Pies na parapecie trząsł się ze strachu
- To było szóste piętro. Pies trząsł się ze strachu - relacjonował Reporter 24, który zauważył czworonoga stojącego na parapecie. Nietypowe zdarzenie miało miejsce na wrocławskim Kleczkowie. Na miejsce pojechała policja, interweniowała też straż miejska. Właściciel psa tłumaczył, że zwierzę podczas jego nieobecności samo wyszło na parapet, po czym wróciło do mieszkania - informuje TVN 24.
Około południa mieszkaniec Wrocławia na parapecie sąsiedniego budynku zauważył psa. - Nigdy nie widziałem czegoś podobnego. Pies stał na bardzo wąskim parapecie. Nawet z tej odległości widać było, że trząsł się ze strachu - relacjonował Wolerwill. Mężczyzna zrobił zdjęcie, zadzwonił do straży miejskiej.
- Osoba, z którą rozmawiałem powiedziała, że sprawę muszę zgłosić osobiście - relacjonował Reporter 24.
Mężczyzna ze zdjęciem pojechał do straży miejskiej, po drodze mijając policyjny radiowóz.
Paweł Petrykowski z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu poinformował, że także dostali podobne zgłoszenie. - Policjanci pojechali na miejsce, ale psa już nie było - powiedział.
Dodał, że osoba która poinformowała policjantów o zdarzeniu nie potrafiła wskazać okna, przy którym stał pies. Wiedząc, że sprawa została zgłoszona straży miejskiej, policjanci odjechali.
Następnie na miejscu pojawił się patrol interwencyjny wrocławskiej straży miejskiej. Strażnicy dotarli do właściciela zwierzęcia.
- Tłumaczył nam, że pies sam otworzył sobie okno, wyszedł, drzwi się przymknęły. Sam też zdołał wrócić do mieszkania - relacjonowała Agnieszka Kołyszko, ze straży miejskiej we Wrocławiu.
Z relacji właściciela wynika, że o sprawie dowiedział się od sąsiada, bo w tym czasie nie było go w domu.
- Kiedy funkcjonariusz pokazał zdjęcie psa, właściciel czworonoga sam się przeraził. Powiedział, że nie zamierza uchylać się od odpowiedzialności - powiedziała Kołyszko.
Strażnicy miejscy rozmawiali z sąsiadami właściciela czworonoga. - Nikt nie miał zastrzeżeń dotyczących traktowania zwierzęcia. Patrol sprawdził także warunki, jakie stworzono zwierzęciu - podkreśliła Kołyszko.
- Zgodnie z procedurami sprawę przekażemy policji - zapowiedziała Agnieszka Kołyszko.