Piotr Zgorzelski o wyborach prezydenckich 10 maja: "święto demokracji" a la Korea Północna
Jarosław Kaczyński powiedział w wywiadzie dla PAP, że "wybory uzupełniające, które odbyły się w niedzielę, pokazały, że przeprowadzenie wyborów prezydenckich jest dzisiaj całkowicie możliwe". - Jeżeli dziesięciu lub kilkunastoprocentowa frekwencja jest wystarczająca do tego, by formułować tezę, że wybory można przeprowadzić, to gratuluję "święta demokracji" a la Korea Północna. Myślę, że Polacy takiego święta, by sobie nie życzyli - mówił wicemarszałek Sejmu i polityk PSL Piotr Zgorzelski w programie "Tłit". Wytłumaczył również, dlaczego -według niego - PiS "mocno prze do wyborów 10 maja nawet kosztem życia i zdrowia Polaków".
Zaskoczyła pana wypowiedź Jarosław… Rozwiń
Transkrypcja:
Zaskoczyła pana wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego dla polskiej agencji prasowej?
Który twierdzi, że wybory lokalne, które odbyły się teraz w niedzielę, świadczą o tym, że wybory 10 maja, wybory prezydenckie są absolutnie nie zagrożone?
No jeżeli dziesięcio lub kilkunasto procentowa frekwencja jest wystarczającą do tego, aby formułować tezę, że wybory można przeprowadzić, to gratuluję takiego święta demokracji.
To jest to święto demokracji a'la Korea Północna i myślę, że Polacy takiego święta by sobie nie życzyli. Ale panie marszałku, jakie są tutaj motywy Jarosława Kaczyńskiego w tej sprawie?
Nie no, motywy są jednoznaczne. Zdają sobie sprawę, że po tym kryzysie spadnie fala niezadowolenia, niechęci. Będzie też to, o czym wspomnieliśmy.
Czyli proces oceny, czy państwo polskie było przygotowane. I nie chodzi tutaj bardziej o rozliczanie winnych, tylko o zbadanie stanu państwa przed tym kryzysem.
W sytuacji kiedy już w styczniu było wiadomo, że on do nas dotrze - to jest pierwsza sprawa. Druga rzecz - na pewno to o czym rozmawialiśmy wcześniej.
Może się okazać, że będzie musiał rząd robić redukcję wydatków społecznych - co z pewnością nie odbije się na pozytywnych notowaniach partii rządzącej.
Dlatego tak mocno prą do wyborów 10 maja, nawet kosztem zdrowia i życia Polaków.
Bo, jeżeli okazuje się, że fala kulminacyjna tej epidemii w Polsce przyjdzie za kilkanaście dni.
To pamiętajmy o tym, że fala kulminacyjna ma to do siebie, że jeszcze później jej osłabienie trwa także jakiś czas.
I nie chodzi tutaj o kandydatów, którzy są w stosunku do Andrzeja Dudy w dużym stopniu poszkodowani.
Bo pan prezydent podpisując 2 miliardy dla telewizji publicznej, tym samym stworzył sobie okienko, z którego wygląda niemalże przez 24 godziny na dobę.
A jeżeli inni kandydaci mają szansę w tym medium - niesłusznie zwanym - narodowym, czy publicznym się pojawić, to tylko w krzywym zwierciadle.