Pedofilia w Gańsku - minister zainteresowany sprawą
Prowadzone w Gdańsku śledztwo w sprawie
pedofilii nie jest objęte nadzorem Prokuratury Krajowej, ale
chcemy w pierwszej kolejności wiedzieć o decyzjach procesowych,
jakie w nim zapadną, by nie dowiadywać się o nich z mediów -
powiedział minister sprawiedliwości Marek Sadowski.
30.07.2004 | aktual.: 06.08.2004 20:44
Minister nie ujawnił żadnych szczegółów z tego postępowania. Proszony o potwierdzenie bądź zaprzeczenie, czy w śledztwie badana jest domniemana pedofilia ks. Henryka J., odparł: Bez komentarza w tej sprawie.
Nadzoru służbowego w Prokuraturze Krajowej nie uruchomiliśmy, bo sprawa dopiero się zaczęła i nie ma jeszcze podstaw do nadzoru. Mamy oczywiście informacje o tym postępowaniu - toczonym nadal "w sprawie", a nie "przeciwko", bo media zaczęły się nim interesować. Sprawdziliśmy, czy jest taka sprawa, i dziś trudno udawać, że nie wiemy, iż sprawa dotyczy molestowania małoletniego - powiedział Sadowski.
Przed południem rzecznik prasowy metropolity gdańskiego ks. Witold Bock, odnosząc się do doniesień mediów, że śledztwo prokuratury w sprawie pedofilii może dotyczyć znanego gdańskiego duchownego, powiedział, iż Kościół może komentować tylko oficjalne informacje prokuratury. Stanowisko Kościoła jest jasne. Prokuratura nie ujawniła żadnego nazwiska, a poza tym prowadzi postępowanie w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie. A zatem dopóty, dopóki prokuratura nie ujawni tego nazwiska i nie postawi formalnych zarzutów, to nie ma się do czego ustosunkowywać. Enuncjacje prasowe to jest zupełnie inny temat - powiedział ks. Bock.
O sprawie prokuraturę zawiadomił gdański sąd, przed którym jeden ze świadków złożył zeznania informujące o molestowaniu przez księdza kilkunastoletniego chłopca. Potwierdzam, że sąd rodzinny złożył zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie - powiedziała rzeczniczka Sądu Okręgowego w Gdańsku Hanna Langa-Bieszki. Odmówiła jednak ujawnienia szczegółów sprawy.
Według źródeł zbliżonych do organów ścigania, nastolatek miał wielokrotnie bywać w plebanii Henryka J. Do wykorzystania go przez duchownego miało dochodzić od 2001 r. Chłopiec dostawał od księdza drobne pieniądze, buty, ubrania. Następnie opuścił się w nauce, sprawiał kłopoty wychowawcze. Jego matka pracowała w parafii księdza J. jako sprzątaczka.
Prokuratura prowadzi od środy postępowanie. Koniec, kropka. Nie udzielamy żadnych informacji i komentarzy. Niczego nie potwierdzamy - powiedział zastępca szefa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Ryszard Paszkiewicz, powołując się na dobro śledztwa i pokrzywdzonych. Dodał, że o przebiegu dochodzenia na bieżąco informowana jest Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku.