Pies ocalił życie przyjaciela - złapał "stopa"
Siedział przy drodze w lesie, wypatrując ludzi. Wyglądał jak pies, który chce złapać "stopa". On jednak szukał pomocy dla swojego przyjaciela, który leżał w rowie potrącony przez samochód. Mimo, że był głodny i wychudzony, nie schodził z posterunku od trzech dni - wzruszającą historię psiej przyjaźni opisuje "Polska Dziennik Łódzki".
Niesamowita historia przydarzyła się w okolicach Anastazewa w powiecie zgierskim. Dwaj strażnicy miejscy, wracając późnym wieczorem ze szkolenia i przejeżdżając przez las, natknęli się na stojącego przy drodze ciemnego psa. Wilczur wyglądał, jakby chciał złapać "stopa".
Gdy zatrzymali auto i wysiedli, okazało się, że zwierzę jest bardzo wychudzone. Jednocześnie strażnicy zauważyli, że pies próbuje zwrócić ich uwagę na pobliski rów. Jak się okazało, w leśnym dole znajdował się drugi, beżowy wilczur. Również był bardzo chudy i mizerny, jednak oprócz tego musiał być ranny, bo wył z bólu.
Strażnicy ustalili, że pies został potrącony przez samochód trzy dni wcześniej. - Poszliśmy do pobliskiego domu. Okazało się, że ci ludzie wiedzieli o potrąconym psie i nic nie zrobili. Zdziwili się, że pies jeszcze żyje. Byłem na prawdę zdruzgotany - opowiada "Dziennikowi Łódzkiemu" jeden ze strażników.
Przez cały ten czas drugi z psów ogrzewał potrąconego swoim ciałem i lizał jego rany. - Nigdy nie widziałem takiej psiej przyjaźni - opisuje strażnik.
Strażnicy nakarmili oba psy i sprowadzili weterynarza, który opatrzył ranne zwierzę. Jak się okazało, pies poza ogólnymi potłuczeniami miał też złamaną łapę.
Historia skończyła się szczęśliwie, bowiem akurat wtedy drogą, przy której wszystko się działo, przejeżdżał mieszkaniec Anastazewa. Wziął oba psy do swojego gospodarstwa i razem z narzeczoną dał im nowy, bezpieczny dom - podaje "Polska Dziennik Łódzki".