Instalacja z Kielc wywołała wielką burzę. Autor dzieła zabrał głos
"Niebo Kielc" - instalacja z luster, która pojawiła się w Kielcach, wywołała ogromną burzę w mediach społecznościowych - szczególnie wśród prawicowych polityków i ich zwolenników. Największe kontrowersje wzbudził fakt, że kosztowała 87 tysięcy złotych. Autor rzeźby w rozmowie z Wirtualną Polską odniósł się do krytyki i wyjaśnił, skąd pochodziły fundusze. Wbrew fake newsom, instalacji nie sfinansowało zadłużone miasto.
"Ile może kosztować lustro? W Kielcach - więcej niż zdrowy rozsądek: 86 800 zł. Na koncie miasta: 1,27 mld zł długu. Planowany kredyt konsolidacyjny: 397 mln zł. A tymczasem w sercu #Kielce powstało lustro w chodniku – instalacja "Niebo Kielc" za prawie 90 tys. Mają rozmach – nie ma co. Ale kto bogatemu zabroni?" - pytała w serwisie X Anna Krupka, posłanka Ziemi Świętokrzyskiej i wiceprezeska Prawa i Sprawiedliwości.
Nawrocki na kebabie. Socjolog zażartował z sytuacji
"W Kielcach odsłonięto "Niebo Kielc" – lustro w chodniku za 87 tys. zł. Nie wiem, czy to można nazwać sztuką, ale jedno jest pewne – rachunek za nią zapłacili wszyscy, tylko nie autor. Bo przecież jak coś jest "artystyczne" i "symboliczne", to rachunek może być dowolny. W końcu pieniądze publiczne nie mają właściciela. A jak nie mają właściciela, to można za nie kupić nawet niebo. Problem w tym, że to niebo opłacone jest z dużo bardziej przyziemnych podatków mieszkańców, którzy zamiast tej wątpliwej jakości "sztuki" woleliby w swoim mieście oprócz nieba widzieć też wyremontowane drogi i chodniki" - napisał z kolei poseł Bartłomiej Pejo, członek rady liderów Konfederacji.
Instalację, która wzbudziła taką falę krytyki, otwarto w sobotę na placu Najświętszej Marii Panny w Kielcach. Lustrzana tafla wkomponowana w przestrzeń przed katedrą ma symbolicznie "przybliżać niebo do ziemi" i zapraszać mieszkańców do interakcji ze sztuką.
Szklana tafla o wymiarach 2 na 2 metry, pokryta jest lustrzaną powłoką i wkomponowana w płaszczyznę chodnika, tworzy nietypowy efekt optyczny. "Niebo Kielc" jest interaktywną instalacją – można po niej przejść, usiąść obok, spojrzeć w odbicie.
Praca została sfinansowana z programu Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku "Rzeźba w przestrzeni publicznej dla Niepodległej – 2025" z budżetu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Całkowity koszt projektu wyniósł 86,8 tys. zł, z czego 77,8 tys. zł stanowiło dofinansowanie.
Autor wyjaśnia
- Pieniądze musiały być przeznaczone tylko na kulturę, a dokładniej na rzeźbę w przestrzeni publicznej. Te środki nie mogły być na coś innego wydane. Więc to nie jest tak, że nie powstało nowe przedszkole czy chodnik - skomentował w rozmowie z Wirtualną Polską Marek Cecuła, autor instalacji.
- To jest zrobione ze specjalnego szkła pancernego. Jest też specjalna rama zrobiona ze stali nierdzewnej, która jest hermetyczna. Te koszty są realne. Instalacja jest zaimpregnowana specjalnymi klejami. Rozumiem, że tego nie widać, ale włożono w nią pracę wielu ludzi. Potrzebna była pomoc firm, które zrobiły to lustro, które wykonały to szkło. Firm, które zrobiły obramowanie ze stali nierdzewnej. Kolejni ludzie musieli to przywieść. Konieczna była też praca firmy kamieniarskiej, która to wszystko wykopała, ułożyła i wyrównała, również architekt, który to wszystko zaplanował - wymienił Cecuła.
- Szkoda, że ludzie zwracają uwagę na ten temat tylko pod względem finansowym, a nie artystycznym - dodał.
Autor przypomina, że instalacja ma wymiar duchowy i znajduje się w miejscu, które jest "sakralnym sacrum". - Ta praca jest wystawiona na placu Świętej Marii Panny. To plac obok katedry, gdzie dookoła są domy kościelne i całe otoczenie to takie sacrum religijne. Rzeźba jest połączona właśnie z tą koncepcją. To jest takie sprowadzenie nieba na ziemię, ponieważ lustro sprowadza widok nieba, chmury. To właśnie robi bardziej duchowy przekaz, który daje ludziom możliwość kontemplacji. Na Kielecczyźnie ludzie mają taki zwyczaj patrzenia się w dół, to ta praca nawiązuje do tego i pozwala im widzieć niebo - tłumaczy.
- Ta praca jest interaktywna, połączona ze środowiskiem duchowym. Ludzie mogą tu przyjść, zrobić zdjęcia. Oczywiście można na to stanąć, można się na tym położyć, ale lepiej nie jeździć po tym rowerem i nie skakać, bo to jednak rzeźba. Oczywiście w zimie zadbamy o to, żeby ludzie się na niej nie ślizgali - podsumowuje.
Plac, na którym znajduje się rzeźba, jest monitorowany całodobowo, a za jego konserwację odpowiada galeria sztuki BWA w Kielcach.
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj też: