Paulina Kosiniak-Kamysz o adopcji dzieci przez pary jednopłciowe: "Trzeba rozmawiać"
Żona Władysława Kosiniaka-Kamysza udzieliła obszernego wywiadu, w którym oceniła, że wycofanie się z finansowania in vitro to był "absolutny błąd". Zaznaczyła, że osoby w związkach partnerskich są w Polsce "pokrzywdzone", a program 500+ nie zwiększa dzietności w kraju.
Władysław Kosiniak-Kamysz kandyduje na prezydenta z poparciem PSL. Ostatnio w kampanię polityka włączyła się także jego żona. Zaznaczyła, że ona także ma program, który chciałaby realizować jako pierwsza dama. Teraz w Radiu ZET została zapytana m.in. o adopcję dzieci przez pary jednopłciowe. Stwierdziła, że najpierw należy skupić się na uregulowaniach ws. związków partnerskich i nie "wrzucać wszystkich tematów do debaty publicznej, bo ludzie się w tym pogubią".
- Ale nie mówi pani nie? - dopytywała prowadząca rozmowę dziennikarka. - Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Nigdy mi nikt takich pytań nie zadawał. Ale myślę, że jeśli takie pytania się pojawią, to w każdej kwestii trzeba ze sobą rozmawiać - odpowiedziała.
Kosiniak-Kamysz dodała, że np. osoby w związkach partnerskich są "w wielu kwestiach pokrzywdzone". W tym miejscu wymieniła m.in. dziedziczenie, rozliczenia podatkowe oraz udostępnianie dokumentacji medycznych. - Nie rozumiem skąd się bierze ten spór, bo państwo powinno ułatwiać życie, a nie je utrudniać. Jeżeli ktoś żyje ze sobą 50 lat i zdobywał razem majątek, to dlaczego ma mieć utrudnione dziedziczenie - podkreśliła.
Paulina Kosiniak-Kamysz stanowczo o metodzie in vitro
Żona prezesa PSL odniosła się także do wycofania przez państwo finansowania metody in vitro. - To absolutny błąd - skomentowała. Zaznaczyła, że po urodzeniu dziecka nie wyobraża sobie, że jakaś para w Polsce może nie mieć takiej możliwości tylko ze względu na niewystarczające fundusze. - Absolutnym priorytetem powinno być przywrócenie metody in vitro przez państwo - oceniła i zaznaczyła, że takie samo zdanie na ten temat ma jej mąż.
Paulina Kosiniak-Kamysz przyznała, że jako rodzice pobierają pieniądze z programu 500+. - To program, który pomógł wielu rodzinom, ale nie zwiększa dzietności w Polsce - skomentowała.
Zobacz też: "Tęczowy Władek". Paweł Mucha: to nie jest obrażanie
Odniosła się także do zarzutów o to, że Władysław Kosiniak-Kamysz jest często krytykowany za decyzje rządu PO-PSL, w którym pełnił ważną funkcję ministra. W tym miejscu dziennikarka wymieniła m.in. podniesienie wieku emerytalnego. - Pamięta się rożne rzeczy i wiem, ze wracają jak bumerang, ale mąż został z tego rozliczony bardzo mocno. Wyborcy zakwestionowali jego wybór i on się z tego wycofuje - przyznała.
Paulina Kosiniak-Kamysz nie zdradziła w Radiu ZET, czy pierwsza dama w Polsce powinna otrzymywać wynagrodzenie. Podkreśliła, że taką decyzję powinni podjąć obywatele - najlepiej w referendum.
Źródło: Radio ZET