Piesiewicz nie stawi się przed komisją? Wysłał list
Senator Krzysztof Piesiewicz prawdopodobnie nie przyjdzie na środowe posiedzenie senackiej komisji regulaminowej, która ma zaopiniować wniosek prokuratury o wyrażenie zgody na postawienie mu zarzutów - powiedział szef komisji Zbigniew Szaleniec (PO). Piesiewicz wysłał list do członków komisji.
Szaleniec poinformował, że list Piesiewicza, którym senator ustosunkowuje się do wniosku prokuratury, dotarł już do komisji. - Senator Piesiewicz prawdopodobnie nie przybędzie na posiedzenie komisji. Świadczy o tym fakt, że wystosował on pismo do członków komisji, w którym ustosunkowuje się do wniosku prokuratury o uchylenie mu immunitetu. Skoro wysłał pismo, to zasugerował, że osobiście go nie będzie - powiedział Szaleniec.
Poseł PO pytany o szczegóły listu Piesiewicza powiedział, że sam jeszcze nie zapoznał się z całą treścią tego pisma. - Dzisiaj dowiedziałem się, że trafiło ono do sekretariatu komisji. Zobaczymy, co senator Piesiewicz tam napisał i w środę na posiedzeniu komisji podejmiemy decyzję, co dalej w tej sprawie - powiedział. Szaleniec podkreślił, że fakt wysłania przez Piesiewicza listu nie ma wpływu na termin najbliższego posiedzenia komisji regulaminowej. - Komisja planowana jest na 3 lutego na godz. 8.30 i tu się nic nie zmienia - zaznaczył.
Szaleniec nie wykluczył, że jeśli komisja zaopiniuje w środę wniosek prokuratury o uchylenie immunitetu Piesiewiczowi, to być może senat zajmie się tą sprawą już na najbliższym posiedzeniu, rozpoczynającym się także w środę. - Wiele scenariuszy jest jednak możliwych i nie mogę przewidzieć wszystkiego, co się wydarzy. Jeżeli zakończymy na poziomie komisji prace nad wnioskiem prokuratorskim, to od pana marszałka Senatu Bogdana Borusewicza będzie zależeć, czy wprowadzi ten punkt pod obrady - powiedział Szaleniec.
Szaleniec zwrócił uwagę, że sprawa może się przeciągnąć, jeśli podczas posiedzenia komisji padnie wniosek o dodatkowe wyjaśnienia od Piesiewicza lub ze strony prokuratury. - Zatem trudno powiedzieć, jak to się rozwinie. Procedura nie przewiduje żadnych ograniczeń w tym względzie - podkreślił szef komisji.
Prokuratura chce zarzucić senatorowi przestępstwa z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii: posiadania kokainy, udzielania jej i nakłaniania do jej zażycia innych osób. Jest to pokłosie innego postępowania, które - jak podał w grudniu zeszłego roku "Wprost" - prokuratura wszczęła po doniesieniu samego Piesiewicza. Senator twierdził, że padł ofiarą grupy szantażystów. 18 listopada na zlecenie śledczych doszło do zatrzymania osób wskazanych przez parlamentarzystę. Jak nieoficjalnie dowiedział się "Wprost", zatrzymani oskarżyli Piesiewicza o posiadanie kokainy.
Piesiewicz powiedział wówczas "Wprost", że sam poprosił o uchylenie immunitetu i wyraził zgodę na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej. - Złożyłem pismo do marszałka Senatu. Zostałem pomówiony i chcę złożyć w tej sprawie wyjaśnienia w prokuraturze. Na temat samego śledztwa nie mogę się wypowiadać. Mogę tylko powiedzieć, że pomówienia są jego niewielkim fragmentem - mówił tygodnikowi senator PO.
Z kolei "Rzeczpospolita" podała, że w połowie października do redakcji "Rz" zgłosiła się kobieta, która twierdziła, że "ma nagrania kompromitujące jednego z wpływowych senatorów Platformy". "Super Express" zamieścił na swojej stronie internetowej film, który ma być dowodem, że Piesiewicz nie dość, że posiadał narkotyki, to je zażywał. "SE" napisał, że jedno z nagrań senator obejrzał w towarzystwie dziennikarza "SE"; Piesiewicz zaprzeczył jednak, że zażywał narkotyki. - To nie była kokaina, ale sproszkowane lekarstwa - powiedział.
Pierwotnie komisja regulaminowa miała rozpatrywać oświadczenie Piesiewicza o zrzeczeniu się immunitetu, jednak w związku z wątpliwościami komisja poprosiła senatora o uściślenie swojego oświadczenia. Piesiewicz nie uczynił tego jednak.