Pęknięcie w partii Jarosława Gowina? Sąd koleżeński podjął ważną decyzję
Jak ustaliła Wirtualna Polska, partyjny sąd koleżeński w Porozumieniu uznał, że uchwały powiększające zarząd i prezydium partii są nieważne. Uchwały te podjęto na wniosek szefa partii, wicepremiera Jarosława Gowina w październiku. Politycy, którzy złożyli wniosek do sądu, mówią o "poważnym problemie w partii".
23.01.2021 16:27
Chodzi o październikowe posiedzenie zarządu Porozumienia. Zwołano je po tym, jak kandydat Jarosława Gowina – Stanisław Bukowiec przegrał partyjne głosowanie, w którym wybierano ministra w rządzie Zjednoczonej Prawicy. Na mocy umowy koalicyjnej zarówno Porozumienie, jak i Solidarna Polska mają po jednym członku rządu kierującym ministerstwem. A dodatkowo koalicjanci PiS otrzymali po jednym stanowisku ministerialnym w KPRM. Gowin forsował na fotel ministra w Kancelarii Premiera wspomnianego Bukowca. Głosowanie wygrał jednak Michał Cieślak i to on jest ministrem ds. rozwoju samorządu.
Kilka dni później zwołano posiedzenie władz Porozumienia. Zmieniono wówczas prezydium oraz zarząd partii. Jak informowała interia.pl, do kierownictwa trafili politycy z terenu wierni szefowi ugrupowania. Zdaniem części polityków Porozumienia, zrobiono to niezgodnie ze statutem.
- Zarząd nie miał delegacji do rozszerzania składu, to jest wyłączna kompetencja Kongresu partii – mówi nam anonimowo jeden z nich.
- Na Kongresie określono, że skład zarządu to 35 osób. Można uzupełniać skład jedynie jeżeli ktoś złoży rezygnację, opuści partię lub np. umrze. Gowin i jego zwolennicy powołali się na ten przepis. Ale on nie miał tutaj zastosowania – dodaje nasz informator.
I jak ujawnia, na październikowym posiedzeniu zarządu pierwotnie nie było tego punktu w porządku obrad. – Posiedzenie się zakończyło, wszyscy byli rozluźnieni. Niespodziewanie podczas omawiania tzw. spraw różnych Jarosław Gowin zadeklarował, że chciałby dodać punkt odnośnie rozszerzenia zarządu. Wszyscy, oprócz ludzi wicepremiera, byli totalnie zaskoczeni – mówi nasz rozmówca.
- Według statutu głosowania personalne muszą być tajne. A to było jawne. Na posiedzeniu nie było nawet tych osób, które dokooptowano do składu zarządu – ujawnia.
Przypomina również, że jak wynika z uchwał podjętych na Kongresie Partii w 2017 r., w październiku nie było formalnej możliwości dalszego rozszerzania składu Zarządu.
Decyzja Gowina nie spodobała się części polityków z jego partii. W ich imieniu skargę do Sądu Koleżeńskiego złożył wiceprezes Arkadiusz Urban. Wniosek został złożony 6 listopada.
Sąd sprawą jednak nie chciał się zająć. Przewodniczący sądu Sergiusz Kmiecik jest związany z Gowinem i skarga utknęła w martwym punkcie.
Zdaniem autora wniosku wiceprezesa Arkadiusza Urbana, przewodniczący sądu nie zwołał posiedzenia od blisko trzech miesięcy, pomimo wielu monitów w tej sprawie.
- Taka bezczynność mogła doprowadzić do paraliżu partii, uniemożliwienia złożenia przez nią sprawozdania finansowego, a co za tym idzie, w skrajnym wypadku do wykreślenia z rejestru partii politycznych - argumentuje wiceprezes partii.
Jak ustaliła Wirtualna Polska, w piątek 22 stycznia dwóch pozostałych członków sądu podjęło uchwałę o zmianie przewodniczącego i przyjęło regulamin pracy sądu. Nowym przewodniczącym został Robert Wrzesiński.
Sąd na piątkowym posiedzeniu podjął decyzję o "stwierdzeniu nieważności uchwał powiększających zarząd i prezydium zarządu partii. W praktyce ma to oznaczać, że Jarosław Gowin nie będzie miał w partii większości. Tak przynajmniej uważają jego przeciwnicy.
Czy to jest wotum nieufności dla szefa Porozumienia? Pytamy o to wiceprezesa partii i autora wniosku do sądu koleżeńskiego Arkadiusza Urbana. – Na pewno jest to sygnał, że jest problem w partii. Wszyscy przeszli do porządku dziennego po październikowej decyzji Gowina ws. poszerzenia zarządu. Mimo że wielokrotnie zwracaliśmy na to uwagę i sygnalizowaliśmy problem, to nikt z nami nie rozmawiał. Zabrakło dialogu. Decyzja sądu oznacza, że został przywrócony stan zgodny ze statutem – mówi Wirtualnej Polsce wiceprezes Porozumienia.
W podobnym tonie wypowiada się poseł tej partii Kamil Bortniczuk. - Wyroki sądów, w tym partyjnych, nie są od tego, żeby je komentować, ale żeby je respektować. Uchwały, o które Pan pyta, budziły również moje wątpliwości. W procedurze ich przyjmowania zabrakło nie tylko kultury prawnej, ale też politycznej – uważa Kamil Bortniczuk.
Co na to władze Porozumienia? Rzeczniczka partii, posłanka Magdalena Sroka mówi nam, że "nie kojarzy, żeby sąd koleżeński był w ogóle zwołany”.
– Przewodniczący sądu nie zwoływał posiedzenia, a tylko przewodniczący ma kompetencje do zwołania posiedzenia. Pozostali członkowie nie mogą zwoływać posiedzenia sądu. Może ktoś ze sobą się spotkał i spotkanie się odbyło, nie miałam okazji zapoznać się z decyzjami z tego spotkania. Nie można tego nazywać posiedzeniem sądu koleżeńskiego - mówi Wirtualnej Polsce posłanka Magdalena Sroka.
Pytany o sprawę sekretarz generalny partii Porozumienie Stanisław Derehajło wypowiada się podobnie. - Nie było posiedzenia sądu, tylko części osób. Nie było przewodniczącego sądu. Mało wiem, trudno mi to komentować... - mówi nam Derehajło, który pełni również funkcję wicemarszałka województwa podlaskiego.
Jak ustaliła Wirtualna Polska, o decyzjach sądu zostali poinformowani w sobotę rano politycy tej partii. Mail z informacją wysyłał osobiście nowy przewodniczący sądu Robert Wrzesiński.
Wszystko wskazuje więc na poważne pęknięcie w partii Jarosława Gowina, bowiem "nowy” sąd koleżeński podjął również kolejną uchwałę, która nie spodoba się wicepremierowi.
Dotyczyła ona nieprawidłowości na zjeździe okręgu lubuskiego we wrześniu ub.r., na którym miało dojść do nacisków na delegatów ze strony wiceprezesa partii Roberta Anackiego (zaufanego człowieka Jarosława Gowina) i nagrywania prywatnych rozmów po zjeździe. W tej sprawie sąd koleżeński zawiesił lokalnego działacza Przemysława Zatylnego w prawach członka partii na rok. To on, zdaniem sądu, miał nagrywać innych działaczy.
Próbowaliśmy uzyskać komentarz do sprawy wicepremiera, szefa Porozumienia Jarosława Gowina, ale nie odbierał telefonu. Wysłaliśmy również prośbę o kontakt telefoniczny sms-em. Jak tylko wicepremier udzieli nam komentarza, zamieścimy wypowiedź w artykule.