Pierwsze takie spotkanie supermocarstw. Padły ważne deklaracje. "Wywierają presję na Rosję"

W poniedziałek 14 listopada doszło do długo wyczekiwanego spotkania na linii USA-Chiny. Prezydent Joe Biden spotkał się z Xi Jinpingiem w przededniu szczytu G20 na Bali. - Oba supermocarstwa będą rywalizować na prawie każdym polu. Jednak pocieszające jest to, że - w mojej ocenie - supermocarstwa takim oświadczeniem wywierają jakąś presję na Rosję - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Radosław Pyffel, ekspert Instytutu Sobieskiego, autor książki "Biznes w Chinach".

Pierwsze takie spotkanie supermocarstw. Padły ważne deklaracje. "Wywierają presję na Rosję"
Pierwsze takie spotkanie supermocarstw. Padły ważne deklaracje. "Wywierają presję na Rosję"
Źródło zdjęć: © East News | SAUL LOEB

"Ciepłe" powitanie i próba znalezienia porozumienia

Relacje pomiędzy Chinami a Stanami Zjednoczonymi od dawna są mocno napięte. Tym razem doszło jednak do spotkania i "ciepłego" przywitania ze strony przywódców supermocarstw. Jak poinformowała agencja Associated Press, rozmowa trwała około 180 minut. Było to pierwsze spotkanie przywódców twarzą w twarz, odkąd Biden został prezydentem.

Biden podkreślał konieczność "zarządzania różnicami" dzielącymi oba kraje i niedopuszczenia, by ich rywalizacja przerodziła się w "cokolwiek zbliżonego do konfliktu". Xi wyraził natomiast gotowość do "szczerej i dogłębnej wymiany opinii" i ocenił, że obaj przywódcy powinni "wytyczyć właściwy kurs" dla dwustronnych relacji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wojna w Ukrainie, kwestia Tajwanu, wyzwania ponadnarodowe

Wśród tematów rozmów wymieniano między innymi wojnę w Ukrainie i kwestię Tajwanu. Obie strony spierają się też w wielu innych dziedzinach, od kwestii handlowo-technologicznych, po roszczenia terytorialne i wzrost aktywności wojskowej Pekinu na okolicznych morzach.

Biden miał również zaznaczyć, że USA i Chiny muszą pracować razem w kwestii wyzwań ponadnarodowych, takich jak zmiana klimatu, stabilność światowej gospodarki i darowanie długów, bezpieczeństwo zdrowotne i żywnościowe.

W oświadczeniu Białego Domu wydanym po spotkaniu podkreślono, że "obaj przywódcy wymienili poglądy na temat kluczowych wyzwań regionalnych i globalnych". "Prezydent Biden i prezydent Xi potwierdzili swoją zgodę co do kwestii, że wojny nuklearnej nigdy nie należy toczyć i nie da się jej wygrać. Podkreślili również swój sprzeciw wobec użycia lub groźby użycia broni jądrowej w Ukrainie" - przekazano w komunikacie USA.

Pokojowa retoryka. "Trzeba się cieszyć"

Radosław Pyffel, ekspert Instytutu Sobieskiego, przedstawiciel Polski w Azjatyckim Banku Inwestycji Infrastrukturalnych, autor książki "Biznes w Chinach" w rozmowie z Wirtualną Polską wymienia jego zdaniem najważniejsze punkty tego spotkania.

- Było to spotkanie dwóch przywódców bardzo wzmocnionych wewnętrznie - wzmocnienie odbyło się oczywiście w dwóch różnych systemach politycznych. Xi Jinping przedłużył swoją władzę w Chinach o kolejną, trzecią kadencję oraz obsadził siedmioosobowe Biuro Polityczne wyłącznie swoimi zwolennikami. Podczas gdy Joe Biden powstrzymał "czerwoną falę", czyli znaczące zwiększenie stanu posiadania zwolenników Donalda Trumpa w Izbie Reprezentantów czy Senacie i utrzymał kruchy konsensus dający mu mandat do prowadzenia aktywnej polityki międzynarodowej - ocenia Pyffel.

Przypomnijmy, że w październiku odbył się kongres Komunistycznej Partii Chin, podczas którego zadecydowano, że Xi Jinping nadal będzie stał na czele Komunistycznej Partii Chin. Jeśli zaś chodzi o sprawy wewnętrzne USA, w weekend, po przeliczeniu wyników z Arizony i Nevady, okazało się, że po zeszłotygodniowych wyborach Demokraci utrzymali kontrolę nad Senatem.

- Kolejna sprawa to kwestia broni nuklearnej, której to użycia na polach bitewnych Ukrainy Chiny od pewnego czasu otwarcie się sprzeciwiały - mówi ekspert w rozmowie z WP. I dodaje: - Niewykluczone, że chodziło tu zresztą nie tylko o Ukrainę, ale i same bezpośrednie otoczenie Chin, które - w przypadku wojen atomowych - mogłyby znaleźć się w gorszym położeniu.

Kolejną istotną kwestią jest pokojowa retoryka, z której w ocenie naszego rozmówcy - oczywiście - "trzeba się cieszyć, szczególnie jeśli nie jest się zwolennikiem eskalacji konfliktu amerykańsko-chińskiego i III wojny światowej w formie bezpośredniego starcia obu supermocarstw".

"W dłuższej perspektywie to nie rozwiązuje sprawy"

- Jednak należy pamiętać, że różnice zdań pomiędzy USA a Chinami są strukturalne i w zasadzie fundamentalne. To odmienne rozumienie globalnego ładu, inne wartości, inne podejście do kwestii Tajwanu, Hongkongu. Te napięcia będą powracać. Zawsze jednak dobrze, kiedy mamy do czynienia z takimi gładkimi, dobrze brzmiącymi oświadczeniami, które podkreślają potrzebę dialogu, pokojowego rozwiązywania różnicy zdań, zamiast agresywnych i emocjonalnych gestów. W dłuższej perspektywie to nie rozwiązuje sprawy, ale to sygnał - przynajmniej na jakiś czas i tak się może zdawać - uspokajający - dodaje.

Jak ocenia Radosław Pyffel, "tego typu złagodzenie retoryki w relacjach między supermocarstwami, także konsens w kwestii nieużywania broni jądrowej, może sugerować, że obie strony chcą zamknąć kwestię wojny w Ukrainie". - To w zasadzie, nawet gdyby Rosja chciała ją kontynuować i eskalować (choć ostatnio wycofała się z Chersonia i wygląda na to, że za bardzo nie ma sił), może prowadzić do coraz większej presji na zakończenie wojny. Zwłaszcza iż w mediach amerykańskich pojawiają się informacje o namowach władz USA kierowanych pod adresem Ukrainy, aby ta zgodziła się na rozmowy pokojowe bez stawiania warunku odzyskania wszystkich utraconych od 2014 roku terytoriów z Krymem włącznie - zaznacza.

Nasz rozmówca odnosi się do doniesień "The Wall Street Journal". Jak informuje, Jake Sullivan, doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego, miał zalecić administracji prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, by zastanowiła się nad postawieniem realistycznych wymagań, które umożliwiłyby rozpoczęcie negocjacji z Rosją. Jednym z elementów miałaby być rewizja stanowiska w sprawie konieczności zwrotu Krymu.

"WSJ" poinformował także, że Sullivan prowadzi poufne rozmowy z Rosjanami. - Utrzymywanie kontaktu z Moskwą leży w interesie każdego kraju, który jest dotknięty tym konfliktem - potwierdził te ustalenia Sullivan.

- Oświadczenie Chin i USA w dłuższej perspektywie raczej wiele nie zmieni. Oba supermocarstwa będą rywalizować na prawie każdym polu. Jednak pocieszające jest to, że - w mojej ocenie - supermocarstwa takim oświadczeniem wywierają jakąś presję na Rosję, a to sprawia, że trwająca już ponad 264 dni wojna może zostać - przynajmniej na jakiś czas - zawieszona. A przynajmniej wzrasta tego prawdopodobieństwo - ocenia Pyffel.

Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
chinyusajoe biden
Wybrane dla Ciebie