Putin wydał rozkaz, silny atak. Ukraina mówi o "piekle"
Wojska rosyjskie atakują nie tylko na zachód od Lisiczańska, próbują także wejść do obwodu donieckiego i to na kilku kierunkach - informuje Serhij Hajdaj, szef wojskowej administracji obwodu ługańskiego. Od kilku dni rozpowszechniana była informacja o zarządzeniu przez Władimira Putina pauzy operacyjnej. "Oni robią tu piekło" - alarmuje tymczasem Hajdaj.
Informacja o pauzie operacyjnej pojawiła się w głośnej analizie amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW). Oceniono w niej, że rosyjskie siły walczące o Siewierodonieck i Lisiczańsk potrzebują przerwy. Nowe doniesienia z frontu zdają się nie do końca potwierdzać te informacje.
"Jak na razie żadnej pauzy operacyjnej, ogłoszonej przez przeciwnika, nie obserwujemy. Rosja atakuje i ostrzeliwuje naszą ziemię z tą samą intensywnością, jak wcześniej" - pisze w sobotę Hajdaj na Telegramie.
Zobacz też: "Putin chce pauzy operacyjnej". Ekspert wyjaśnia, co planuje Rosja
Urzędnik powiadomił, że siły rosyjskie napierają nie tylko na odcinku na zachód od Lisiczańska, lecz również w innych miejscach frontu.
"Oni ciągle próbują wedrzeć się w głąb sąsiedniego obwodu wzdłuż granicy administracyjnej. Naciskają na kilku kierunkach. Tam, gdzie nie mogą posuwać się naprzód, robią prawdziwe piekło, ostrzeliwując teren na horyzoncie. Dlatego niebezpiecznie jest wszędzie - od Kreminnej do Popasnej" - napisał Hajdaj w Telegramie.
Tylko w nocy z piątku na sobotę miało miejsce osiem ostrzałów artyleryjskich, trzy ostrzały z moździerzy, a także dziewięć rakietowych. Według Hajdaja wojska przeciwnika "osiągnęły 8 lipca nieznaczne powodzenie i kontynuują natarcie na zachód od Lisiczańska".
Wojna w Ukrainie. Co to jest pauza operacyjna?
- Ta pauza była już raz, kiedy planowano operację donbaską. Wtedy przerzucano sprzęt i ludzi, zmieniono jej styl i założenia. Przerwa ta musi posłużyć Rosjanom na przygotowanie sprzętu. Ten agresywny ostrzał wymaga wielkich zapasów amunicji, która musi zostać dowieziona. Ukraińcy teraz ją niszczą, co utrudnia zadanie rosyjskiej armii. Stan rosyjskiej artylerii jest na wyczerpaniu, trzeba to uzupełnić - mówił w programie "Newsroom" WP prof. Daniel Boćkowski z Uniwersytetu Białostockiego.
- Tak naprawdę od 2014 roku Rosjanie nas nauczyli, że nie są w stanie prowadzić długich operacji bez tego typu przerw operacyjnych. Z prostej przyczyny: Rosja ma ogromne zapóźnienia w kwestiach logistyki - mówił nam z kolei dr Jacek Raubo, specjalista w zakresie bezpieczeństwa i obronności z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
- Na odcinku kijowskim Rosjanie nie radzili sobie z zabezpieczeniem technicznym wojsk. M.in. właśnie przez to utracili bardzo dużo pojazdów. Ich ewakuacja była nieudolna. Od tamtych wydarzeń niewiele się zmieniło. Putin ma nadal problem z niemożnością zapewnienia ciągłości w zaopatrzeniu i logistyce. To dobra wiadomość dla Ukraińców - oceniał dr Jacek Raubo w rozmowie z WP.
W ostatnich dniach dziesiątki transporterów opancerzonych i setki żołnierzy wyjechały z bazy Alakurtti w obwodzie murmańskim w Rosji, tuż przy rosyjsko-fińskiej granicy. Finowie zaobserwowali ruchy wojsk na zdjęciach satelitarnych. Sprzęt i ludzi przerzucono na obszar Ukrainy.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski