Piotra Głowalę zabił boss "Pruszkowa"
Policjanci z warszawskiego CBŚ rozwikłali zagadkę porwania i brutalnego zamordowania Piotra Głowali, znanego inwestora giełdowego. Zarzuty postawiono dwóm osobom – dowiedział się "Wprost".
Obaj bandyci siedzą w aresztach za inne przestępstwa. Dziś odwiedzili ich prokuratorzy i postawili im zarzuty zabójstwa. Usłyszeli je Janusz G. ps. "Graf", jeden z założycieli mafii pruszkowskiej oraz jeden z jego współpracowników. Zlecenie zabójstwa miało wyjść od jednego ze znanych biznesmenów, który ukrywa się poza Polską. – Wyjaśnienie tej sprawy ogromny sukces policji i prokuratury– mówi Janusz Kaczmarek, minister spraw wewnętrznych i administracji.
Piotr Głowala miał ogromną wiedzę o interesach giełdowych ludzi związanych ze służbami specjalnymi i mafią. Zginął 25 maja 2005 r. w dniu, w którym odebrał na Śląsku ważne dokumenty dotyczące przekrętów w Narodowych Funduszach Inwestycyjnych. Bandyci zadali mu kilka ciosów w szyję samurajskim mieczem. Wcześniej Głowala, na polecenie Grzegorza Wieczerzaka odwiedził Janusza Lazarowicza (byłego szefa XIV NFI, obecnie mieszkającego w Wielkiej Brytanii). Rzekomo miał domagać się zwrotu pieniędzy i stanowiska dla byłego prezesa PZU Zycie. Po ostrej kłótni Lazarowicz ostrzegł Głowalę: "pan kopie sobie grób". Niedługo potem inwestor został zamordowany. Według zeznań jednego ze świadków koronnych Lazarowicz robił interesy z "Grafem". Razem przejmowali różne spółki i inwestowali w nieruchomości.
Według rozmówców "Wprost", układ "Grafa" z Lazarowiczem chronili oficerowie WSI zamieszani w spekulacje giełdowe. Usiłowali oni przeszkadzać policji w prowadzeniu śledztwa w sprawie interesów Głowali. Podstawiano świadków, których zeznania miały odwrócić uwagę śledczych od Lazarowicza i "Grafa".
Janusz G. siedzi w areszcie podejrzany o kierowanie gangiem, handel paliwami i korumpowanie urzędników Ministerstwa Finansów.
Dorota Kania, Rafał Pasztelański