Paweł Wojtunik: zrezygnowałem dla dobra państwa i CBA
W życiu każdego oficera zdarzają się momenty, gdy trzeba własny honor, niezależność zamienić w rezygnację - tak szef CBA Paweł Wojtunik uzasadnił w środę swoją dymisję. Jak dodał, złożył rezygnację, bo najwyższą wartością są dla niego "dobro państwa i skuteczność, efektywność CBA".
25.11.2015 | aktual.: 25.11.2015 13:27
Wojtunik wyjaśnił, że złożył rezygnację, ponieważ Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wszczęła postępowanie dotyczące jego certyfikatów bezpieczeństwa.
- Decyzja tego typu zgodnie z polskimi przepisami powoduje automatyczne odsunięcie od wszelkiego rodzaju informacji o charakterze niejawnym. Dalsze moje tkwienie na stanowisku, bez dostępu do informacji niejawnych, które stanowią 99 proc. materiałów rozpatrywanych przez CBA byłoby farsą, fikcją, więc jako oficer podjąłem decyzję o rezygnacji - powiedział.
- W życiu każdego oficera zdarzają się momenty, gdzie trzeba własny honor, własną niezależności, własną ambicję, zamienić w rezygnację i dymisję; po to, aby górę wzięły wartości wyższe, a taką wartością jest dla mnie dobro naszego kraju oraz efektywność, skuteczność i możliwość dalszego funkcjonowania CBA - dodał.
Zapewnił równocześnie, że "nigdy nie dopuścił się żadnego przestępstwa, a tym bardziej przestępstwa związanego z ujawnieniem informacji niejawnych".
Zaznaczył równocześnie, że treść jego nagranej w tzw. aferze podsłuchowej rozmowy z ówczesną b. wicepremier i minister rozwoju regionalnego Elżbietą Bieńkowską była w poprzedniej kadencji sejmu przedmiotem posiedzenia sejmowej komisji ds. służb specjalnych, sprawę badała też prokuratura. - Komisja ta nie dopatrzyła się - a byłem bardzo szczery na tym posiedzeniu - żadnych nieprawidłowości. Sprawa ta była przedmiotem doniesienia do prokuratury i prokuratura bardzo wnikliwie badając te kwestie również nie dopatrzyła się okoliczności, które stanowiłyby choćby podstawę do wszczęcia postępowania - powiedział.
Podkreślił również, że jesienią ubiegłego roku przeszedł pozytywnie proces uzyskania dostępu do informacji niejawnych - ściśle tajnych na poziomie krajowym i o najwyższych klauzulach na poziomach unijnym i NATO-wskim. Jak dodał proces ten był ze strony ABW "wnikliwy, drobiazgowy i trwał długo". Wyjaśnił, że poddawane ocenie były m.in. materiały dotyczące tzw. afery taśmowej i jego rozmowy z Bieńkowską.
- Mam nadzieję, że w ostatnich latach nazwa CBA stała się synonimem apolityczności, pryncypialności i bezkompromisowości w działaniu. Mam nadzieję, że dzięki funkcjonariuszom, którzy tę ideę apolityczności wspólnie dzielą, Biuro nadal taką instytucją będzie pozostawało i będzie skutecznie realizowało działania - powiedział Wojtunik.
Podziękował wszystkim funkcjonariuszom i pracownikom Biura oraz dziennikarzom. Specjalnie podziękował rzecznikowi prasowemu CBA Jackowi Dobrzyńskiemu, który w środę odchodzi ze służby i Małgorzacie Matuszak-Tosze, która wraz z nim pracowała w biurze prasowym.
We wtorek Wojtunik, za pośrednictwem ministra koordynatora służb specjalnych (Mariusza Kamińskiego - PAP) złożył na ręce premier Beaty Szydło rezygnację z zajmowanego stanowiska; trwa obecnie procedura jego odwołania. Według mediów Wojtunika ma zastąpić Ernest Bejda.
Szefa CBA powołuje i odwołuje premier, po zasięgnięciu opinii prezydenta, rządowego kolegium ds. służb i sejmowej komisji ds. służb specjalnych. Kadencja wygasa w przypadku śmierci lub odwołania. Odwołać można go w wyniku rezygnacji, w przypadku ponad trzymiesięcznej choroby oraz w razie niespełniania warunków powołania.
Warunkami powołania są m.in. polskie obywatelstwo, pełnia praw publicznych, nieskazitelna postawa moralna, obywatelska i patriotyczna, brak skazania za przestępstwo popełnione umyślnie ścigane z oskarżenia publicznego lub przestępstwo skarbowe.
Szef CBA musi też mieć wyższe wykształcenie, spełniać wymagania określone w przepisach o ochronie informacji niejawnych w zakresie dostępu do informacji niejawnych o klauzuli tajności "ściśle tajne". Osoba taka nie mogła być pracownikiem lub współpracownikiem organów bezpieczeństwa państwa w czasach PRL.
43-letni Wojtunik od 1996 r. służył w pionie zwalczania przestępczości zorganizowanej Komendy Głównej Policji. Po utworzeniu Centralnego Biura Śledczego najpierw był tam naczelnikiem wydziału, potem naczelnikiem zarządu operacji specjalnych, następnie zastępcą dyrektora CBŚ. W 2007 r. przez pół roku służył w Scotland Yardzie. W październiku 2007 r. został dyrektorem Biura Kryminalnego KGP, a w grudniu 2007 r. - dyrektorem CBŚ. Stamtąd w październiku 2009 r. przeszedł do CBA, najpierw był p.o. szefa Biura, a od 30 grudnia 2009 r. - jego szefem.
Jest absolwentem prawa na Uniwersytecie w Białymstoku oraz Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie. W 2013 r. bezskutecznie kandydował na wiceszefa Europolu - agendy Unii Europejskiej, powołanej m.in. do zwalczania międzynarodowej przestępczości zorganizowanej. We wtorek Wojtunik, za pośrednictwem ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego, złożył na ręce premier Beaty Szydło rezygnację z zajmowanego stanowiska; trwa obecnie procedura jego odwołania. Według mediów Wojtunika ma zastąpić Ernest Bejda.