludzi jest bezpłodność.

Niepodzielna władza Radziwiłła

Opinie AOTM będą wiążące nie tylko dla programu leczenia bezpłodności, ale dla wszystkich programów zdrowotnych. - Agencja, działająca pod wpływem rządu, będzie więc też mogła wpływać chociażby na program szczepień - mówi nam Małecka-Libera. Podkreśla też: - Tematem przewodnim ustawy, o której mówimy miało być wprowadzenie pilotażu w szpitalach, który pozwoliłby przetestować nowe rozwiązanie ułatwiające życie i pacjentom i pracownikom służby zdrowia. Tymczasem okazało się, że PiS ponownie próbuje przy pomocy większej ustawy przepchnąć swoje pomysły i umożliwić ministrowi Radziwiłłowi niepodzielne rządy, jeśli chodzi o kwestie programów zdrowotnych.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
pissamorządin vitro
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (31)