Pawłowicz: nie czuję się przeproszona słowami Owsiaka. Ma rację?
Chociaż w ostatniej wypowiedzi Jerzego Owsiaka pod adresem Krystyny Pawłowicz faktycznie padło słowo "przepraszam", można mieć wątpliwości, czy były to prawdziwe przeprosiny. - Uważam, że jest to po prostu dalszy ciąg happeningu, jaki pan Owsiak rozpoczął na Przystanku Woodstock - ocenia w rozmowie z WP posłanka PiS Krystyna Pawłowicz.
Podczas jednej z wypowiedzi podsumowujących tegoroczny Przystanek Woodstock, jego organizator Jerzy Owsiak powiedział pod adresem Pawłowicz: "Niech pani spróbuje seksu. Poczuje pani motyle w brzuchu, poczuje pani rozluźnione plecy. Poczuje pani kwiat we włosach, a przez to w głowie też się może poukładać."
Wypowiedź odbiła się szerokim echem, a na lidera Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy spadła fala krytyki. Jego zachowanie skrytykowały m.in. posłanki opozycji Joanna Mucha i Katarzyna Lubnauer, rzeczniczka PiS Beata Mazurek, dziennikarki Ewa Stankiewicz, Agnieszka Kublik i Dominika Wielowieyska, a nawet prof. Magdalena Środa.
Teraz media obiegła informacja, że Jerzy Owsiak zreflektował się i zrozumiał, że takie słowa nigdy nie powinny paść. Czy jego wypowiedź można jednak nazwać przeprosinami?
- To jest po prostu taki projekt. Gdybym był terapeutą i mówiłbym o problemach, jakie ludzie mają, to bym pani polecił to, co napisałem. Seks to nie stosunek płciowy, to także rozmowa o miłości, pieszczotach, o tym, co nas otacza - mówił w poniedziałek wieczorem w TVN24 Owsiak. - Pani Krystyno, przepraszam, że w taki sposób wystartowałem do pani. (…) Jestem także pierwszym, który może panią Krystynę przytulić - dodał.
O to, czy czuje się przeproszona, zapytaliśmy więc samą posłankę Prawa i Sprawiedliwości. - Jak wszyscy to nazwą to jedna rzecz, ale czym innym jest, co on zrobił naprawdę. Uważam, że jest to ciąg dalszy happeningu. Nie czuję się przeproszona, ale przeprosin nie oczekuję. Z panem Owsiakiem nie znamy się osobiście i nigdy ze sobą nie rozmawialiśmy - stwierdza w rozmowie z WP Pawłowicz.
"Feministki nie są kobietami"
Na pytanie o kobiecą solidarność, odpowiedziała z kolei: "Jaka kobieca solidarność? One są feministkami, a feministki nie są kobietami".