Pawłowicz ostro o Marszu Wolności
- Marsz Wolności to próba reanimacji trupa KODu - uważa Krystyna Pawłowicz. Posłanka PiS skomentowała inicjatywę PO oraz prezydencki pomysł zmiany Konstytucji.
6 maja ulicami stolicy przeszedł "Marsz Wolności" - inicjatywa organizowana przez Platformę Obywatelską, w której liczne środowiska opozycyjne manifestowały na rzecz wolności w naszym kraju. Taka demonstracja nie uszła uwadze partii rządzącej, która w sobotę rano na Twitterze opublikowała spot, w którym przypomina "wpadki' poprzedniej władzy.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Następnie, jeszcze przed rozpoczęciem marszu, prezes PiS nie omieszkał przypomnieć zgromadzonym w Stoczni Szczecińskiej, że wolność w Polsce jest, a świadczy o tym fakt, że teraz mogą maszerować.
Sama inicjatywa PO nie umknęła także posłance Prawa i Sprawiedliwości Krystynie Pawłowicz, która jeszcze w sobotę na Facebookowym profilu wyliczyła "grzechy główne" manifestujących.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
By w kolejnym poście podsumować cały marsz:
- Marsz "wolności" z której wiecujący właśnie w pełni korzystali postępując za G.Schetyną, okazujący niebieskimi chorągiewkami głównie miłość do zagranicznej organizacji i kompletną dezorientację celu tego maszerowania wśród zwiezionych uczestników, okazał się polityczną i frekwencyjną klapą.
Pytani po co są na tym marszu, biedni zwiezieni mówili, że są " tak ogólnie". Najwyraźniej chcieli już do domu koło Lublina.
A czy pan Szejnfeld rozdawał chociaż placki ziemniaczane, bo tym wabił niezdecydowanych.
Sądząc po minach czołówki nie wyglądali na zniewolonych. Girlandy hawajsko-azjatyckie na szyjach, szerokie uśmiechy... Radość z życia w państwie PIS.To po co straszycie ludzi? - napisała Pawłowicz.
"Marsz Wolności to próba reanimacji trupa KOD-u"
Posłanka PiS udzieliła także wywiadu dla portalu "wPolityce", w którym zapytana o ocenę marszu nie przebierając w słowach powiedziała: - Chodziło o podtrzymywanie się na duchu, że po upadku KOD jeszcze trochę ich zostało i będą dalej walczyć. Marsz Wolności to próba reanimacji trupa KOD. Politycy PO, chcieli pokazać też, że chętnie zastąpią politycznego trupa Petru i Nowoczesnej. I dodała, że wartości i hasła, z którymi maszerowali demonstrujacy są "zakłamane" i kłócą się z tym, co wcześniej obiecywała Platforma, tj. więcej wolności.
Media, a "zakłamana" rzeczywistość
Jak mówiła "wPolityce" Pawłowicz duża rolę w "zakłamywaniu" rzeczywistości odgrywają tutaj media, które "promując marsz opozycji wprowadzają ludzi w błąd i robią z nich pożytecznych idiotów". Posłanka odwołała się także do spotu partii. - Przed marszem ukazał się spot PiS, w którym wskazano ludziom, że maszerują przeciwko sobie. Musimy to ludziom przypominać, ale trudno jest przedrzeć się przez ogromną propagandę medialną. I dodała, że PiS musi wpłynąć i zmienić przekaz medialny, aby dziennikarze byli bardziej precyzyjni i mogli wyciągnąć z uczestników takich manifestacji więcej niż "ogólniki powtarzane w TVN".
Samorządy bez prywaty politycznej
Pawłowicz odniosła się również do pytania o zmuszaniu pracowników samorządów do udziału w marszu.
- Należałoby sprawdzić, czy do takich sytuacji dochodziło, bo samorządy nie mają prawa zajmować się polityką. I dodała, że "organy samorządowe nie mogą sobie uzurpować prawa do politycznego reprezentowania wszystkich mieszkańców lokalnej wspólnoty". To zdaniem Pawłowicz jest argument wpierający reformę samorzadową, która, jak twierdzi posłanka, ma uchornić przed "prywatą polityczną i rozgrywkami przeciwko własnemu państwu".
Martwa Konstytucja
Na koniec rozmowy Krystyna Pawłowicz skomentowała również pomysł zmiany konstytucji, która jej zdaniem "utrwala system peerelowski", od którego należy się odciąć. Według posłanki Prawa i Sprawiedliwości obecna konstytucja jest martwa.
- Podjęcie decyzji politycznej o włączeniu Polski do Unii Europejskiej i podpisanie w 1994 r. dziesięcioletniego układu stowarzyszeniowego z EWG, sprawiło, że konstytucja po upływie tego okresu i po podpisaniu w Atenach traktatu o akcesji Polski do UE przestała obowiązywać - mówi Pawłowicz.
- Art. 90 i 91 konstytucji są podstawami prawnymi pozwalającymi na likwidację państwa polskiego. Na ich podstawie za czasów swoich rządów pan Donald Tusk mógł podejmować jednoosobowe decyzje np. w sprawie pakietów finansowych. W świetle konstytucji z 1997 r. [red. Polska] jest bezbronnym państwem z ubezwłasnowolnionym suwerenem, w którym Sejm odgrywa jedynie wtórną rolę instytucji wdrażającej unijne regulacje. Parlament na podstawie obecnej ustawy zasadniczej nie może podejmować suwerennych decyzji gospodarczych.
Źródło: wPolityce/ WP / Twitter