Pierwsze 30 dni Tuska - czy premier ma dobry PR?
Minął miesiąc od zaprzysiężenia gabinetu Donalda Tuska. Jak wskazują sondaże, nowy premier cieszy się niesłabnącą sympatią Polaków. Jaką ocenę premierowi po 30 dniach rządów wystawiają eksperci? Jakie są dobre, a jakie złe strony premiera i jego rządu? – Wirtualna Polska pyta specjalistów ds. marketingu politycznego i PR.
17.12.2007 | aktual.: 17.06.2008 11:21
Pierwszy miesiąc premiera Donalda Tuska i jego gabinetu wypada całkiem dobrze z punktu widzenia reputacji, wizerunku i komunikacji – mówi Wirtualnej Polsce Krzysztof Górski, specjalista ds. Public Relations, właściciel agencji PR. Tusk popisał się mocnym PR-owsko startem po błyskotliwej kampanii - dodaje.
Przedłużony miesiąc miodowy
Zdaniem Eryka Mistewicza, specjalisty ds. wizerunku, Donald Tusk dążył do wytworzenia „kuli śniegowej pozytywnych emocji” i to mu się udało. To bardzo ważne w marketingu politycznym, by roztaczać przed społeczeństwem pozytywne wizje, by wykorzystać emocje, które sprawiły, że ludzie zagłosowali na daną partię, by zaszczepić ich na propagandę obozów przeciwnych - mówi. Zdaniem Mistewicza, rozbudzanie „ śniegowej kuli pozytywnych emocji”, spowoduje, że okres powyborczego rozliczania z realizacji programu wyborczego będzie odsunięty w czasie. To nie będzie miesiąc po wyborach, pytania „co zrobiliście?” pojawią się za pół roku, może nawet za rok– zaznacza.
W pierwszym miesiącu urzędowania Donalda Tuska najważniejsze było, zdaniem specjalisty ds. marketingu politycznego, 3-godzinne expose premiera. Jak podkreśla Mistewicz, expose było "opowieścią o Polsce, do której Tusk zapraszał swoich i nie tylko swoich wyborców". To opowieść o Polsce zgodna z najnowszymi trendami w marketingu, które mówią o tym, że należy rozkochać wyborców, rozbudzić ich ciekawymi opowieściami, ciekawym mitem, ciekawą historią – mówi Mistewicz. Zdaniem eksperta, Lech i Jarosław Kaczyńscy, a także Jan Olszewski czy Antoni Macierewicz, specjalizowali się w "ciekawych opowieściach" odnoszących się do przeszłości, dlatego Tusk musiał wyjść z „ciekawą opowieścią” dotyczącą przyszłości. To był ten „cud”, którego elementy pojawiały się już w czasie kampanii wyborczej. Donald Tusk nie pojechał do Irlandii po 20 tysięcy dodatkowych głosów, ale po to by dać sygnał do ciekawej historii o Polsce i o tym, jaka ona może być – mówi ekspert.
Premier PR-owo wygrywa z braćmi Kaczyńskimi
Artur Górski zwraca z kolei uwagę, że Tusk ma znaczną przewagę nad swoim poprzednikiem i jego ekipą. Tusk, zapewne wspierany przez doradców, umiejętnie wygrywa to, co jest wizerunkowo do ugrania na tle zapiekłego i aroganckiego Jarosława Kaczyńskiego, a teraz jeszcze bardziej na tle uraźliwego, niewyraźnego i sprzecznego w swych wypowiedziach prezydenta Lecha Kaczyńskiego wraz z jego Kancelarią – mówi Górski.
Górski podkreśla, że wizerunek Tuska jest tak dobry wśród wiodących grup opinii publicznej, bo działa efekt "placebo". W wielu sferach życia publicznego emocje, sugestia, psychologia odgrywają olbrzymią rolę. Dobry PR zdaje sobie z tego sprawę i robi odpowiedni użytek – mówi Górski.
Jak wskazuje Mistewicz, Donald Tusk świadomie do swojego rządu zaprosił trzy grupy osób, które mają spełniać inne funkcje. Grupy te nazywa grupą techników, grupą legislatorów i grupą gwiazd. Grupa techników jest w stanie spiąć najtrudniejsze projekty, to na przykład minister Zbigniew Derdziuk. Grupa legislatorów to grupa osób, które są bardzo dobre w prawie i wiedzą w jaki sposób należy je zmieniać, tak jak Cezary Grabarczyk, minister infrastruktury. Trzecia grupa w tej "armii" Donalda Tuska to grupa gwiazd, szczególnie kobiet, które przez dłuższą chwilę będą przykuwały uwagę mediów i będą trudne do zaatakowania, nawet jeżeli będą popełniały błędy, to triumwirat – Julia Pitera, Ewa Kopacz i Katarzyna Hall – mówi Mistewicz.
W dziedzinie polityki zagranicznej jako sukcesy Tuska, ekspert wymienia polepszenie relacji z Rosją oraz intensywne prace nad poprawą stosunków z Niemcami. Najważniejsze znaczenie ma jednak, zdaniem Mistewicza, „porozumienie ponad podziałami” z prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym w sprawie kandydatury Lecha Wałęsy do Unijnej Grupy Refleksyjnej, czyli tzw. grupy mędrców. Jeżeli by się okazało, że udało się Sarkozy’emu z Tuskiem doprowadzić do tego, by Wałęsa znalazł się w grupie mędrców UE to byłby to realny, bardzo ważny sukces z punktu widzenia wizerunku Polski – podkreśla Mistewicz.
Tusk musi mieć swoją orkiestrę
Krzysztof Górski dostrzega pewne niedociągnięcia w działalności premiera rządu w pierwszych dniach sprawowania władzy. Zwraca uwagę na zaskakująco małą aktywność, wręcz nieobecność rzeczniczki rządu Agnieszki Liszki. Tusk nie powinien być sam wszędzie na pierwszym planie. Długo tak nie pociągnie - mówi.
Podkreśla, że strategia komunikacyjna rządu jako całości musi mieć przygotowane odpowiednie "role" także dla innych członków gabinetu. Na razie gra głównie Tusk. Jako solista. Potrzebna jest natomiast instrumentacja na pełną orkiestrę - zaznacza.
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska