"Zostałem wykorzystany". Pierwszy wywiad Wawrzyka po aferze wizowej
Zostałem wykorzystany przez Edgara K., to był mój błąd - mówi były wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk w wywiadzie dla Radia ZET. Okazuje się, że do tej pory polityk nie został jeszcze nawet przesłuchany w sprawie afery wizowej w MSZ.
10.11.2023 | aktual.: 10.11.2023 11:40
Piotr Wawrzyk w rozmowie z Radiem ZET opublikowanej na portalu YouTube przyznał, że do tej pory nie był jeszcze nawet przesłuchiwany przez prokuraturę.
- Ale ja oczywiście od początku, jak tylko ta sytuacja się pojawiła byłem w gotowości i jestem gotów w każdej chwili do rozmowy, do zeznań, do odpowiedzi na wszystkie pytania. Ja po prostu nie mam nic do ukrycia, nic złego nie zrobiłem - mówi Piotr Wawrzyk.
Polityk przyznał, że w dniu odwołania z MSZ funkcjonariusze CBA zabrali mu telefon. - Od tamtej pory jedyny kontakt jaki był polegał na tym, że przekazaliśmy prokuraturze informacje, kto będzie mnie reprezentował.
Wawrzyk przekonuje, że "nie było żadnej afery wizowej". - Ani w centrali ministerstwa, ani w placówkach, według mojej najlepszej wiedzy, nie doszło do żadnych działań niezgodnych z prawem - przekonuje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Słowa Wawrzyka opublikował na portalu X dziennikarz Radia ZET Mariusz Gierszewski.
- Zostałem wykorzystany przez Edgara K., to był mój błąd. Za bardzo mu zaufałem, zapewniano mnie, że taki proceder ułatwień w wydawaniu wiz funkcjonował w MSZ od dawna - mówi Wawrzyk w rozmowie z Radiem ZET.
- O tym, że on prowadzi takie działania dowiedziałem się dopiero kilka tygodni po jego zatrzymaniu. Według tego, co on mnie przekazywał, ta działalność miała charakter czysto biznesowy, nie miała charakteru korupcyjnego, czy jakiegokolwiek przestępczego. To miała być działalność o charakterze formalnego pośrednictwa pracy - powiedział Piotr Wawrzyk.
W kolejnym wpisie Mariusz Gierszewski relacjonuje, że Wawrzyk w rozmowie przyznał, że "dotarły do niego informacje, że amerykańskie służby złapały na granicy USA z Meksykiem nielegalnego migranta, który dostał się tam przez Europę dzięki polskiej wizie".
Skontaktowaliśmy się z pełnomocnikami Edgara K. Zainteresowany odmówił komentarza do najnowszych słów Piotra Wawrzyka.
Afera wizowa w rządzie PiS
Piotr Wawrzyk odszedł z rządu w atmosferze skandalu. 31 sierpnia premier Mateusz Morawiecki odwołał go ze stanowiska wiceministra spraw zagranicznych. Dymisja miała związek z tzw. aferą wizową, czyli podejrzeniami korupcji w procesie wydawania wiz dla setek tysięcy pracowników z Azji i Afryki. Do resortu spraw zagranicznych weszli agenci CBA, prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie.
Piotr Wawrzyk nie tylko został wyrzucony z rządu, ale stracił również miejsce na listach wyborczych PiS. Po wyborach polityk zabrał głos w mediach społecznościowych. "Powoli dobiega końca moja misja reprezentowania Ziemi Świętokrzyskiej w Sejmie RP. Wydarzenia ostatnich tygodni były i nadal są trudnym doświadczeniem dla mnie, nie tylko jako polityka, ale też jako człowieka" - pisał Wawrzyk.
Edgar K. był bliskim współpracownikiem Piotra Wawrzyka. To właśnie od niego zaczęła się cała afera wizowa. W ramach operacji służb Edgar K., w zamian za pomoc w załatwieniu wiz, przyjął 160 tys. zł łapówki od działającego pod przykryciem funkcjonariusza CBA. W sumie miał przyjąć co najmniej pół miliona łapówek i usłyszał zarzut płatnej protekcji przy załatwianiu wiz w MSZ.
Czytaj także:
Źródło: Radio ZET, X, WP Wiadomości