Paweł Adamowicz krytycznie o działaniach policji po incydencie na pogrzebie "Inki" i "Zagończyka". Domaga się wyjaśnień
• Prezydent Gdańska domaga się wyjaśnień od policji ws. incydentu na pogrzebie "Inki" i "Zagończyka"
• Działacze KOD utrzymują, że podczas uroczystości zostali zaatakowani i poturbowani
• Adamowicz: to skandal i trzeba głośno to podkreślać
• W oświadczeniu wydanym przez gdański magistrat jest mowa o "napaści prawicowych bojówek"
30.08.2016 | aktual.: 30.08.2016 12:45
- Dlaczego policja była bezradna podczas niedzielnych uroczystości, gdy doszło do incydentu między członkami KOD a Młodzieżą Wszechpolską i ONR? - odpowiedzi na to pytanie prezydent Gdańska Paweł Adamowicz domaga się od komendanta wojewódzkiego policji i wojewody pomorskiego.
Działacze KOD twierdzą, że w niedzielę przed Bazyliką Mariacką zostali poturbowani przez innych uczestników uroczystości pogrzebowych, a policja nie zagwarantowała im bezpieczeństwa.
- To skandal i trzeba głośno to podkreślać - komentuje w TVN24 wyproszenie działaczy KOD z uroczystości Paweł Adamowicz i przekonuje, że aktywiści Komitetu Obrony Demokracji "stali spokojnie ze swoimi sztandarami, a ci, którzy rzucali obelżywe słowa mogli zostać".
W związku ze zdarzeniem specjalne oświadczenie wydał gdański magistrat. "W związku z bezradnością policji podczas napaści prawicowych bojówek na uczestników uroczystości pogrzebowych Danuty Siedzikówny i Feliksa Selmanowicza, Prezydent Miasta Gdańska poprosił o wyjaśnienia Komendanta Wojewódzkiego Policji i Wojewodę Pomorskiego, który zgodnie z art. 51 ustawy o wojewodzie i administracji rządowej w województwie (z dnia 23 stycznia 2009 r.) jest zwierzchnikiem policji" - czytamy w oświadczeniu.