Pies sąsiada pogryzł psa posła Żalka. Sprawa trafiła do sądu

Białostocki sąd rozstrzygnął sprawę posła PiS, Jacka Żalka, który skarżył swojego sąsiada. O co chodzi? O pogryzionego psa.

Pies sąsiada pogryzł psa posła Żalka. Sprawa trafiła do sądu
Pies sąsiada pogryzł psa posła Żalka. Sprawa trafiła do sądu
Źródło zdjęć: © East News | Tomasz Jastrzebowski/REPORTER
Violetta Baran

29.04.2023 | aktual.: 29.04.2023 07:36

W listopadowy wieczór - jak relacjonują serwisy onet.pl i se.pl - poseł Żalek wybrał się na spacer po podbiałostockiej wsi ze swoim psem - labradorem. Pies posła nie miał smyczy, ani kagańca. Hasał swobodnie. Do czasu.

Na nagraniu, które publikuje onet.pl, a które było dowodem w sądzie, widać jak pies podbiega do bramy sąsiada. Tam spotkała go przykra niespodzianka. Pies właściciela posesji, do której bramy podbiegł labrador posła, nie miał nastroju do zabawy - pilnował ogrodzonego obejścia i swoich właścicieli. Labradora potraktował jako intruza, którego trzeba przegonić. Szczekanie nie pomogło, więc do akcji wkroczyły kły.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.

Sunia o wdzięcznym imieniu Bella, wcisnęła pysk między metalowe pręty bramy i chwyciła zębami psa posła Żalka za lewą łopatkę.

Sprawa trafiła do sądu

Poseł ruszył swojemu psu na ratunek. Na filmiku widać, że odgania Bellę od swojej ofiary. A potem razem z labradorką odchodzi.

Następnego dnia - jak relacjonuje onet.pl - do żony właściciela Belli z żalem przyszła żona posła Żalka. Pytała o szczepienie, wzięła numer telefonu i zaczęło się dochodzenie winy.

O sprawie została poinformowana policja, która po obejrzeniu bramy wręczyła właścicielowi psa mandat - 300 zł. Ten mandatu nie przyjął. Tłumaczy, że jego posesja jest ogrodzona, pies cały dzień spędza w kojcu, z którego wypuszczany jest tylko w nocy, gdy brama i furtka są zamknięte.

Sprawa trafiła do sądu. W piątek zapadł wyrok, który bez wątpienia nie satysfakcjonuje żadnej ze stron.

Będzie apelacja

Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał bowiem w piątek winę właściciela Belli, ale - biorąc pod uwagę okoliczności zdarzenia, w tym to, że labrador biegał bez smyczy i nie był kontrolowany przez właściciela - odstąpił od wymierzenia mu kary i zwolnił z kosztów sądowych. Właściciel Belli nie będzie też musiał płacić za leczenie labradorki.

- Obwiniony nie zachował zwykłych środków ostrożności przy trzymaniu swojego psa. Pozwalał, żeby jego pies biegał luzem na posesji, winien więc podjąć takie środki, m.in. budowę takiego ogrodzenia, przez które pies się nie wydostanie i nie przełoży pyska - uzasadniła sędzia Katarzyna Dorota Redos-Kryńska.

Posła Żalka podczas ogłaszania wyroku nie było na sali sądowej. Jego pełnomocniczka już zapowiedziała apelację.

Źródło: onet.pl, se.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (255)