Trwa ładowanie...
d29t3ig
04-06-2009 07:54

Pijany Lady Pank - miasto nie chce zapłacić za koncert

Władze Aleksandrowa Łódzkiego nie chcą zapłacić zespołowi Lady Pank za koncert, który miał być gwoździem programu tegorocznych Dni Aleksandrowa. Występ odbył się w miniony weekend, ale zarówno publiczność, jak i magistrat są zdegustowani poziomem widowiska i zachowaniem artystów na scenie.

d29t3ig
d29t3ig

- Na koncercie było sporo dzieci, które musiały słuchać bluźnierstw ze sceny - komentuje Krystyna Buda-Sowa, rzecznik aleksandrowskiego magistratu. - Podczas jednej z piosenek pan Panasewicz na przykład zwrócił się do publiczności słowami: "Przyjechałem zagrać dla ludzi, a nie dla dziczy". Nie takiego występu oczekiwaliśmy. Artyści nie dotrzymali też innych warunków umowy - zeszli ze sceny przed czasem. Dlatego zapłaciliśmy im za występ połowę ustalonej kwoty, a drugiej połowy płacić nie zamierzamy.

Umowa z zespołem jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, opiewała na 50 tys. złotych. W środę burmistrz Aleksandrowa Jacek Lipiński wydał w tej sprawie oświadczenie. Czytamy w nim m.in. "Występ zespołu Lady Pank - tegorocznej gwiazdy - wywołał ogromne kontrowersje. Zespół ma określoną renomę i spodziewaliśmy się - zgodnie z zawartą umową - występu nieodbiegającego poziomem od ogólnie przyjętych norm współżycia społecznego. Zawarta umowa gwarantowała nam określony czas koncertu - tu również zespół nie spełnił oczekiwań. Mieszkańcy Aleksandrowa Łódzkiego uznali występ za skandaliczny".

Nie udało się skontaktować z menedżerem grupy. Nie wiadomo więc, czy sprawa honorarium dla artystów znajdzie swój finał w sądzie.

- Jestem wielkim fanem tego zespołu, ale to co pokazali w Aleksandrowie to skandal. Ludzi na koncert przyszło mnóstwo, a Panas (Janusz Panasewicz) był tak pijany lub naćpany, że nawet nie pamiętał tekstów piosenek i do tego strasznie bełkotał. Na koncercie powiedział do ludzi, że nie wie "po co tu przyszli". Borysewicz próbował niby sytuację ratować, ale wreszcie sam popisał się, kopiąc któregoś z fanów pod sceną. Koncert odbył się tylko dzięki Kielichowi, Jabłońskiemu i Białasowi, bo liderzy: Janusz Panasewicz i Jan Borysewicz chyba nawet nie wiedzieli, gdzie są - pisze jeden z fanów Lady Pank na forum internetowym.

- Panasewicz był ewidentnie pijany - opowiada jeden ze świadków występu. - Jego krzyk do mikrofonu w niczym nie przypominał śpiewu, trudno nawet było rozpoznać, którą piosenkę usiłuje wykrzyczeć.

W połowie koncertu postanowił zapalić papierosa, gitarzyści grali, ale nie miał kto śpiewać.

d29t3ig
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d29t3ig
Więcej tematów