Picie na godziny
W większości zezwoleń wójtowie i
burmistrzowie zapisali, że alkohol można sprzedawać do godz.
22.00. Dlaczego? Z przyzwyczajenia. Teraz barom, restauracjom i
dyskotekom grozi prohibicja - pisze "Gazeta Lubuska".
21.04.2005 | aktual.: 21.04.2005 07:09
Prowadzący drink-bar Rago w Otyniu Rafał Graczyk wie, że prawnicy właśnie prześwietlają jego koncesję na sprzedaż alkoholu. W zezwoleniu ma zapisane godziny 8.00-22.00. Wszyscy wiedzą, że to tylko teoria. "Określenie czasu, w którym mogę sprzedawać alkohol jest bez sensu" - mówi. "Przecież nie wyprasza się gości z baru o określonej godzinie, tylko pracujemy do ostatniego klienta. Ale zapewnia, że po 22.00 alkoholu nie sprzedaje. "Klienci siedzą przy tym, co kupili wcześniej" - mówi. I dodaje, że takie ograniczenie utrudnia mu pracę. "Ludzie piją piwo przed sklepami".
Zielonogórscy prokuratorzy kontrolują właśnie prawidłowość decyzji wójtów i burmistrzów o przyznawaniu koncesji na sprzedaż alkoholu. "W Świebodzinie sprawdzanie dopiero się zaczęło, w Żaganiu i Żarach trwa, a np. w Nowej Soli i we Wschowie już się kończą. Efekt jest taki, że do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Zielonej Górze trafiło już ponad sto sprzeciwów prokuratorskich od wydanych koncesji. Najwięcej z prokuratury wschowskiej - 78, z nowosolskiej 24, z żarskiej - 10. - Ale to nie znaczy, że nie będzie więcej" - mówi gazecie zastępca prokuratora rejonowego w Żarach Barbara Neneman-Szachnowska.
Najczęstszym uchybieniem jest zapisanie przez wójta w zezwoleniu godzin otwarcia lokalu, czyli dopuszczalnego czasu sprzedaży alkoholu - informuje "Gazeta Lubuska". (PAP)