Paweł Piskorski: Belka ma niewielkie szanse na większość

Marek Belka ma niewielkie szanse na to, żeby stworzyć koalicję większościową i jeśli ona zostanie stworzona, to będzie stworzona na podobnej zasadzie, w jakiej działał w ostatnich miesiącach rząd Leszka Millera, to znaczy poparcie kilku albo kilkunastu posłów, którzy kiedyś byli w Samoobronie bądź w SLD, rozsypująca się koalicja przy każdym głosowaniu, niezdolność do osiągnięcia większości w głosowaniach merytorycznych, no i wreszcie jakby oparcie tego rządu na takich niezdrowych wewnętrznych kompromisach - powiedział poseł PO Paweł Piskorski w radiowych "Sygnałach Dnia".

14.04.2004 09:49

„Sygnały Dnia”: Dzisiaj profesor Belka kończy konsultacje, spotkanie z Ligą Polskich Rodzin. Pan wróży sukces profesorowi?

Paweł Piskorski: W spotkaniu z Ligą Polskich Rodzin na pewno nie.

„Sygnały Dnia”: Tym bardziej, że poseł Giertych zapowiedział, że o Iraku będzie rozmawiał.

Paweł Piskorski: Interesujące. Ja uważam, że pan Belka, pan premier Belka, pan Marek Belka ma niewielkie szanse na to, żeby stworzyć koalicję większościową i jeśli ona zostanie stworzona, to będzie stworzona na podobnej zasadzie, w jakiej działał w ostatnich miesiącach rząd Leszka Millera, to znaczy poparcie kilku albo kilkunastu posłów, którzy kiedyś byli w Samoobronie bądź w SLD, rozsypująca się koalicja przy każdym głosowaniu, niezdolność do osiągnięcia większości w głosowaniach merytorycznych, co było widać przy Leszku Millerze w czasie głosowań budżetowych, no i wreszcie jakby oparcie tego rządu na takich niezdrowych wewnętrznych kompromisach. Być może do tego ta lewica będzie dążyła, natomiast wydaje się, że będzie trzeba przypominać deklaracje, chociażby Marka Borowskiego i jego ugrupowania politycznego, że nie ma możliwości poparcia nowego premiera bez jednoznacznego wyznaczenia terminu wyborów parlamentarnych i to jak najszybszych wyborów parlamentarnych.

„Sygnały Dnia”: To znaczy?

Paweł Piskorski: Te deklaracje padły, z tego, co pamiętam, mówiono o przełomie września i października.

„Sygnały Dnia”: A w przypadku Platformy?

Paweł Piskorski: W przypadku Platformy my mówimy bardzo wyraźnie, że tak naprawdę tego rodzaju funkcjonowanie parlamentu w każdym miesiącu, z tygodnia na tydzień przynosi większe straty, bo opinia publiczna widzi szamotanie się, niezdolność do stworzenia rządu, przewlekanie tej sytuacji, kolejne rozmowy, kolejne podchody, spekulacje, kto będzie marszałkiem, kto będzie premierem, kto zostanie jakimś ministrem. I w naszym przekonaniu ten spektakl lepiej zakończyć dla dobra wszystkich, łącznie z tymi politykami, którzy w nim uczestniczą, dlatego że to wyłącznie może osłabiać autorytet polskiej demokracji. Nie wiem, czy panowie i państwo zwróciliście uwagę na wczoraj opublikowane dane we Wproście, które mówiły o tym, że tylko trzech polityków w Polsce cieszy się netto pozytywnym poparciem. To są dane szokujące. To oznacza, że nie tylko mamy problem tego rządu i tego, co się dzieje w tej chwili w parlamencie, ale w ogóle mamy problem deklasowania się polityków. I im szybciej ten parlament się zakończy, im
szybciej odbędą się wybory, tym lepiej.

„Sygnały Dnia”: A pana osoba była na tej liście?

Paweł Piskorski: Nie, bo to byli politycy o większym znaczeniu, krajowym. Gdzież mi tam do takich osób, jak Aleksander Kwaśniewski, Marek Borowski, którzy prowadzą w tym rankingu, Jan Rokita i tak dalej. Więc to są te tradycyjne sondaże Wprostu o liderach najbardziej znaczących partii i sił politycznych.

„Sygnały Dnia”: Ale musi pan na jakieś poparcie liczyć, skoro startuje pan do Parlamentu Europejskiego.

Paweł Piskorski: Oczywiście, że liczę na to poparcie.

„Sygnały Dnia”: I to poparcie netto.

Paweł Piskorski: Mam nadzieję na to poparcie. Zresztą tutaj w poprzednich wyborach parlamentarnych miałem najlepszy wynik w Platformie Obywatelskiej. Liczę na to, że chociaż ordynacja wyborcza temu nie sprzyja, bo są zróżnicowane wielkością okręgi wyborcze, więc liczę również na bardzo dobry wynik teraz. Natomiast niezależnie od mojego osobistego wyniku w wyborach Europejskich ta sytuacja, która w tej chwili ma miejsce w parlamencie, oczywiście, zabija je prawdopodobnie, bardzo osłabia i SLD, i tę nową socjaldemokrację, która powstała, ale sądzę, że nie sprzyja wszystkim siłom politycznym, dlatego że w finale prowadzi do wrażenia, że politycy wyłącznie zajmują się sobą, a nie rozwiązywaniem problemów kraju.

„Sygnały Dnia”: To dlaczego pan nie zostanie posłem w polskim parlamencie, tylko w europejskim?

Paweł Piskorski: Ja w polskim parlamencie posłem jestem od trzynastu lat w tej chwili, bo zostałem pierwszy raz wybrany w ’91 roku, i sądzę, że pewne doświadczenia, nawet istotne doświadczenia tutaj zdobyłem, które mogą w tej pierwszej kadencji Parlamentu Europejskiego się przydać. Mam nadzieję na to, że moje kwalifikacje tam mogą być dobrze wykorzystane. W Platformie zastanawialiśmy się, kto z nas kandyduje, kto z nas zostaje w polskim parlamencie. I kilku z nas, w tym ja, pan poseł Klich, pan poseł Protasiewicz, pan poseł Lewandowski, Jacek Saryusz-Wolski, dostali z władz partii zgodę, czy zostali wyznaczeni do tego, by kandydować do Parlamentu Europejskiego. I uważam, że to bardzo ważna kadencja i że ważne rzeczy, częściowo chyba jeszcze przez nas niedoceniane, będą się tam działy, zwłaszcza w czasie tych paru lat, kiedy będzie decyzja na temat budżetu na następne pieniądze, decyzja na temat Konstytucji, decyzja na temat renacjonalizacji bądź nie, jak my chcemy, polityk takich, jak np. polityka rolna.
To będzie bardzo ważny okres.

„Sygnały Dnia”: Będzie pan rywalizował w Warszawie między innymi (jeśli, oczywiście, to się wszystko potwierdzi, ale chyba raczej tak) z Dariuszem Rosatim, z Bronisławem Geremkiem, z Piotrem Gadzinowskim. Jak to będzie wyglądało w praktyce? Znaczy co? Panowie będą mieli jakieś programy? Jaka jest różnica? To jest Parlament Europejski. To nie jest Sejm czy Senat, więc tutaj możliwość rywalizacji pod względem programowym jest chyba nieco inna niż w przypadku Parlamentu Europejskiego.

Paweł Piskorski: Pełna zgoda. Ja bardzo szanuję wszystkich moich kontrkandydatów czy rywali z innych sił politycznych. Mam nadzieję na to, że będziemy mogli rozmawiać nie tyle o szczegółowym programie, bo w Parlamencie Europejskim nie jest tak, że reprezentacje narodowe są w stanie swoje programy realizować, ile o pewnej wizji i sposobie myślenia. Moim sposobem myślenia, Platformy sposobem myślenia jest między innymi bardzo rzetelna i niezwykle twarda obrona naszych interesów, ponieważ jesteśmy bardzo gorącymi zwolennikami Unii Europejskiej, ale uważamy to za wspólnotę, która z oczywistych powodów kieruje się też swoimi interesami. My tam jesteśmy po to i będziemy po to, ci, którzy zostaną z nas wybrani, żeby reprezentować Polskę. Są tak ważne rzeczy w najbliższym czasie, jak np. problem renacjonalizacji polityki.

„Sygnały Dnia”: To, co pan wspominał. Nie sądzę, żeby pana konkurenci mieli inne zdanie na ten temat. Oni też będą reprezentowali interesy Polski, więc...

Paweł Piskorski: Mam nadzieję. Więc to będzie kwestia oceny przez wyborców, kto lepiej będzie w stanie lepiej te interesy reprezentować na podstawie tego, co dotychczas robił i na podstawie programów partii politycznych.
Wreszcie jest bardzo istotny też element, którego nie można pomijać, mianowicie Unia Europejska jest instrumentem dla nas, pomocą dla nas w budowaniu projektów, na które chociażby nas nie stać. Więc to też jest kwestia jakby skutecznego lobbingu w Unii Europejskiej do pozyskiwania środków. Nie trzeba tłumaczyć, jak wiele środków na przykład na projekty infrastrukturalne Polsce potrzeba. I to nie tylko są autostrady, ale to jest cały szereg różnych ważnych projektów, które w kraju powinny być zrealizowane.

Przeczytaj cały wywiad

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)