Paweł Kowal: niestosownie pytać ministra, czy chodził na piwo

Paweł Kowal: niestosownie pytać ministra, czy chodził na piwo
Źródło zdjęć: © RadioZet

17.02.2006 | aktual.: 17.02.2006 12:33

Obraz
© (RadioZet)
Obraz

Gościem Radia ZET jest Paweł Kowal, szef sejmowej komisji kultury środków przekazu, Prawo i Sprawiedliwość. Wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry. Panie pośle, czy to nie jest początek cenzury? W telewizyjnych wiadomościach zdjęto rozmowę reportera z panem Jasińskim, który przyjaźnił się z Jarosławem Kaczyńskim, został ministrem skarbu, choć nie z tego powodu został pewnie ministrem skarbu. Dialog wyglądał tak: „-Czy panowie chodzili na piwo? Jasiński: - Tak, bywało. - Koleżanki? - To akurat z Jarosławem Kaczyńskim nie”. I to zostało zdjęte. Niestety nie miałem czasu obejrzeć tego materiału. Nie mógł pan obejrzeć, bo telewidzowie nie obejrzeli w „Wiadomościach”. Podobno ten materiał był pokazywany w innych stacjach. Tak. Ale cytuję panu dialog. Czy jest w tym coś niestosownego? Nie wiem, czy w tym jest coś niestosownego. Myślę, że może być niestosowne, ale ja nie znam się na sztuce dziennikarskiej. Może być niestosowne pytać ministra w dzień nominacji, czy chodził na piwo. To jest może tak bardziej
to talk show, może bardziej do bulwarowych dzienników... Taka jest moja pierwsza refleksja. Ale ja nie lubię się wypowiadać tak ściśle nt. warsztatu dziennikarskiego. Sam jestem historykiem i podobnie nie lubię, jak politycy piszą historyczne teksty. Ale jest pan szefem sejmowej komisji kultury i środków przekazu, a środkiem przekazu jest telewizja, prasa, radio. Tak, ale nie jestem cenzorem i oceniaczem, człowiekiem, który wydaje werdykty nt. tego, jak pracują konkretni dziennikarze. Mogę mówić o standardach. A co pan, jako telewidz i szef sejmowej komisji kultury i środków przekazu, powie nt. zdjęcia programu Jacka Fedorowicza, czy też rozstaniu się Jacka Fedorowicza z telewizją? No, pani redaktor nadużywa swojej wiedzy. Ja interweniowałem w tamtej sprawie, formalnie zapytałem prezesa, dlatego, że we wszystkich takich przypadkach trzeba się zastanowić, czy nie doszło do złamania jakiś ogólnych zasad. W przypadku Jacka Fedorowicza chodziło o oficjalne powiedzenie i zdjęcie, tam były podawane powody
polityczne de facto. Chodziło o piosenkę o braciach Kaczyńskich. Tak, ale ja wiem – powiedzmy sobie otwarcie – od pana prezydenta, że wywołało zdenerwowanie mówienie publiczne o czymś takim, dlatego, że oczywiście żadne naciski nie miały miejsca. Ja bym to zinterpretował raczej jako próbę ośmieszania dwóch poważnych, być może najważniejszych dziś, polityków w kraju. Uważam, że to niestosowne. Kto ośmiesza? Jacek Fedorowicz? Nie wiem kto, ktoś, kto przekazuje takie wiadomości. Myślę, że nie Jacek Fedorowicz, bo akurat do tamtej sprawy dołożyłem dużej staranności, bo znałem wszystkich aktorów... Ktoś ośmiesza, że Pałac Prezydencki interweniował, żeby zdjąć? No tak, to jest kompletnie niepoważne. Oficjalnie zapytałem o to pana prezesa Dworaka, bo publicznie podano taką wiadomość. Znam pana prezydenta i mogłem z nim tą sprawę omówić, żeby nie występować na własną rękę, by nie przyczyniać się niepotrzebnie do jakiś dalszych żartów. Zapytałem też pośrednio państwa Fedorowiczów, czy sobie życzą, i oni sobie
życzyli, żeby zapytać, więc to zrobiłem. Czyli pan prezydent był oburzony, że się powoływano na niego i nie miał nic wspólnego z tym? Ależ oczywiście. Słyszał pan tą piosenkę? Nie, również nie słyszałem, ale to kompletnie niepoważne. Jest duża ilość programów w telewizji i nagle ktoś do wiadomości publicznie podaje, że najwyższa osoba w państwie interweniowała w sprawie jakiejś piosenki. Proszę państwa, to trzeba samemu osądzać i każdy, kto jest zdrowy na umyśle widzi, że to jest ciężki nonsens. Panie pośle, a co pan sadzi o propozycji Romana Giertycha, pana koalicjanta, który mówi tak: „W sprawie „Rzeczpospolitej” potrzebne jest dogadanie się z udziałowcem norweskim, aby sprzedał akcje skarbu państwa”. Oczywiście „Rzeczpospolitej”. Roman Giertych jest szefem partii, z która PiS podpisało pakt stabilizacyjny, czasami ta precyzja jest ważna. Jeśli chodzi o zasadniczą część pytania, jeżeli są możliwości prawne, żeby rozmawiać, to trzeba rozmawiać, jeżeli jest taka potrzeba, jeżeli to się wszystko mieści w
granicach prawa. Na pewno regulują to wszystko odpowiednie kodeksy handlowe. Nie, ja pytam, czy pan uważa, że to byłoby słuszne, że jeżeli skarb państwa stać na to, to żeby odkupił od udziałowca norweskiego akcje „Rzeczpospolitej”? To jest chyba dość rzadkie w Europie, żeby gazety były w rękach państwa w całości, trzeba by tutaj poszukać jakiegoś sensownego uzasadnienia. To jest tak jak z telewizją, w jednych jest publiczna, w innych nie. W Europie np. częściej jest publiczna, w Ameryce nigdzie nie jest publiczna. Ja bym to jednak trochę zrelatywizował, żeby z tego nie czynić sensacji, tylko zastanowić się, czy to ma sens. Pana szef, Jarosław Kaczyński, na pytanie „Rzeczpospolitej” o to i o media mówi tak: „Gdyby ktoś mnie zapytał, czy chciałbym repolonizacji mediów, to odpowiedziałbym twierdząco. Mam na myśli oczywiście kupno przez polskich właścicieli, także prywatnych”. To jest pogląd pana prezesa, który w jakimś sensie oddaje to, co myślimy o mediach. A co panowie myślą na ten temat? Myślimy o tym, że
sprawy Polskie, polskiej kultury, tzw. misji, powinni mieć miejsce w mediach. To naprawdę chodzi o kulturę, czy o politykę? O politykę też chodzi, ale nie w takim sensie, w jakim pani redaktor mnie pyta. Nie chodzi o prezentowanie jednej partii, tylko chodzi o to, żeby polski widz, polski słuchacz miał dostęp do polskiej polityki w sensie szerokim, żeby miał informacje o życiu publicznym, w takim klasycznym rozumieniu tego słowa. A teraz w gazetach nie ma takiego dostępu? Polski widz i czytelnik nie uzyskuje informacji na temat polityki? Oczywiście, że uzyskuje. To może ja odpowiem pani trochę ogólniej. Wolę konkretniej. Będzie konkretnie, bo rozmawiamy o konkretnych wypowiedziach, które wzbudzają sensacje, a jak się im dobrze przyjrzeć, to nie są sensacyjne. Jeżeli pogląd pana prezesa brzmi tak, że w mediach mogłoby się znaleźć więcej polskiego kapitału, żeby media były mocniejsze polskim kapitałem, to ja pytam - dlaczego nie? Pani redaktor pyta mnie tak, jakby coś sensacyjnego było w tej wypowiedzi. To
jest normalny pogląd, akurat mojego szefa, stawia mnie to w niezręcznej sytuacji, bo muszę się zgadzać z poglądem mojego szefa... Ale jak to? To dobrze, że pan się zgadza z poglądem szefa. To dobrze, ale komentowanie poglądów szefa zawsze jest trudne. Ja się zgadzam z tymi wszystkimi poglądami, tylko, że ja nie muszę tego mówić publicznie. A co pan sądzi o konflikcie między Kościołem, a Telewizją Trwam i Radiem Maryja? To jest faktycznie sprawa poważna, mnie to dotyka, jako katolika i jakoś nie chcę widzieć tego konfliktu. Musimy go widzieć, bo ostatni list do Ojców Redemptorystów jest czymś bardzo mocnym, przyzna pan? Pani redaktor, w Kościele jednym z kluczowych słów jest słowo „posłuszeństwo” i do tego trzeba podchodzić całkowicie poważnie. Ja rozumiem, biskupi uważają, że wokół tego słowa jest pewien problem na linii między nimi, a konkretnych zakonem, czemu dali publicznie wyraz więc nie naruszamy teraz żadnych zasad rozmawiając o tym publicznie. Ja jestem katolikiem praktykującym, od dziecka wychowanym
przy Kościele, no i czekam jak to się rozwinie w ramach Kościoła. Ale nie sądzi pan, że Prawo i Sprawiedliwość ojciec Rydzyk wciąga Prawo i Sprawiedliwość w politykę? To nie podoba się Kościołowi, jego hierarchom. Trudno jest pani redaktor odpowiadać ostro, ale ja uważam, że taki pogląd pani redaktor jest skandaliczny. Mój pogląd jest skandaliczny? Tak, ja powinienem zapytać, dlaczego pani tak uważa? Dlaczego w ogóle pani stawia taką tezę? „Kościół jest postrzegany jako strona jednoznacznie popierająca jedną partię polityczną” – tak mówią biskupi. Czy to jest skandaliczna wypowiedź? Nie, skandaliczne jest sugerowanie tego publicznie ponieważ dotyczy sprawy niesłychanie poważnej. O ile o mediach jestem w stanie nieco lżej rozmawiać, to nawet mówienie publiczne, że Prawo i Sprawiedliwość przyczynia się do konfliktu w Kościele, dla mnie, osobiście, jest niesłychanie trudne. To mogę panu zacytować Lecha Kaczyńskiego, który powiedział w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”, że Radio Maryja nas popiera, bo jesteśmy
najsilniejszą partią. A, pani mówi o Radiu Maryja i to już jest inna sprawa. Co było skandalicznego w mojej wypowiedzi? Publiczne sugerowanie, że partia polityczna bierze udział w niszczeniu jedności Kościoła, a „skandaliczne” powiedziałem nie atakując panią, tylko wskazując na dużą wagę tych słów. No wie pan, jestem zaskoczona, bo wszystko wzięło się z tego, ze państwo podpisali pakt stabilizacyjny na oczach telewidzów Trwam i przy uszach Radia Maryja, co nie spodobało się niektórych hierarchom i teraz hierarchowie dali tego wyraz. Tylko, że tamta sprawa jest sprawa wewnętrzną Kościoła, dotyczy relacji między biskupami, a jednym z zakonów. Ja rozumiem, że ona nie dotyczy tego, gdzie ja, jako poseł, w jakich mediach mam występować. Jeżeli pani rozumie ten list, że od dzisiaj mamy zakaz występowania w katolickich rozgłośniach, np. w Radiu Maryja, i jeszcze z tego wyciąga wniosek, że to dotyczy naszego działania na rzecz jedności Kościoła, to ja jestem przerażony. Tego dotyczyła moja wypowiedź. Pan wie, co ja
myślę, to jest bardzo ciekawe. A co pan myśli o tych słowach: „Kościół jest postrzegany jako strona jednoznacznie popierająca jedną partię polityczną”. Myślę ciepło i w pełni popieram. Kościół nie powinien popierać żadnej partii politycznej, tak jest od bardzo dawna w Europie. Ale tak jest postrzegany, wg hierarchów, przez to co robi o. Rydzyk. Tylko, że o. Rydzyk nie należy do Prawa i Sprawiedliwości. To uważałem za skandaliczne, to pomieszanie. Trzeba o tym rozmawiać poważnie i po kawałeczku. A czy o. Rydzyk nie popiera jednej partii? Której? Prawa i Sprawiedliwości. Jednej na pewno nie popiera... Jeżeli mówi, że inną chce zatopić, to chyba popiera tą, którą nie chce zatopić. Na ile ja znam poglądy o. Rydzyka i to, co wiem z mediów – bo ja akurat za często nie występuje w Radiu Maryja i Telewizji Trwam – to popiera przynajmniej kilka partii. O ile popiera. Jeśli chodzi o podpisanie paktu i występowanie polityków, to myślę, że w tej sprawie w Polsce, w XXI w. panuje wolność ograniczona tylko kwestiami
wolnościowymi. Hierarchowie chcą ograniczyć wolność o. Rydzyka? Rani redaktor, nam nie starczy czasu, ja bym to pani długo wytłumaczył... Starczy. To podejdźmy do tego poważnie. List hierarchów dotyczy relacji między hierarchami, a konkretnym zakonem. I proszę mi wierzyć, nic nie kręcę, tak jest. Ale jak zamknę oczy, to widzę, że tam przemyka PiS. Nie. Naprawdę pani redaktor jest w błędzie. Ten list nie dotyczy relacji PiS-u z mediami. Sprawa dla kogoś, komu sprawy Kościoła są drogie, jest bardzo poważna. Czy KRRiTV powinna się zając Telewizją Trwam? Przedstawiciele Kościoła katolickiego i Ministerstwa Sprawiedliwości są zgodni, założona przez o. Rydzyka fundacja nie powinna była zostać zarejestrowana w Polsce. Znowu, pytanie bardzo trudne. Nie wiem, czy ta teza jest prawdziwa. Jeżeli jest, to oczywiście tak. Od tego jest KRRiTV. Ale czy powinna się zająć t ą sprawą? To jest jej obowiązek, trzeba przeczytać w ustawie, czym ona się zajmuje. Dlaczego ja miałbym głosić pogląd, że ma się nie zajmować? Jeżeli
ktoś na poważnie poinformuje Krajową Radę o takim problemie, to ona powinna się tym zająć. Dlaczego miałby się nie zajmować? Dziękuję bardzo, gościem Radia ZET był Paweł Kowal, szef sejmowej komisji kultury i środków przekazu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)