Pierwszy akt oskarżenia ws. afery salezjańskiej
Pierwszy akt oskarżenia w sprawie tzw. afery salezjańskiej przesłany został do sądu rejonowego w Legnicy. Zarzuty wyłudzenia kredytów na podstawie sfałszowanych dokumentów postawiono w nim 11 osobom, w tym trzem księżom - poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, Leszek Karpina.
Chodzi o kredyty w łącznej wysokości ponad 16 mln zł, udzielone w latach 1999-2001 przedstawicielom rodzin katolickich z parafii p.w. św. Jana Bosko w Lubinie i księżom ze Środy Śląskiej, Zgorzelca i Lubina. Kredyty te miały m.in. wesprzeć budowę kościoła. Mieli je spłacać księża salezjanie, ale nie wywiązali się z tego, pozostawiając kredytobiorców z długami, które w końcu zaczął odzyskiwać komornik.
Zdaniem wrocławskiej prokuratury, do brania kredytów ponad sto osób namówił ksiądz Ryszard M., były prezes fundacji Św. Jana Bosko z Lubina.
Wrocławska prokuratura w sprawie afery salezjańskiej prowadzi śledztwo dwutorowo. W jednym wątku bada sprawę kredytów indywidualnych, w drugim sprawę udzielenia salezjanom przez Kredyt Bank z Legnicy i Lubina 65 pożyczek na kwotę łączną 418 mln zł.
Wśród pierwszych oskarżonych są m.in. prywatni kredytobiorcy. Posługując się m.in. fałszywymi zaświadczeniami o wysokości swoich zarobków i zarobków poręczycieli wyłudzili z Kredyt Banku w Lubinie i Legnicy w sumie ponad 1,5 mln zł.
Największy kredyt - około 400 tys. zł - wziął ksiądz ze Zgorzelca Waldemar Z. W śledztwie przyznał się do wszystkiego i wyjaśnił, że brał kredyty na prośbę księdza Ryszarda M., który miał przeznaczyć pieniądze na inwestycje kościelne. W zamian za wzięcie kredytu Waldemar Z. otrzymał z tej kwoty 100 tys. zł na otwarcie baru w ówczesnym województwie elbląskim.
Zdaniem prokuratury, ksiądz Waldemar Z. o wzięcie kredytu poprosił też swoją matkę Janinę. Kobieta w lipcu 2001 roku w Legnicy wzięła dwa kredyty na sumę blisko 200 tys. zł.
Pozostali oskarżeni brali kredyty na kwoty około 100 tys. zł. Informowano ich, że pieniądze będą przeznaczone na budowę kościoła w Lubinie lub gimnazjum salezjańskie.
W zamian za wzięcie kredytów jednemu z oskarżonych ksiądz Ryszard M. spłacił kredyt samochodowy i opłacił studia żonie.
Większość oskarżonych nie przyznała się do winy. Twierdzili, że brali kredyty na prośbę księdza Ryszarda M. Jeden z oskarżonych, Leszek P., powiedział, że zgodził się na zaciągnięcie kredytu, bo bał się stracić pracę w fundacji salezjańskiej.
W tym wątku zarzuty postawiono także pracownikom banku z Legnicy oraz pracownicom salezjańskiej fundacji, które fałszowały dokumenty potrzebne do pobierania kredytów. Zdaniem prokuratury, robiły to na polecenie księdza Ryszarda M.
Drugi wątek śledztwa dotyczy udzielenia przez bank 65 pożyczek na kwotę łączną 418 milionów złotych. Z tego 20 pożyczek, na kwotę 132 mln zł, nie spłacono. W śledztwie ustalono, że pod przykrywką salezjańskich towarzystw zakonnych prowadzono działalność inną niż statutowa, m.in. inwestowano pieniądze na giełdach w Polsce i za granicą, kupowano grunty i kamienice.
Jak poinformował mecenas Krzysztof Wyrwa, pełnomocnik Towarzystwa Salezjańskiego, przed wrocławskim sądem nadal toczy się sprawa z powództwa cywilnego wytoczona przez legnicki bank lubińskim zakonnikom.
Kredyt Bank 10 września tego roku podpisał umowę z Towarzystwem Świętego Franciszka Salezego z Rzymu dotyczącą spłacenia zobowiązań prywatnych pożyczkobiorców z Lubina. Jak informował w wydanym oświadczeniu Kredyt Bank, Towarzystwo Salezjańskie złożyło propozycję zakupu wierzytelności ponad 100 osób fizycznych i bank, chcąc ulżyć osobom poszkodowanym w wyniku zaciągnięcia pożyczek dla Fundacji im. Św. Jana Bosko, przyjął ją.