Rosja i Chiny przegrały bitwę na szczepionki przeciw koronawirusowi
Rosyjska i chińska szczepionka okazały się najmniej skuteczne ze wszystkich preparatów stworzonych do walki z zakażeniami COVID-19. Nie zdołały także przyczynić się do dyplomatycznych i gospodarczych sukcesów krajów, które je wytworzyły i oferowały światu.
Przed Chinami i Rosją poważny dylemat. Jak donosi "The Washington Post", w obu państwach, których farmakologiczne dokonania okazały się najmniej udane, trwa debata, jak rozwiązać kwestię dawek przypominających.
Problem w tym, że szczepionki na świecie nie zrobiły furory. Budzą najmniejsze zaufanie, nie tylko na poziomie indywidualnych wyborów, ale także w międzynarodowym gospodarczym obrocie.
Sputnik V, opracowana przez Centrum Epidemiologii i Mikrobiologii im. Nikołaja Gamaleja, a także szczepionka z Chin, stworzona przez koncern Sinopharm, nie były pożądanym towarem. Zaakceptowało je i wprowadziło do szczepień niewiele krajów.
Szczepionkę Sputnik V, opartą, tak jak AstraZeneca, na cząsteczkach adenowirusów, przenoszących informacje na temat białka kolca koronawirusa SARS-CoV-2, oprócz Rosjan dopuścili do użycia Czesi, Słowacy, Węgrzy.
Węgry zaakceptowały również chińską szczepionkę, którą Polska chciała kupić. W marcu 2021 roku media obiegła informacja, że Andrzej Duda rozmawiał z prezydentem Chin Xi Jinpingiem o możliwości zakupu tego farmaceutyku.
Chińska szczepionka opiera się na aktywnej cząstce żywego koronawirusa SARS-CoV-2. Światowe organizacje zdrowia okazały się sceptyczne wobec tych preparatów.
W ramach chińskiego programu stworzenia rodzimej szczepionki przeciw COVID-19 powstało więcej farmaceutyków. Jednak do międzynarodowego obrotu weszły tylko dwie - ta wyprodukowana przez Sinopharm i przez Sinovac.
Pekin i Rosja przegrywają bitwę na szczepionki
Zainteresowanie wykazało, oprócz Węgier, 12 państw, między innymi Turcja, Azerbejdżan, Serbia, Brazylia, Egipt, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Bahrajn, Seszele, Jordania, Pakistan i Indonezja. Szybko stało oczywiste, że charakteryzują się one niższą skutecznością niż produkty zachodnich firm farmaceutycznych.
Według ostatecznego raportu chińska szczepionka chroni w 50,4 proc. przed zachorowaniem objawowym, co zgodnie ze standardami WHO ledwo kwalifikuje ją do masowego użytku. Rekomendowana jest skuteczność nie mniejsza niż 70 proc.