"Pawłowicz udawało się uciszyć, a Waszczykowskiego i Macierewicza już nie". Byli spece PiS o zadyszce władzy

- Kiedyś PiS-owi udawało się uciszać Krystynę Pawłowicz, ale teraz nie sposób tak zrobić z Witoldem Waszczykowskim i Antonim Macierewiczem - mówi WP jedna z osób do niedawna zajmująca się PR-em ekipy PiS. Z kolei Michał Kamiński, były spin doctor tej partii, przewiduje: - Niewykluczone, że skończy się na kosmetycznej korekcie.

"Pawłowicz udawało się uciszyć, a Waszczykowskiego i Macierewicza już nie". Byli spece PiS o zadyszce władzy
Źródło zdjęć: © PAP
Jacek Gądek

03.04.2017 | aktual.: 03.04.2017 13:57

Jedna z osób, która współpracowała z PiS w działaniach marketingowych, podkreśla w rozmowie z WP, że panuje tam chaos, a działania komunikacyjne są zupełnie nieskoordynowane. - Powinna się tam zapalić lampka ostrzegawcza, że cała ich komunikacja szwankuje - zaznacza.

Ale rozmówca WP takiej reakcji na serio póki co nie dostrzega. - W czasie kampanii politycy PiS, a pani premier w swoim expose, wciąż mówili o pokorze. Zapowiadali, że będzie inaczej, a pozwolili urosnąć błahej sprawie Bartłomieja Misiewicza do symbolu tej władzy. Niektórym po prostu odbiła sodówka - załamuje ręce nad działaniami obozu PiS jedna z osób zajmująca się jeszcze niedawno marketingiem politycznym PiS. Jak dodaje, wyraźnie ekipa PiS skupiła się na dzierżeniu władzy i ekspresowym wprowadzaniu w życie swoich projektów.

Inny rozmówca WP, były spin doctor PiS Michał Kamiński, ocenia, że po załamaniu notowań PiS w ostatnich sondażach w partii wszczynany jest już powoli alarm, który może skutkować zmianami w rządzie.

- Niewykluczone, że prezes PiS pójdzie po linii najmniejszego oporu, typowej dla PiS-owskiej mentalności i dokona kosmetycznych zmian. Bo problemem przy przeprowadzaniu dużej korekty jest przyznawanie się do błędu, a PiS-owi przychodzi to trudno. Sami widzą już jednak, że coś zrobić muszą. Do tej pory udawały się działania, które były jedynie picem, więc niewykluczone, że skończy się mikrokorektą. Elektoratowi centrowemu będzie ona jednak przedstawiana jako duża zmiana, a twardemu jako konieczne ustępstwo wobec rzeczywistości - mówi WP Michał Kamiński.

I to na przykład jego odwołanie może być ową korektą. PiS od miesięcy zresztą sonduje, kto mógłby go zastąpić. Wśród faworytów wymieniany jest m.in. minister ds. europejskich Konrad Szymański. Taki scenariusz w kręgach PiS jest rozważany, choć wymarzonym kandydatem byłby prof. Krzysztof Szczerski, minister w Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy, gdzie odpowiada właśnie za sprawy międzynarodowe. Póki co jednak Szczerski nie zgodził się na zmianę stanowiska. Podobnie na giełdzie nazwisk funkcjonuje Adam Bielan - coraz bardziej wpływowy w PiS, choć formalnie należy do Polski Razem, i odzyskujący zaufanie Jarosława Kaczyńskiego.

- Wymiana Waszczykowskiego nie dotknęłaby istoty tej władzy, a nie trudno o lepszego ministra niż on. Dla elektoratu PiS w zasadzie niczego nie symbolizuje, nie ma ani charyzmy, ani wpływów w partii, jest więc łatwy do zdymisjonowania, a jego błędy są przecież oczywiste i dostrzegane przez miękkie zaplecze PiS - mówi WP Kamiński.

Zobacz także
Komentarze (105)