PolskaPełnomocnik MON Bartłomiej Misiewicz: Centrum NATO było bezprawnie okupowane od ponad tygodnia

Pełnomocnik MON Bartłomiej Misiewicz: Centrum NATO było bezprawnie okupowane od ponad tygodnia

• Wprowadzenie nowego p.o. dyrektora Centrum odbyło się "pokojowo i bez najmniejszego kłopotu"
• Według Misiewicza płk Dusza w zeszłym tygodniu został odwołany z funkcji
• Słowaccy partnerzy mieli zostać poinformowani o zmianach w ub. tygodniu

Pełnomocnik MON Bartłomiej Misiewicz: Centrum NATO było bezprawnie okupowane od ponad tygodnia
Źródło zdjęć: © WP | Andrzej Hulimka

18.12.2015 | aktual.: 18.12.2015 14:46

W nocy MON wydał komunikat, w którym poinformował: "18 grudnia 2015 r. pełnomocnik ministra obrony narodowej ds. utworzenia Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO Bartłomiej Misiewicz wprowadził nowego p.o. dyrektora CEK NATO płk. Roberta Balę do tymczasowych pomieszczeń CEK NATO użyczonych przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego".

Misiewicz powiedział, że miało to związek m.in. z tym, że już tydzień temu z funkcji pełnomocnika ministra obrony narodowej ds. utworzenia Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO został odwołany płk Krzysztof Dusza. - Zostało wobec niego wszczęte postępowanie kontrolne, jeśli chodzi o dostęp do informacji niejawnych. To jest postępowanie sprawdzające; zawiesza czasowo dostęp do informacji niejawnych. Musiał zostać odwołany - powiedział Misiewicz. Dodał, że jest zaskoczony zarzutami stawianymi przez płk. Duszę. - Ubolewam, że płk Dusza nie zachowuje się jak żołnierz - stwierdził.

Tłumaczył, że wobec jednego z żołnierzy, który po odwołaniu nie stawił się w nowym miejscu pracy, wojskowa prokuratura wszczęła postępowanie. Postępowanie dyscyplinarne wszczęto także wobec pozostałych pracowników, którzy - jak zaznaczył Misiewicz - "w sposób bezprawny od ponad tygodnia okupowali Centrum Eksperckie Kontrwywiadu NATO".

- Żołnierz do poleceń musi się zastosować. Procedura jest taka, że jeżeli mamy postępowanie sprawdzające, kontrolne, tymczasowo jest zawieszony dostęp do informacji niejawnych, w związku z powyższym trzeba wymienić pełnomocnika, który nie może realizować swoich obowiązków - tłumaczył.

- Jeżeli jest decyzja o przeniesieniu w nowe miejsce pracy, taki żołnierz czy funkcjonariusz musi się do tego dostosować. Ponieważ nie miało to miejsca, dzisiaj - powtarzam - prokuratura wszczęła postępowanie (...), toczą się postępowania dyscyplinarne - dodał.

Dodał, że słowaccy partnerzy zostali tydzień temu poinformowani o zamiarze wymiany kadry Centrum, "z racji postępowań sprawdzających dot. dostępu do informacji niejawnych". - O realizacji poinformował ich wczoraj minister (wiceminister Tomasz) Szatkowski w Pradze. Dzisiaj ja osobiście wprowadziłem nowego pełniącego obowiązki dyrektora Centrum Eksperckiego pana płk. Roberta Balę - mówił.

- Jesteśmy w stałym kontakcie z naszymi słowackimi partnerami. Nie ma żadnego problemu, wszystko dzieje się pokojowo. A żandarmeria wojskowa ani nikogo nie wyprowadzała, ani nic nie wyważała, jest zgodnie z moją decyzją tutaj po to, żeby zabezpieczyć obiekt oraz mienie Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO - powiedział Misiewicz.

Płk Dusza: nie mogłem zostać odwołany

- Minister Siemoniak, delegując mnie do centrum, zastrzegł, że odwołanie mnie wymaga ustalenia tego z ministrem słowackim. Takiego porozumienia nie ma - skomentował słowa pełnomocnika MON płk Krzysztof Dusza.

- Pan Bączek usiłował w sposób bezprawny cofnąć mnie z tego oddelegowania, ale albo nie doczytał, albo świadomie złamał paragraf 7 porozumienia, na mocy którego oddelegowano mnie do Centrum - dodał w TVN24.

- Odwołać mnie można decyzją ministrów obrony zarówno Polski, jak i Słowacji - tłumaczy płk Dusza. Twierdzi także, że rano rozmawiał jeszcze ze stroną słowacką i są zszokowani tym, co się dzieje.

Akcja MON w Centrum Eksperckim Kontrwywiadu NATO

O nocnej akcji urzędników MON w Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO poinformował dotychczasowy jego szef, pułkownik Krzysztof Dusza. Jak mówił, w nocy weszli tam między innymi szef SKW Piotr Bączek i szef gabinetu ministra Antoniego Macierewicza - Bartłomiej Misiewicz wraz z funkcjonariuszami Żandarmerii Wojskowej.

Według jego relacji, oficer pełniący służbę został wyproszony z budynku. Szef SKW miał zażądać otwarcia pokoi, które są w gestii Centrum, między innymi należących do oficerów słowackich. Żandarmeria Wojskowa ochraniająca budynek uznała, że byłoby to działanie bezprawne, więc nie otworzyła pomieszczeń. Później jednak po negocjacjach szef SKW i szef gabinetu ministra obrony opuścili budynek, a gmach zaplombowano.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1173)