PiS blokuje dotację dla Warszawy, aby ją ukarać? Kierwiński: to polityczny rewanż. Sasin: winni są stołeczni urzędnicy
• Dotacja na wypłatę odszkodowań dla Warszawy pod znakiem zapytania
• PO oskarża PiS o działania polityczne
• M. Kierwiński: PiS chce ukarać stolicę za to, że nie wygrywa tu wyborów
• Poseł Sasin uważa, że Warszawa nie radzi sobie z rozpatrywaniem roszczeń
Dotacja dla Warszawy na wypłatę odszkodowań wynikających z tzw. dekretu Bieruta stoi pod znakiem zapytania. Mowa o kwocie 200 mln złotych z Funduszu Reprywatyzacyjnego. Ministerstwo Skarbu Państwa wciąż nie podjęło ostatecznej decyzji ws. przekazania tych środków miastu stołecznemu. Podczas posiedzenia sejmowej komisji ds. energii i skarbu wiceminister Mikołaj Wild stwierdził, że ma duże problemy z dostrzeżeniem przyczyn, które uzasadniałyby szczególne wsparcie dla Warszawy.
Przyznania dotacji domaga się Platforma Obywatelska. - Ministerstwo Skarbu Państwa powinno doskonale zdawać sobie sprawę z tego, jak wielkim problemem jest warszawska reprywatyzacja. Bez wsparcia z Funduszu miasto nie poradzi sobie z tą kwestią - mówi Wirtualnej Polsce poseł PO Marcin Kierwiński. W jego ocenie działania MSP wyglądają na polityczną akcję PiS-u.
- Chce ukarać stolicę i jej mieszkańców za to, że wyborów nie wygrywa tu Prawo i Sprawiedliwość. To polityczny rewanż, który odbije się na komforcie wszystkich warszawiaków - tłumaczy polityk Platformy. W jaki sposób?
- Za sprawą decyzji odmownej mieszkańcy stolicy zostaną pozbawieni wielu ważnych inwestycji. Pieniądze przeznaczone na ten cel, trzeba będzie przesunąć na pokrycie straty, którą chce wygenerować resort skarbu państwa - tłumaczy polityk Platformy. I dodaje, że zamieszanie wokół dotacji pokazuje złe intencje PiS-u wobec stolicy.
Prawo i Sprawiedliwość broni się przed oskarżeniami PO i przypomina, że sprawa nie jest jeszcze ostatecznie przesądzona. - Ministerstwo nie odebrało dotacji, tylko ją wstrzymało - mówi WP Jacek Sasin. Polityk PiS tłumaczy, że stało się tak, bo Warszawa nie radzi sobie z rozpatrywaniem roszczeń.
- Mamy wiele sygnałów od mieszkańców, że urzędnicy ze stolicy nie przykładają należytej wagi do badania dokumentów, na podstawie których zwracane są nieruchomości. Zdarzały się nawet takie przypadki, że lokatorzy zwracanych kamienic na własną rękę prowadzili śledztwa, w których udowadniali, że dane roszczenia były nieuzasadnione. Podczas gdy wcześniej urzędnicy bez należytego zbadania dokumentów decydowali o zwrotach - tłumaczy Sasin. I dodaje, że podobnych sygnałów jest na tyle dużo, że należy zadać sobie pytanie, czy nie dochodziło do celowego wydawania środków publicznych.
- Minister chce zapoznać się z tą sprawą, przeanalizować, w jaki sposób wydawane są pieniądze i dopiero wtedy podjąć ostateczną decyzję. Wynika to z dbałości o uczciwe dystrybuowanie środków publicznych - wyjaśnia poseł PiS. Jednocześnie Sasin zapewnia, że działania MSP nie są podyktowane względami politycznymi. - To czysty przypadek - mówi były kandydat na prezydenta Warszawy.
Znowelizowana w 2013 roku przez Sejm ustawa o komercjalizacji i prywatyzacji zakładała, że przez trzy kolejne lata Warszawa może być wspierana środkami z Funduszu Reprywatyzacyjnego na wypłatę odszkodowań za nieruchomości przejęte tzw. dekretem Bieruta. Maksymalna roczna kwota takiej pomocy to 200 mln zł. W 2014 i 2015 roku miasto otrzymało dotację. W tym roku jej wypłata jest na razie zawieszona.