Pęczak za kratkami z pensją posła

Nawet jeśli Andrzej Pęczak za zgodą Sejmu
trafi do aresztu, a później - jeśli taki będzie wyrok sądu - do
więzienia, nie przestanie być posłem. Co to oznacza? Będą mu się
należały pieniądze - wyjaśnia "Życie Warszawy" i podaje, że
parlamentarzysta za kratkami będzie dostawał 12 tys. zł.

Kancelaria Sejmu, z której budżetu idą pieniądze na wynagrodzenia posłów, będzie miała nie lada problem. - Myślę, że to z czym mamy teraz do czynienia w polskim parlamencie, przerosło oczekiwania ustawodawców. Nigdzie nie jest napisane, jak postępować z posłem, który trafia za kraty. Nie można odebrać mu mandatu, więc należy mu się to, co jest z tym mandatem związane, a więc i pieniądze - oburza się wicemarszałek Sejmu Tomasz Nałęcz z SDPL. Jego ugrupowanie przygotowało projekt ustawy, zgodnie z którym poseł skazany prawomocnym wyrokiem traciłby mandat.

Poza tym cała sytuacja jest i straszna, i śmieszna. Nie wyobrażam sobie posła, który wychodzi na przepustkę i jak gdyby nigdy nic paraduje po Sejmie. Czy lekarz, który idzie do więzienia, może nadal wykonywać swój zawód? - tłumaczy wicemarszałek.

Całą sprawą oburzona jest Platforma Obywatelska. - Także w takiej sytuacji posłowie powinni być traktowani tak jak zwykli obywatele - mówi Bronisław Komorowski, lider PO na Mazowszu. Ale że tak nie jest, potwierdzają sami prawnicy. - Normalnego pracownika można zwolnić, gdy nie stawia się do pracy, bo siedzi w więzieniu. A co zrobić z posłem? On może się zwolnić sam - mówi prof. Marian Filar, prawnik z Uniwersytetu im. Kopernika w Toruniu.

Pozostaje jeszcze problem, jak osadzony poseł miałby wykonywać swoje obowiązki. Na pewno nie będzie mógł regularnie stawiać się w Sejmie. Co w tej sytuacji? Prezydium może jedynie potrącić parlamentarzyście 1/30 uposażenia za każdą nieobecność, pisze "Życie Warszawy". (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)