Piraci zaatakowani przez piratów błagali o pomoc
O mało nie doszło do strzelaniny między somalijskimi piratami tuż przed wypłatą okupu za tankowiec Maran Centaurus z ropą i 28 ludźmi na pokładzie. Piraci na tankowcu wybłagali pomoc od zwalczających ich sił - ujawnił obecny przy tym negocjator.
Wszystko działo się niemal w dwa miesiące od uprowadzenia 29 listopada około 1300 km od somalijskich wybrzeży supertankowca wiozącego ropę z Arabii Saudyjskiej do Stanów Zjednoczonych. Po tygodniach pełnych napięcia piraci zdecydowali się na wzięcie 5,5 mln dolarów okupu - powiedział somalijski biznesmen, który prowadził negocjacje.
Na chwilę przed zrzuceniem na spadochronie na pokład statku Maran Centaurus 5,5 mln dolarów okupu pojawili się "nowi" piraci w dwóch motorówkach - powiedział.
Kiedy piraci na pokładzie greckiego supertankowca zaczęli dramatycznie błagać o pomoc, śmigłowce sił antypirackich odgoniły motorówki z napastnikami przymierzającymi się do udziału w okupie.
Sam podmuch powietrza wytwarzany przez rotory wystarczył, by ich odstraszyć. Dopiero wtedy przyleciały samoloty, z których zrzucono na pokład statku pokaźny węzełek z pieniędzmi. W większości przypadków okup pieniężny zrzucany jest na spadochronie, chociaż czasem dochodzi do przekazów bankowych lub dostarczenia pieniędzy motorówką.
Piraci, którzy wzięli okup, opuścili statek.
Właściciel Maran Centaurusa nie chciał ujawnić żadnych szczegółów związanych z wynegocjowaniem uwolnienia tankowca. Podał tylko, że załoga - dziewięciu Greków, 16 Filipińczyków, dwóch Ukraińców i Rumun - jest bezpieczna i zdrowa.
Jak podała rzeczniczka greckiej straży przybrzeżnej, Maran Centaurus opuścił wody somalijskie eskortowany przez grecką fregatę i zmierza do portu w Durbanie w RPA. Potwierdziła, że wszyscy członkowie załogi czują sie dobrze. Statek powinien zawinąć do Durbanu za tydzień.