Pełny skład Sądu Najwyższego zbada delegowanie sędziów
14 listopada pełny skład Sądu Najwyższego
rozstrzygnie czy tylko minister sprawiedliwości może delegować
sędziów do orzekania w innym sądzie. Takie posiedzenia są
niezwykle rzadkie - po 1989 r. pełny skład SN zebrał się tylko raz.
Posiedzenie będzie niejawne, a "niezwłocznie po jego zakończeniu wydany zostanie komunikat dla mediów".
W lipcu trzech sędziów Izby Cywilnej SN uznało, że nie wiceminister, a jedynie minister sprawiedliwości lub - gdy nie jest powołany - premier albo wyznaczony przezeń konstytucyjny minister, może delegować sędziów. Wcześniej - na mocy innego orzeczenia SN - dopuszczano podpisywanie delegacji przez sekretarza stanu w resorcie sprawiedliwości, czyli pierwszego zastępcę ministra.
Uzasadniając uchwałę z lipca sędzia SN Jacek Gudowski podkreślał, że prawo do delegowania sędziów jest wyłomem w konstytucyjnej zasadzie trójpodziału władzy, bo daje władzy wykonawczej prawo ingerencji w obszar władzy sądowniczej. A skoro tak, to wyjątek od reguły trzeba interpretować bardzo ściśle, nierozszerzająco- mówił sędzia.
Po tej uchwale media pisały, że może ona oznaczać nieważność wyroków wydanych przez tych sędziów, których delegacji nie podpisywał minister.
Następnego dnia, w związku z treścią uchwały i "występującymi rozbieżnościami w orzecznictwie", I prezes SN prof. Lech Gardocki zapowiedział wystąpienie z wnioskiem o rozstrzygnięcie kwestii przez pełny skład SN. Mówił wtedy, że "rzecz jest społecznie niebezpieczna, bo mogłoby się okazać, że w jakimś dużym procesie orzekałby niewłaściwie delegowany sędzia i trzeba byłoby powtarzać cały proces z tego powodu". Nie chciał się wypowiadać co do możliwych konsekwencji uchwały całego składu SN, bo to ona je określi.
Po uchwale minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro oświadczył, że nie zamierza osobiście podpisywać delegacji dla sędziów do orzekania w innych sądach. Według niego, decyzja SN negatywnie wpłynie na wymiar sprawiedliwości, a jej skutki będą widoczne dopiero w przyszłości, zaś odpowiedzialność za wszystkie te skutki ponosi SN.
Uchwała trzech sędziów SN ma konsekwencje prawne tylko w konkretnej sprawie, w której zadano pytanie prawne; uchwała pełnego składu SN jest zaś w praktyce wytyczną dla wszystkich sądów w Polsce. Uchwały pełnego składu SN z chwilą ich podjęcia uzyskują moc zasad prawnych - głosi ustawa o SN.
Pełny skład SN to co najmniej po 2/3 składu wszystkich czterech izb SN - dziś w SN jest niemal 90 sędziów. Taki skład po 1989 r, zebrał się tylko raz - w początku lat 90. Jest to możliwe tylko dla rozstrzygnięcia fundamentalnych kwestii prawnych, "jeżeli w orzecznictwie sądów ujawnią się rozbieżności w wykładni prawa". W takim posiedzeniu udział Prokuratora Generalnego lub jego zastępcy jest obowiązkowy.
W całej Polsce w sądach okręgowych na delegacjach jest 384 sędziów (jeden na dziewięciu), w sądach apelacyjnych - 44 (co dziesiąty), brak informacji ilu delegowali wiceministrowie zamiast ministra. Nie wiadomo też, ile spraw cywilnych i karnych oni prowadzili, ile wydali wyroków, i czy ktoś będzie chciał je podważać po uchwale SN jako wydane w składzie "nienależycie obsadzonym". Możliwe jest to tylko po wniosku strony procesu o wznowienie z tego powodu postępowania prawomocnie zakończonego.