Poseł PiS pijany na ulicy. Wiadomo, co działo się wcześniej
Wraca sprawa skandalu z udziałem posła PiS Przemysława Czarneckiego, który pijany leżał na jednym ze stołecznych przystanków autobusowych. Wcześniej towarzyszyli mu koledzy, którym polityk zdążył pomóc wrócić do swoich domów. Gdy chciał zamówić taksówkę dla siebie, okazało się, że bateria w jego telefonie się wyczerpała. Wkrótce potem sił zabrakło również samemu posłowi.
Przemysław Czarnecki, poseł PiS i syn europosła Ryszarda Czarneckiego, pod koniec października został odwieziony przez straż miejską na izbę wytrzeźwień przy ul. Kolskiej w Warszawie, gdzie spędził noc. Według nieoficjalnych doniesień, poseł miał ponad dwa promile alkoholu w organizmie.
"Super Express" poznał kulisy incydentu z udziałem parlamentarzysty. Okazuje się, że niewiele brakowało, a posłowi udałoby się wrócić feralnej nocy bezpiecznie do domu. Polityk był na tyle koleżeński, że najpierw zadbał o znajomych, z którymi wcześniej imprezował.
- Poseł Czarnecki miał odwieźć jednego ze swoich kolegów taksówką do domu. Pomógł mu się dostać do mieszkania, chociaż sam był przecież w nie najlepszym stanie - powiedział w rozmowie z dziennikiem anonimowy polityk Prawa i Sprawiedliwości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: ofensywa Błaszczaka. To przyszły premier? "Byłby świetny"
Inny parlamentarzysta rządzącej partii dodał, że Czarneckiemu prawdopodobnie również udałoby się wrócić do domu, gdyby nie to, że chwilę później padł mu telefon. Nie mogąc zamówić taksówki, polityk udał się na przystanek autobusowy.
- Przemek postanowił pojechać autobusem do domu, ale go ścięło po drodze. I tak go ścięło, że znalazł się na przystanku na Wilanowie. Patrolująca okolicę straż miejska znalazła go nad ranem - opowiada inny ważny polityk PiS.
Poseł PiS w izbie wytrzeźwień. Jet reakcja partii
Po kilkunastu godzinach Przemysław Czarnecki opuścił izbę wytrzeźwień przy ul. Kolskiej. Czekający na niego dziennikarze pytali wówczas o jego "samopoczucie". Polityk jednak odmówił skomentowania własnego wybryku.
Tego samego dnia, w reakcji na wiadomości o zdarzeniu, prezes PiS Jarosław Kaczyński podjął decyzję o zawieszeniu Czarneckiego w prawach członka partii. Rzecznik rządzącej partii poinformował też o skierowaniu wniosku o wszczęcie postępowania do rzecznika dyscyplinarnego PiS.
Poseł przyznał później, że zawieszenie go jest dla niego "w pełni zrozumiałe". Na pytanie, czy ma zamiar się tłumaczyć prezesowi Kaczyńskiemu odpowiedział "oczywiście, że tak".
Głos w tej sprawie zabrał sam prezes Kaczyński podczas spotkania z mieszkańcami w Jedliczu. - Nie twierdzę, że jesteśmy partią aniołów, też się różne rzeczy mogą zdarzyć. Tylko my z góry zakładamy, że będziemy na to ostro reagować. Choćby ostatnio pewien młody poseł, że tak powiem, nie dał rady. To już można powiedzieć - wisi. Został zawieszony, chociaż do domu zdaje się było już niewiele. Ale cóż, w polityce trzeba przede wszystkim nie upijać się, a po drugie trzeba mieć też trochę szczęścia - ocenił Kaczyński, na co sala zareagowała śmiechem.
Źródło: "Super Express"