Pekin skrada się po cichu. Problem może być dużo większy, niż się wydaje [OPINIA]

Pekin aktywnie zabiega o względy populistycznych ugrupowań w UE. Jeśli zyskają one siłę w nowym Parlamencie Europejskim, należy się liczyć ze wzrostem znaczenia głosów przyjaznych Chinom. Dla Polski nie jest to dobra wiadomość, bo Pekin aktywnie wspiera Rosję w wojnie w Ukrainie - pisze dr Alicja Bachulska, ekspertka ds. Chin European Council of Foreign Relations.

Węgry były jednym z trzech krajów europejskich, które Xi Jinping odwiedził w maju. Krótko potem doszło do kolejnego spotkania z Viktorem Orbanem. Tym razem w Chinach
Węgry były jednym z trzech krajów europejskich, które Xi Jinping odwiedził w maju. Krótko potem doszło do kolejnego spotkania z Viktorem Orbanem. Tym razem w Chinach
Źródło zdjęć: © Getty Images | Mikhail Svetlov

02.06.2024 | aktual.: 02.06.2024 21:57

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Nadchodzące głosowanie do europarlamentu zwieńcza intensywny cykl wyborczy w Polsce. Z mało widocznej kampanii wynika, że zarówno politycy, jak i społeczeństwo, wydają się znużeni tym maratonem przy urnach. Chociaż europejskie wybory budzą zwykle najmniej emocji – w porównaniu z parlamentarnymi czy prezydenckimi – tym razem nastroje sugerują, że frekwencja może być wyjątkowo niska. Pokazuje to również, że Polacy – jak zresztą wiele innych narodów w UE – lekceważą wagę tych wyborów, które wydają się dalekie od lokalnych realiów.

Według badań Ipsos, około 90 proc. Polaków i Polek uważa, że to ważne, kto reprezentuje nas w Parlamencie Europejskim, a 83 proc. twierdzi, że udział w wyborach to współdecydowanie o przyszłości Europy. Ale opinie te niekoniecznie przełożą się na dużą frekwencję 9 czerwca.

Jedynie 23 proc. badanych jest zdania, że decyzje podejmowane w europarlamencie mają na nich bezpośredni wpływ, a co trzeci nie potrafi wymienić z nazwiska ani jednego europosła czy europosłanki.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Polacy wydają się nie rozumieć tego, w jaki sposób instytucje unijne wpływają na funkcjonowanie poszczególnych państw członkowskich. Kampania wydaje się przez to pozbawiona treści. Wykorzystują to populiści. Odchodząc od merytorycznych kwestii, skupiają się na generowaniu negatywnych emocji wobec Brukseli, jednocześnie (świadomie lub nie) ignorując kwestie najbardziej strategiczne: długoterminową konkurencyjność europejskiego rynku czy bezpieczeństwo wspólnoty w obliczu globalnych wyzwań.

Jednym z "wielkich przemilczanych" tej kampanii są bez wątpienia Chiny – państwo, którego polityka przemysłowa i postępujący rewizjonizm stanowią jedno z największych wyzwań dla naszego kontynentu. W maju przywódca Chin Xi Jinping pierwszy raz od 2019 r. odwiedził Europę. Na rozkładzie miał Francję, Serbię i Węgry. Szczególnie te dwa kraje nie ukrywają sympatii do Rosji Władimira Putina.

Chińskie wyzwanie dla Europy

Przez ostatnie trzy dekady Chiny były postrzegane w Europie głównie przez pryzmat szybkiego rozwoju gospodarczego. Ich włączenie w zglobalizowany świat miało – według wielu obserwatorów i polityków ze Stanów Zjednoczonych czy Europy – przełożyć się na stopniową liberalizację gospodarczą i polityczną. Najwięksi optymiści wierzyli nawet w demokratyzację Chin w zachodnim stylu. Pekin miał być "pragmatycznym" i "odpowiedzialnym" graczem, który potrafi oddzielić kwestie polityczne od interesów gospodarczych.

Stało się inaczej. Komunistyczna Partia Chin (KPCh) pozwoliła na częściową liberalizację gospodarczą, ale wykorzystała globalizację do własnych celów: zwiększenia roli Chin na świecie i zbudowania zależności gospodarczych, które teraz wykorzystuje jako narzędzie wpływu.

Pod rządami Xi Jinpinga rola ideologii rośnie – tak samo, jak udział władz w sterowaniu gospodarką. Nadrzędnym celem Pekinu jest teraz rywalizacja ze Stanami Zjednoczonymi, postrzegana w kategoriach egzystencjalnych. Stąd też zbliżenie z Rosją i wspieranie jej interesów w wojnie przeciwko Ukrainie. Wygrana Kijowa byłaby dla Pekinu równoznaczna z wygraną Waszyngtonu, czego Chiny chciałyby uniknąć.

Wzrost handlu dwustronnego między Chinami a Rosją w branży półprzewodników i innych technologii podwójnego zastosowania jest kluczowym elementem tej układanki. Pekin wspiera gospodarczo Moskwę, tym samym podtrzymując rosyjskie zdolności kontynuowania działań zbrojnych w Ukrainie. Stanowisko Pekinu jest w tym wymiarze sprzeczne z interesem Polski.

Jednocześnie w wymiarze ekonomicznym spowalniająca chińska gospodarka i polityka Pekinu wobec kryzysu przekładają się na eksport nadprodukcji za granicę, w tym do Europy. Dostęp do unijnego rynku jest dla Chin kluczowy do stymulowania własnej gospodarki. Chińskie samochody elektryczne – których gwałtowny rozwój zapewniła polityka przemysłowa KPCh – stanowią teraz dla Europy wyzwanie. Będące dalej w toku dochodzenie antysubsydyjne, rozpoczęte przez Komisję Europejską pod koniec ubiegłego roku, jest wyrazem tych obaw. Bruksela chce ustalić, czy chińskie firmy produkujące pojazdy elektryczne były beneficjentami nielegalnych subsydiów szkodliwych dla europejskich producentów. Dochodzenie może poskutkować nałożeniem ceł na chińskie auta elektryczne.

Wielu ekspertów zwraca też uwagę na aspekt bezpieczeństwa chińskich elektryków: to nie tylko "zwykłe" samochody, ale nowy cyfrowy i mobilny ekosystem, który potencjalnie umożliwia zbieranie danych na wielką skalę. Chińskie władze wprowadziły już ograniczenia dostępu dla elektryków produkowanych przez Teslę. Amerykańskim samochodem nie wjedzie się nie tylko na tereny związane z działalnością chińskiej armii, ale także w okolicę państwowych instytucji czy nawet centrów wystawienniczych.

Czy chcemy na większą skalę przyciągać chińskie inwestycje w sektorze elektromobilności? Czy raczej chcemy próbować chronić nasz rynek w imię autonomii i konkurencyjności, ale kosztem konsumentów? Jaki wpływ będzie miała potencjalna prezydentura Donalda Trumpa na relację transatlantyckie w tym obszarze? W UE pytań mamy więcej niż odpowiedzi, natomiast mało kto zadaje je w Polsce. Poza środowiskami eksperckimi debata na ten temat właściwie nie istnieje.

Powyższe tematy to jedynie wierzchołek góry lodowej. Zależność Europy od chińskich technologii, komponentów i rozwiązań nie ogranicza się do jednego obszaru. Zielona transformacja, dostęp do przetworzonych metali ziem rzadkich czy bezpieczeństwo Tajwanu to kolejne kwestie, które mają bezpośredni wpływ na sytuację w Europie, w tym w Polsce. Chiny mogą być geograficznie daleko, ale praktycznie są bardzo blisko UE.

Pekin flirtuje z populistami

Patrząc na ogólnoeuropejskie trendy, można spodziewać się, że w nowym europarlamencie zasiądzie więcej populistów. W kontekście Chin przedstawiciele radykalnych ugrupowań mają często jeden punkt wspólny: pozytywne nastawienie do władz w Pekinie i życzeniowe myślenie o potencjale współpracy z Chinami do równoważenia innych relacji Europy.

Te poglądy są raczej wypadkową ich projekcji na temat Chin pod rządami Xi Jinpinga niż efektem trzeźwej analizy polityki Pekinu wobec Europy i reszty świata. Opinie populistów są często niespójne, czego skutkiem ubocznym jest brak konkretnych wniosków na temat potencjalnych szans płynących ze współpracy z Chinami. W dużym uproszczeniu: Chiny są dla nich "szansą", ale jak należałoby ją wykorzystać, pozostaje w sferze domysłów. Wzmacnia to ich podatność na przekaz strony chińskiej, która promuje własne interesy i perspektywy wśród tego typu środowisk.

Pekin aktywnie zabiega o względy populistycznych ugrupowań w UE. Chociaż współpraca KPCh z europejskimi partiami politycznymi to żadna nowość, to wzmożone zainteresowanie bardziej skrajnymi z nich jest zauważalne i wynika prawdopodobnie z ich otwartości na kontakty z przedstawicielami chińskich władz. Przekłada się to na wzajemne wizyty, zaproszenia na wydarzenia organizowane w Chinach czy kontakty na miejscu.

Według Kary Nemeckowej i Ivany Karaskovej z czeskiego think tanku AMO, już w obecnym składzie europarlamentu widać, że członkowie skrajnych grup takich jak Tożsamość i Demokracja (ultraprawica) czy Lewica (radykalna) konsekwentnie głosują przeciwko rozwiązaniom ograniczającym wpływ państw trzecich w UE czy wzmacniającym bardziej asertywne stanowisko wobec Chin.

Chociaż motywacje poszczególnych członków tych ugrupowań często się różnią, łączy je głęboki eurosceptycyzm i chęć podważania fundamentów wspólnoty od środka. Osłabienie unijnej jedności wobec Chin to jeden z priorytetów Pekinu, podobnie jak uniemożliwienie stworzenia się jednolitego transatlantyckiego frontu wobec Chin. Budowanie relacji z populistami jest w tym kontekście instrumentalnym działaniem Pekinu obliczonym na ten cel.

Ostatnie skandale związane z podejrzeniami o współpracę niektórych polityków z chińskim aparatem bezpieczeństwa sugerują, że problem może być dużo większy, niż wydaje się na pierwszy rzut oka.

Pod koniec kwietnia niemiecka policja aresztowała Jiana Guo, akredytowanego asystenta Maximiliana Kraha, europosła skrajnie prawicowej partii AfD (Alternatywa dla Niemiec). Guo współpracował z Krahem od 2019 roku. Został oskarżony o współpracę z chińskimi służbami, przekazywanie do Pekinu informacji o decyzjach podejmowanych w Parlamencie Europejskim oraz o chińskich dysydentach w Niemczech. Było to czwarte aresztowanie tego rodzaju w tym kraju w ostatnich miesiącach.

Co dalej?

Według badania Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych (ECFR), grupa parlamentarna Lewicy może powiększyć się z 38 do 44 miejsc lub nawet 57 (jeśli włoski Ruch Pięciu Gwiazd zdecyduje się do niej dołączyć). Ultraprawicowa Tożsamość i Demokracja może urosnąć z 59 do nawet 98 miejsc. Jednocześnie udział bardziej umiarkowanych ugrupowań zmaleje.

Nowy Parlament Europejski zadecyduje o ostatecznym składzie Komisji Europejskiej – kluczowego podmiotu dla unijnego polityki wobec Pekinu. W procesach legislacyjnych będzie również ważnym podmiotem kształtującym podejście UE do Chin. Również w kontekście budowania relacji z Tajwanem to europarlament jest kołem zamachowym rozwoju współpracy między UE a Tajpej.

Wynik wyborów będzie mieć wpływ na wszystkie trzy wymiary. Jeśli w nowym Parlamencie Europejskim zasiądzie znacznie większa liczba populistycznych polityków, należy liczyć się ze wzrostem znaczenia głosów przyjaznych władzom w Pekinie. Będzie to mieć przełożenie na wyniki głosowań i potencjalnie na osłabienie ugrupowań zabiegających o bardziej jednoznaczne i asertywne stanowisko UE wobec Chin. Ze strategicznego punktu widzenia nie jest to dobra informacji dla Polski.

Alicja Bachulska dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
xi jinpingeurowyborypopulizm
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (570)