WAŻNE
TERAZ

Polacy z Flotylli Sumud "bezpiecznie wylądowali" w Atenach

Paweł Kapusta: Mój dom murem podzielony [OPINIA]

Karol Nawrocki, mimo serii kontrowersji, w zasadzie remisuje z Rafałem Trzaskowskim i na ostateczne rozstrzygnięcie wyborów prezydenckich musimy poczekać najpewniej do rana. Taki stan rzeczy to jednak nie przypadek – to znak czasów. Polska stała się krajem, w którym każdy żyje w swojej wersji rzeczywistości, a kompromis dawno przestał być celem – pisze Paweł Kapusta, redaktor naczelny Wirtualnej Polski.

Paweł Kapusta, redaktor naczelny Wirtualnej PolskiPaweł Kapusta, redaktor naczelny Wirtualnej Polski
Źródło zdjęć: © Wirtualna Polska | WP
Paweł Kapusta

Ostatnie tygodnie przyniosły ogromne emocje, niewyjaśnione sprawy, kampanijne wolty i polityczne zgrzyty, ale ostateczny rezultat wciąż pozostaje nieznany. Wybory prezydenckie, choć wypełnione dramatyzmem i medialnymi sensacjami, nie rozstrzygnęły się na finiszu. Wyniki exit poll, które poznaliśmy o godz. 21:00, pokazują niemal idealny remis. Teraz zostaje czekać na noc i wczesny poranek, gdy Państwowa Komisja Wyborcza zacznie prezentować oficjalne wyniki spływające z komisji w całym kraju.

To już nie jest tylko polityczna walka o Pałac Prezydencki. Dzisiejszy wynik to kolejne potwierdzenie tezy, która staje się jedyną pewną diagnozą polskiego społeczeństwa: żyjemy w kraju pękniętym na pół. Nie tylko wyborczo, ale i emocjonalnie, społecznie. Dwaj kandydaci, dwie Polski. Dwie wizje, dwie estetyki. Mój dom murem podzielony – śpiewał Kazik w utworze Kultu, który dziś znów brzmi jak wyjątkowo aktualny komentarz polityczny.

Z jednej strony Rafał Trzaskowski - liberalny, miejski, europejski, operujący językiem inkluzywności. Z drugiej Karol Nawrocki - kandydat PiS, stawiający na narodowe symbole i tradycyjne wartości. Dwie narracje, dwa kompletnie różne style prowadzenia polityki. A pomiędzy nimi: wyborcy, którzy rozdzielili się w niemal doskonałych proporcjach.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wieczór wyborczy Wirtualnej Polski

Niektórzy nazwą to dowodem na siłę demokracji. Inni - sygnałem jej rozkładu. Trudno się dziwić: przez całą kampanię nie brakowało informacji, które jeszcze kilka lat temu zepchnęłyby kandydata w polityczny niebyt. Tymczasem Nawrocki, mimo kolejnych publikacji na jego temat, nie tracił w sondażach. Kawalerka pozyskana od Jerzego Ż. w niewyjaśnionych okolicznościach, udział w ustawkach z trójmiejskimi kibolami, powiązania z ludźmi ze światka przestępczego. Wreszcie, materiał Onetu - o rzekomym zaangażowaniu w organizowanie usług towarzyskich dla gości Grand Hotelu w Sopocie. Nic z tego nie zepchnęło go z drogi po prezydenturę.

To nie dowód na tępość narracyjnych ostrzy kampanii, to raczej dowód, że wyborcy mają coraz mniej wspólnego gruntu, na którym mogliby rozmawiać o faktach. Polaryzacja sięgnęła zenitu. Dla zwolenników jednego z kandydatów nawet najbardziej kompromitujące ustalenia to część medialnego ataku, a nie sygnał do refleksji. Dla drugiej strony - symbol upadku państwa. Taka sytuacja oznacza, że demokracja funkcjonuje, ale jej elementy składowe coraz mniej się ze sobą komunikują.

Nie wiadomo jeszcze, kto wygra tę wyborczą noc. Wiadomo jednak, że przegranym już teraz jest zdolność społeczeństwa do prowadzenia rozmowy. To prawda na dłuższą metę smutna, ale konieczna do wypowiedzenia.

W tym kontekście decyzja Państwowej Komisji Wyborczej nabiera dodatkowego znaczenia. Właśnie dlatego tak ważne jest, by wyniki były przedstawione w sposób maksymalnie przejrzysty, czytelny, oparty na faktach i niepozostawiający pola do spekulacji. Każda niejasność może być bowiem wykorzystana jako paliwo dla kolejnej fali podważania demokratycznych procedur. A te, mimo wszystkich naszych narodowych bolączek, wciąż pozostają fundamentem wspólnoty.

Wynik 50/50 to rzadki przypadek politycznego zacięcia do granic. Ale jednocześnie ta niedziela pokazuje, że wbrew często słyszanym deklaracjom o zniechęceniu, Polacy wciąż (a może w końcu?) traktują wybory poważnie. Frekwencja, emocje, zaangażowanie. Nawet jeśli działa tu mechanizm plemienny, to jednak nie działa obojętność.

Dziś jeszcze nie wiemy, kto obejmie urząd. Ale wiemy już na pewno, że czeka go kraj, który coraz trudniej będzie złożyć z dwóch oderwanych połówek.

Wybrane dla Ciebie

Kaczyński atakuje Merkel. Zwrócił się do Tuska
Kaczyński atakuje Merkel. Zwrócił się do Tuska
Polacy z flotylli Sumud "bezpiecznie wylądowali" w Atenach
Polacy z flotylli Sumud "bezpiecznie wylądowali" w Atenach
68-latek zginął na torach. Maszynista pod wpływem alkoholu
68-latek zginął na torach. Maszynista pod wpływem alkoholu
Wielka Brytania weźmie się za chińskie służby? Pekin grozi odwetem
Wielka Brytania weźmie się za chińskie służby? Pekin grozi odwetem
Brutalny napad z młotkiem i łomem. Polacy i Ukraińcy skazani
Brutalny napad z młotkiem i łomem. Polacy i Ukraińcy skazani
Klęska w bastionie PO. Masowo wypisują się z edukacji zdrowotnej
Klęska w bastionie PO. Masowo wypisują się z edukacji zdrowotnej
Łotwa: Europa cudem unika katastrofy przez rosyjskie tankowce
Łotwa: Europa cudem unika katastrofy przez rosyjskie tankowce
Niezwykłe zjawisko na plaży w Międzyzdrojach. Bałtyk wyrzucił tysiące meduz
Niezwykłe zjawisko na plaży w Międzyzdrojach. Bałtyk wyrzucił tysiące meduz
Polacy zginęli w Egipcie. Śledztwo utknęło
Polacy zginęli w Egipcie. Śledztwo utknęło
Korea Płn. kluczowym dostawcą Rosji. Ujawniono skalę wsparcia
Korea Płn. kluczowym dostawcą Rosji. Ujawniono skalę wsparcia
Orban stanowczo. "UE się rozpada"
Orban stanowczo. "UE się rozpada"
Instalacja z Kielc wywołała wielką burzę. Autor dzieła zabrał głos
Instalacja z Kielc wywołała wielką burzę. Autor dzieła zabrał głos