Piotr Semka: Lis jest płonącym trybunem, dawno przestał być dziennikarzem
• Spór publicystów o osoby popierające Komitet Obrony Demokracji
• Piotr Semka: może to są czytelnicy tygodnika "Nie"
• Jadwiga Sztabińska: ludzie 60+, którzy czytają "Do Rzeczy" czy "wSieci"
• Goście WP ocenili też dziennikarzy, którzy sympatyzują ze stronami sporu politycznego
Na manifestacje Komitetu Obrony Demokracji przychodzą głównie ludzie starsi. Oni czują, że ostatnie miesiące mogą stanowić zagrożenie dla swobód - powiedziała Jadwiga Sztabińska ("Dziennik Gazeta Prawna"). Nie zgodził się z nią Piotr Semka ("Do Rzeczy"), który zauważył, że na demonstracjach pojawiają się też osoby młode. - Są bardzo podatni na propagandę w stylu "jeśli PiS będzie dalej robił awanturę, to zostaniemy odepchnięci przez Europę" - stwierdził gość Pawła Lisickiego.
Jadwiga Sztabińska uważa, że KOD jest ruchem obywatelskim, chociaż wszyscy przypisują mu związki z partiami opozycyjnymi. - Fascynuje wiek osób, które tam przychodzą - starsi, którzy bardzo dobrze pamiętają czasy PRL-u - powiedziała. - Może to są czytelnicy tygodnika "Nie". Nie pamiętam, jak były demonstracje w obronie TV Trwam, żeby używano (haseł): "no właśnie, ci ludzie pamiętają agresywną walkę przeciwko Kościołowi" - odpowiedział Piotr Semka.
- Ostatnio słyszałam taką historię, że na demonstracje wybierają się ludzie 60+, którzy czytają "Do Rzeczy" czy "wSieci", ale idą tam, bo właśnie pamiętają, jak było za czasów PRL - mówiła Sztabińska. Semka stwierdził, że trudno mu sobie wyobrazić czytelnika "wSieci", który idzie na demonstracje KOD.
- Na manifestacjach spotyka się elektorat partii lewicowych z młodymi, zwiedzającymi świat, którzy są bardzo podatni na propagandę w stylu "jeśli PiS będzie dalej robił awanturę, to zostaniemy odepchnięci przez Europę" - oceniał publicysta.
Prowadzący program Paweł Lisicki pytał swoich gości również o zaangażowanie polityczne części dziennikarzy, m.in. Jacka Żakowskiego, Ewy Wanat, Jarosława Kurskiego czy Tomasza Lisa. - To są konsekwencje pewnej linii przyjętej przez te gazety. Lis jest płonącym trybunem, od dawna przestał być dziennikarzem. "Gazeta Wyborcza" co jakiś czas przypomina biuletyn sztabu rewolucyjnego - odpowiedział Semka.
Sztabińska podkreśliła, że problem wyjścia ze swojej roli dotyczy nie tylko strony liberalno-lewicowej, ale również prawicowej. - Ma to tez swoje zalety, bo obie strony się wzajemnie kontrolują, co wcale być złe nie musi - zastanawiał się Lisicki.