Piotr Woźniak-Starak zaginiony na jeziorze Kisajno. Jak chronić VIP‑ów
Piotr Woźniak-Starak jest wciąż poszukiwany. Pojawiają się nowe informacje dotyczące ochroniarzy, których przy milionerze w momencie wypadku na jeziorze Kisajno miało nie być. - Jestem całym sercem z nimi, współczuję całej rodzinie i wszystkim chłopakom - mówi Maciej Górski z Fundacji At-System Group, Highlander Team Protection.
20.08.2019 | aktual.: 20.08.2019 16:06
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Trwają poszukiwania Piotra Woźniaka-Staraka. W nocy z soboty na niedzielę zaginął nad jeziorem Kisajno. Według doniesień "Faktu" milioner miał powiedzieć ochroniarzom, żeby płynęli do portu przy posiadłości, a on za chwilę do nich dopłynie. Agenci mieli namierzać telefon klienta, ale aparat został na łódce.
- Bardzo ubolewam nad tą tragedią z racji tego, że kiedyś, gdzieś losy ochroniarzy pana Jerzego Staraka i jego pasierba zbiegły się z moimi. Jestem całym sercem z nimi, współczuję całej rodzinie i wszystkim chłopakom, którzy są w tę sprawę zaangażowani. Przesyłam życzenia, żeby się trzymali, bo to niewiarygodna tragedia - mówi w rozmowie z WP Maciej Górski z Fundacji At-System Group, Highlander Team Protection.
Ekspert od bezpieczeństwa nie chce deprecjonować ani umiejętności, ani kunsztu pracy ochrony Piotra Woźniaka-Staraka. Wyjaśnia nam, jak powinna wyglądać ochrona osobista. Czy wynajętej ochronie mówi się, co ma robić, a ona ma obowiązek się słuchać? - To jest kwestia określenia modelu pracy, rodzaju chronienia oraz zagrożeń. Jeśli brać pod uwagę kunszt prawidłowej ochrony osobistej, to nie ma możliwości, by osoba chroniona wychodziła na zewnątrz bez asysty - ocenia Górski.
Piotr Woźniak-Starak poszukiwany. "Ktoś zdecydował, że ochrona jest potrzebna"
Jak podkreśla Górski, rozumie, że osoby ochraniane chcą mieć trochę prywatności, ale jednocześnie zwraca uwagę na inny aspekt tej sytuacji. - To zawsze są trudne i niejednoznaczne sprawy. Z jednej strony człowiek nie chce mieć tzw. drugich oczu, ale jak stajemy się osobą publiczną, która wymaga ochrony, to jednoznacznie, natychmiast oddajemy bardzo dużą część prywatności - tłumaczy.
I dodaje, że "jeżeli z jakichś powodów ktoś zdecydował, że ochrona jest potrzebna, to znaczy, że występują jakieś symptomy, że jest ona potrzebna". - Każde chronienie działa według pewnych systemów i procedur. Nie można mówić, że będziemy chronić kogoś w sposób osobisty, nie będąc przy nim nieustannie. Wyjątkiem - zabrzmi to kuriozalnie - jest sypialnia. Każde inne okoliczności powinny być nadzorowane w sposób bezpośredni - podkreśla ekspert.
On sam, jak zaznacza, "nie wyobraża sobie sytuacji z klientem, który prosi go, żeby poszedł sam na motorówkę". - Na takiej motorówce mogą się zdarzyć bardzo różne rzeczy - mówi nasz rozmówca.
Piotr Woźniak-Starak poszukiwany. Kondycja psychiczna ochroniarzy
"Fakt" informuje też o tym, że jeden z ochroniarzy, który pracuje dla Piotra Woźniaka-Staraka od kilku lat, bardzo przeżywa całą sytuację. Ma do siebie pretensje, że może gdyby został z klientem, do wypadku by nie doszło. "Odebrano mu broń, żeby nie targnął się na życie. Próbował także wyskoczyć z okna" - podaje dziennik.
Co na to nasz rozmówca? Tłumaczy, że prokuratura może wystąpić do policji o zatrzymanie i zdeponowanie, ale nie o odebranie broni wszystkim osobom z tzw. kręgu zainteresowanych, które mają na nią pozwolenie.
- Agenci byli blisko, rożne wątki mogą być rozpatrywane. Policja i prokuratura od tego są, by bardzo szeroko patrzeć na sprawę. Broń zdeponowano dla bezpieczeństwa tego człowieka. On chronił i jednocześnie był blisko pana Staraka. Nie powinien być z nim związany emocjonalnie, ale spędzali ze sobą wiele czasu - zwraca uwagę Górski.
Wypadek na jeziorze Kisajno. "Człowiek jest tylko człowiekiem"
- Człowiek jest tylko człowiekiem. Można mieć różne myśli, wyobraźnia może pracować bardzo mocno: co na to rodzina? Kto i o co może mnie podejrzewać? - mówi.
- Znam ich. Nie sądzę, by któryś z nich życzył czegoś złego tej rodzinie - dodaje. Górski ma nadzieję, że rodzina, mimo osobistej tragedii, "zaciągnie ochroniarzy do kręgu wsparcia". - Nie załamywać się, "schować się", starać się wyciszyć, znaleźć w sobie spokój, zrobić dwa kroki w tył i spróbować pomyśleć o tym, że zrobiliśmy to, co było możliwe - radzi Górski.
I choć podkreśla, że złe decyzje nie powinny być podejmowane, tak się zdarza. - Jednak jak sytuacja jest wielowątkowa, bardzo trudno błędów nie popełnić - zaznacza. Jego zdaniem agenci powinni zrobić wszystko, żeby jak najszybciej wrócić do normalnego funkcjonowania - podkreśla.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl