Piotr Woźniak-Starak zaginiony na jeziorze Kisajno. Jak chronić VIP-ów

Piotr Woźniak-Starak jest wciąż poszukiwany. Pojawiają się nowe informacje dotyczące ochroniarzy, których przy milionerze w momencie wypadku na jeziorze Kisajno miało nie być. - Jestem całym sercem z nimi, współczuję całej rodzinie i wszystkim chłopakom - mówi Maciej Górski z Fundacji At-System Group, Highlander Team Protection.

Piotr Woźniak-Starak zaginął na jeziorze Kisajno. Tragedię przeżywają też jego ochroniarze
Źródło zdjęć: © 123RF
Anna Kozińska

Trwają poszukiwania Piotra Woźniaka-Staraka. W nocy z soboty na niedzielę zaginął nad jeziorem Kisajno. Według doniesień "Faktu" milioner miał powiedzieć ochroniarzom, żeby płynęli do portu przy posiadłości, a on za chwilę do nich dopłynie. Agenci mieli namierzać telefon klienta, ale aparat został na łódce.

- Bardzo ubolewam nad tą tragedią z racji tego, że kiedyś, gdzieś losy ochroniarzy pana Jerzego Staraka i jego pasierba zbiegły się z moimi. Jestem całym sercem z nimi, współczuję całej rodzinie i wszystkim chłopakom, którzy są w tę sprawę zaangażowani. Przesyłam życzenia, żeby się trzymali, bo to niewiarygodna tragedia - mówi w rozmowie z WP Maciej Górski z Fundacji At-System Group, Highlander Team Protection.

Ekspert od bezpieczeństwa nie chce deprecjonować ani umiejętności, ani kunsztu pracy ochrony Piotra Woźniaka-Staraka. Wyjaśnia nam, jak powinna wyglądać ochrona osobista. Czy wynajętej ochronie mówi się, co ma robić, a ona ma obowiązek się słuchać? - To jest kwestia określenia modelu pracy, rodzaju chronienia oraz zagrożeń. Jeśli brać pod uwagę kunszt prawidłowej ochrony osobistej, to nie ma możliwości, by osoba chroniona wychodziła na zewnątrz bez asysty - ocenia Górski.

Zobacz także: Kaczyński broni kontrowersyjnych słów abpa Jędraszewskiego. Riposta Halickiego

Piotr Woźniak-Starak poszukiwany. "Ktoś zdecydował, że ochrona jest potrzebna"

Jak podkreśla Górski, rozumie, że osoby ochraniane chcą mieć trochę prywatności, ale jednocześnie zwraca uwagę na inny aspekt tej sytuacji. - To zawsze są trudne i niejednoznaczne sprawy. Z jednej strony człowiek nie chce mieć tzw. drugich oczu, ale jak stajemy się osobą publiczną, która wymaga ochrony, to jednoznacznie, natychmiast oddajemy bardzo dużą część prywatności - tłumaczy.

I dodaje, że "jeżeli z jakichś powodów ktoś zdecydował, że ochrona jest potrzebna, to znaczy, że występują jakieś symptomy, że jest ona potrzebna". - Każde chronienie działa według pewnych systemów i procedur. Nie można mówić, że będziemy chronić kogoś w sposób osobisty, nie będąc przy nim nieustannie. Wyjątkiem - zabrzmi to kuriozalnie - jest sypialnia. Każde inne okoliczności powinny być nadzorowane w sposób bezpośredni - podkreśla ekspert.

On sam, jak zaznacza, "nie wyobraża sobie sytuacji z klientem, który prosi go, żeby poszedł sam na motorówkę". - Na takiej motorówce mogą się zdarzyć bardzo różne rzeczy - mówi nasz rozmówca.

Piotr Woźniak-Starak poszukiwany. Kondycja psychiczna ochroniarzy

"Fakt" informuje też o tym, że jeden z ochroniarzy, który pracuje dla Piotra Woźniaka-Staraka od kilku lat, bardzo przeżywa całą sytuację. Ma do siebie pretensje, że może gdyby został z klientem, do wypadku by nie doszło. "Odebrano mu broń, żeby nie targnął się na życie. Próbował także wyskoczyć z okna" - podaje dziennik.

Co na to nasz rozmówca? Tłumaczy, że prokuratura może wystąpić do policji o zatrzymanie i zdeponowanie, ale nie o odebranie broni wszystkim osobom z tzw. kręgu zainteresowanych, które mają na nią pozwolenie.

- Agenci byli blisko, rożne wątki mogą być rozpatrywane. Policja i prokuratura od tego są, by bardzo szeroko patrzeć na sprawę. Broń zdeponowano dla bezpieczeństwa tego człowieka. On chronił i jednocześnie był blisko pana Staraka. Nie powinien być z nim związany emocjonalnie, ale spędzali ze sobą wiele czasu - zwraca uwagę Górski.

Wypadek na jeziorze Kisajno. "Człowiek jest tylko człowiekiem"

- Człowiek jest tylko człowiekiem. Można mieć różne myśli, wyobraźnia może pracować bardzo mocno: co na to rodzina? Kto i o co może mnie podejrzewać? - mówi.

- Znam ich. Nie sądzę, by któryś z nich życzył czegoś złego tej rodzinie - dodaje. Górski ma nadzieję, że rodzina, mimo osobistej tragedii, "zaciągnie ochroniarzy do kręgu wsparcia". - Nie załamywać się, "schować się", starać się wyciszyć, znaleźć w sobie spokój, zrobić dwa kroki w tył i spróbować pomyśleć o tym, że zrobiliśmy to, co było możliwe - radzi Górski.

I choć podkreśla, że złe decyzje nie powinny być podejmowane, tak się zdarza. - Jednak jak sytuacja jest wielowątkowa, bardzo trudno błędów nie popełnić - zaznacza. Jego zdaniem agenci powinni zrobić wszystko, żeby jak najszybciej wrócić do normalnego funkcjonowania - podkreśla.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Ukraina o działaniach Rosji. Zaatakowali bombą kierowaną nowego typu
Ukraina o działaniach Rosji. Zaatakowali bombą kierowaną nowego typu
Wypadek w Warszawie. Dachował samochód ambasady Rosji
Wypadek w Warszawie. Dachował samochód ambasady Rosji
Tunel między Rosją i USA. Ma być dwa razy dłuższy od Eurotunelu
Tunel między Rosją i USA. Ma być dwa razy dłuższy od Eurotunelu
"Drugi Sybir". Rosja pokazała plan po zajęciu Ukrainy
"Drugi Sybir". Rosja pokazała plan po zajęciu Ukrainy
Miliony protestujących w USA. Trump odpowiedział
Miliony protestujących w USA. Trump odpowiedział
Nie żyje Sam Rivers. Muzyk miał 48 lat
Nie żyje Sam Rivers. Muzyk miał 48 lat
Do Gdańska zawinął kontenerowiec z Chin. Przypłynął trasą przez Arktykę
Do Gdańska zawinął kontenerowiec z Chin. Przypłynął trasą przez Arktykę
Doroczne liczenie katolików. Sprawdzą, ile osób chodzi do kościoła
Doroczne liczenie katolików. Sprawdzą, ile osób chodzi do kościoła
Netanjahu zapowiada start w kolejnych wyborach. "Wygram"
Netanjahu zapowiada start w kolejnych wyborach. "Wygram"
Ruchome tablice rejestracyjne. Policjanci odkryli zuchwały mechanizm
Ruchome tablice rejestracyjne. Policjanci odkryli zuchwały mechanizm
Pełna okupacja Ukrainy? Rosja potrzebowałaby 103 lata
Pełna okupacja Ukrainy? Rosja potrzebowałaby 103 lata
"Pokazywali zdjęcia trupów". Szokujące sceny w rosyjskiej szkole
"Pokazywali zdjęcia trupów". Szokujące sceny w rosyjskiej szkole