Brakuje miejsc w szpitalach. "Możliwy problem epidemiczny"

Wchodzimy właśnie w sezon podwyższonej zachorowalności. Pediatrzy alarmują - szczególnie narażone są dzieci. - Wzrost infekcji sezonowych wśród dzieci jest przed nami - przestrzega pediatra dr Lidia Stopyra. Jej zdaniem można spodziewać się epidemii grypy, ale też problemu epidemicznego związanego z niską wyszczepialnością ukraińskich dzieci, np. na polio czy gruźlicę.

Pediatra alarmuje. "Możliwy problem epidemiczny" (zdjęcie ilustracyjne)
Pediatra alarmuje. "Możliwy problem epidemiczny" (zdjęcie ilustracyjne)
Źródło zdjęć: © Pexels
Sara Bounaoui

16.11.2022 | aktual.: 16.11.2022 19:44

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Szpitale notują wzrost liczby małych pacjentów. Ma to związek z początkiem sezonu zachorowalności na grypę i inne infekcje charakterystyczne dla okresu jesienno-zimowego. Taki wzrost liczby chorych jest - zdaniem medyków - normalny o tej porze.

- Miejsc jest bardzo mało, ale to normalne o tej porze - powiedziała rzeczniczka Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, Katarzyna Pokorna-Hryniszyn.

Przyznała, że brakowało już miejsc dla dzieci i do wiosny tak będzie jeszcze wielokrotnie. Jak zauważyła, sezon ten odróżnia od innych to, że dzieci trafiają z różnymi chorobami, wśród nich wiele jest schorzeń górnych i dolnych dróg oddechowych, ale też m.in. dolegliwości żołądkowych.

Do Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie oprócz dzieci z typowo jesiennymi infekcjami, jak np. grypa czy RSV, trafiają dzieci z chorobami z lata - chodzi o boreliozę i kleszczowe zapalenie mózgu.

- Wzrost infekcji sezonowych wśród dzieci jest przed nami. Spodziewamy się w kolejnych tygodniach, miesiącach, większej liczby chorób wirusowych typowych dla okresu jesienno-zimowego. Można się ponownie spodziewać epidemii grypy, ponieważ zaszczepionych przeciwko temu wirusowi jest niecałe 10 proc. osób - powiedziała szefowa Oddziału Chorób Infekcyjnych i Pediatrii w szpitalu Żeromskiego, dr Lidia Stopyra.

Jeżeli chodzi o COVID-19, to są to pojedyncze przypadki. W szpitalu Żeromskiego na 29 małych pacjentów dwoje ma tę chorobę.

Jak podkreśliła lekarz, zminimalizować ryzyko zachorowania mogą szczepionki. - Należy się szczepić przeciwko tym chorobom, na które są szczepionki - mówiła i apelowała, żeby nie wysyłać dziecka do szkoły w przypadku infekcji. Także dorośli powinni pamiętać o tym, żeby w czasie choroby nie iść do pracy, lecz zostać, leczyć się i wypoczywać w domu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz też: Słowa celebrytów o Kościele. "Masowy problem apostazji nieformalnej"

"Może pojawić się problem epidemiczny"

Dr Stopyra, zapytana o zachorowalność wśród dzieci ukraińskich uchodźców, potwierdziła, że w pewnym stopniu przyczyniają się do wzrostu liczby pacjentów. Jak zauważyła, po wybuchu wojny w Ukrainie populacja dziecięca Krakowa zwiększyła się o ok. jedną trzecią i to też widać w szpitalu, ale - jak zaznaczyła - nie jest to problem dla placówki.

Pediatra oceniła jednak, że wśród Ukraińców problemem jest "kiepskie wyszczepienie". - Np. przeciwko polio, nie mówiąc o gruźlicy, zaszczepionych jest ok. 30 proc., a w niektórych rejonach nawet 10 proc. obywateli Ukrainy i dlatego spodziewamy się, że może pojawić się problem epidemiczny - przyznała dr Stopyra. - Wśród ukraińskich dzieci częściej spotykamy się m.in. z gruźlicą, WZW typu B - chorobami, które wśród polskich dzieci występują absolutnie wyjątkowo - dodała.

Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ

Źródło artykułu:WP Wiadomości
epidemiainfekcje u dzieciszczepienia