PolskaPierwsza rozprawa w procesie "Wprost" kontra Kwaśniewski

Pierwsza rozprawa w procesie "Wprost" kontra Kwaśniewski

Bezterminowo odroczono rozpoczęty jeden z dwóch procesów cywilnych wytoczonych przez "Wprost" Aleksandrowi Kwaśniewskiemu za nazwanie tego tygodnika "ubecką gazetą".

Pierwsza rozprawa w procesie "Wprost" kontra Kwaśniewski
Źródło zdjęć: © PAP

Sąd Okręgowy w Warszawie będzie się zastanawiał, czy połączyć rozpatrywaną w piątek sprawę z powództwa 21 pracowników "Wprost" z podobnym pozwem wydawcy tego tygodnika przeciw Kwaśniewskiemu za te same słowa.

Wniosek o połączenie obu spraw złożył pełnomocnik nieobecnego w sądzie prezydenta mec. Maciej Żbikowski. Nie oponował przeciwko temu pełnomocnik "Wprost" mec. Maciej Łuczak. Sąd uznał, że nie może rozstrzygnąć tego bez wglądu w akta drugiej sprawy.

7 marca tego roku w programie TVP "Prosto w oczy" prezydent powiedział, że decyzję o niestawieniu się przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen podjął tego dnia rano, po przeczytaniu "Wprost". Opublikowano w nim wtedy artykuł pt. "Aleksander K. Z czego prezydent będzie się tłumaczył przed sejmową komisją śledczą do spraw Orlenu". Były też zdjęcia, na których wśród osób towarzyszących prezydentowi i jego żonie jest lobbysta Marek D. Fotografie te - pisano w artykule - dowodzą, że prezydent kłamał, gdy mówił, że nie zna Marka D., nigdy z nim nie rozmawiał i nie miał żadnych kontaktów.

Niech żadna mutacja Urzędu Bezpieczeństwa nie stara się kierować losami Polski - skomentował wówczas prezydent. Dodał, że ubecka gazeta po raz kolejny uczestniczy w rozrabianiu czołowego polityka Polski. Przypomniał też, że w 1989 r., kiedy PZPR "kończyła swój żywot", ówczesny I sekretarz partii Mieczysław Rakowski zaproponował mu stanowisko sekretarza Komitetu Centralnego - on odmówił, a sekretarzem tym został Marek Król, obecnie redaktor naczelny "Wprost".

Prezydent ocenił, że po tych słowach Król skieruje sprawę do sądu. Kierownictwo tygodnika tuż po wywiadzie Kwaśniewskiego zapowiedziało kroki prawne przeciwko niemu.

W sądzie złożono dwa pozwy o ochronę dóbr osobistych. Jeden to zbiorowy pozew 21 pracowników i współpracowników tygodnika (ta sprawa ruszyła w piątek). Drugi oddzielny pozew złożył wydawca (ta sprawa jeszcze czeka). Oprócz przeprosin na łamach "Wprost" i przed programem "Prosto w oczy" w TVP, pracownicy tygodnika domagają się wpłaty 50 tys. zł na Caritas Polska. Wydawca chce przeprosin i wpłaty 100 tys. zł na ten sam cel.

Mec. Żbikowski wnosił w piątek przed sądem o oddalenie pozwu. Argumentował, że prezydent nie miał zamiaru swą wypowiedzią obrazić nikogo z tygodnika, choć przyznał, że może być ona "nieprzyjemna" dla pisma. Pan prezydent ocenił, że tygodnik posługuje się pewną metodą działania, której pan prezydent nie podziela i która została określona werbalnie - powiedział. Dodał, że prezydent miał prawo do takiej oceny, bo upoważniała go do tego "część publikacji tygodnika". Zobaczymy w toku procesu, czy było to określenie, które powoduje naruszenie dóbr osobistych - oświadczył. Pytany przez dziennikarzy, czy strona pozwana będzie wnosić, by sąd wystąpił do Instytutu Pamięci Narodowej o ewentualne akta nt. redaktora naczelnego "Wprost", prezydencki adwokat odparł, że "być może będzie taka sytuacja".

Mec. Łuczak podtrzymał zarzuty pozwu, nie zgadzając się z tezami pełnomocnika prezydenta. Stygmatyzowanie nazwą '"ubecki" kojarzy się z mrocznymi latami 50., gdy rządzący posuwali się do zbrodni jako narzędzi polityki; to przekracza granice swobody wypowiedzi i krytyki - mówił. Powołał się na wyrok Sądu Najwyższego sprzed kilku lat, w którym stwierdzono, że zwrot "ubecka firma" jest naruszeniem dóbr osobistych. Podkreślił, że w Internecie pojawiło się po wypowiedzi prezydenta wiele stwierdzeń zniesławiających tygodnik i jego dziennikarzy.

Zgodnie z prawem pozwany nie musi osobiście stawiać się na proces; może go reprezentować pełnomocnik. Prezydent w piątek gościł na Ukrainie. Mec. Żbikowski nie wyklucza, że Kwaśniewski będzie zeznawał w sądzie w całej sprawie, choć - jak podkreślił - nie jest to obowiązkowe. Zdaniem Żbikowskiego, kolejny termin sprawy (połączonej z drugą lub nie) zapewne nie zostanie jednak wyznaczony przed wygaśnięciem kadencji Kwaśniewskiego 23 grudnia.

Aby nie przegrać procesu, pozwany musi albo udowodnić, że jego twierdzenia są prawdziwe, albo przynajmniej dowieść, że działał w interesie publicznym.

Osoba pełniąca funkcję prezydenta RP może być pozwana do sądu o naruszenie dóbr osobistych. Poprzedniego prezydenta Lecha Wałęsę pozwał np. bezrobotny domagający się "zwrotu 100 mln".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)