Putin zarządził przerwę na froncie. Oto prawdziwe powody
Według amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW), Rosja prawdopodobnie szykuje się do tzw. pauzy operacyjnej, by zregenerować część wyczerpanych sił. - Tak naprawdę od 2014 roku Rosjanie nas nauczyli, że nie są w stanie prowadzić długich operacji bez tego typu przerw operacyjnych. Z prostej przyczyny – Rosja ma ogromne zapóźnienia w kwestiach logistyki – mówi Wirtualnej Polsce dr Jacek Raubo, specjalista w zakresie bezpieczeństwa i obronności z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
05.07.2022 | aktual.: 05.07.2022 22:05
- Prowadzenie operacji według wzorców rosyjskich, opierającej się na zmasowanym ogniu artyleryjskim wymaga bardzo dużo amunicji, paliwa i sprzętu. A Rosjanie wprowadzają do wojny coraz więcej starszego sprzętu, który generuje większe zapotrzebowanie na amunicję czy paliwo. Pauza wprowadzana przez Putina podyktowana jest więc specyfiką sprzętu, rodzajem prowadzenia walk i systemowym brakiem efektywności w zakresie logistyki – ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską dr Jacek Raubo.
"Bedzie powtórka z Kijowa?"
Według ekspertów ISW, po zajęciu Lisiczańska i granic obwodu ługańskiego przez wojska rosyjskie prezydent Władimir Putin nakazał przeprowadzenie pauzy operacyjnej. Siły rosyjskie, które brały udział w walkach o Siewierodonieck i Lisiczańsk, potrzebują najprawdopodobniej istotnej przerwy, ale nie jest jasne, czy rosyjska armia pozwoli sobie na dość długi przestój, by zregenerować siły. Podobna sytuacja miała miejsce po przegranej bitwie o Kijów, po której doszło do przerzucenia wojsk do Donbasu i odtworzenia zdolności bojowych jednostek rosyjskich.
- Na odcinku kijowskim Rosjanie nie radzili sobie z zabezpieczeniem technicznym wojsk. M.in. właśnie przez to utracili bardzo dużo pojazdów. Ich ewakuacja była nieudolna. Od tamtych wydarzeń niewiele się zmieniło. Putin ma nadal problem z niemożnością zapewnienia ciągłości w zaopatrzeniu i logistyce. To dobra wiadomość dla Ukraińców – ocenia dr Jacek Raubo.
Przypomnijmy, że w ostatnich dniach dziesiątki transporterów opancerzonych i setki żołnierzy wyjechały z bazy Alakurtti w obwodzie murmańskim w Rosji, tuż przy rosyjsko-fińskiej granicy. Finowie zaobserwowali ruchy wojsk na zdjęciach satelitarnych. Sprzęt i ludzi przerzucono na obszar Ukrainy.
"Putin musi się liczyć z reakcją Ukrainy"
- Najwyraźniej zasób tej bazy wojskowej był gotowy do wysłania na front. W innych miejscach Rosjanie mają inną kulturę dotyczącą konserwacji wojskowego sprzętu. A dokładniej brak kultury, co przekłada się na szybkość działania w dostawach. Nie możemy zapominać także o korupcji w rosyjskiej armii. To wszystko powoduje, że pauza może być dłuższa, niż Putin tego by chciał – uważa dr Jacek Raubo.
Pytany przez Wirtualną Polskę o prognozę trwania przerwy w działaniach rosyjskiej armii, zwraca jednak uwagę, że zdecydują o tym dwa czynniki.
- Pierwszy to czynnik polityczny, który oznacza, że nawet jeśli rosyjscy dowódcy będą mieli swoje zdanie, ale pojawią się naciski z Kremla, to wojskowi będą musieli się do nich dopasować - mówi. I dodaje: - Drugi czynnik to działania ukraińskich wojsk.
Jak podkreśla, "Rosjanie nie są jedynymi, którzy determinują wydarzenia na polu bitwy". - Jeśli Putin chciałby wykorzystać pauzę strategiczną i zmienić konstrukcję sił walczących na pierwszej linii frontu poprzez wysłanie dodatkowych żołnierzy i sprzętu, to musi się liczyć z reakcją Ukrainy. Wówczas Rosjanie nie będą mogli sobie pozwolić na długą przerwę – podsumowuje dr Jacek Raubo.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski