PolitykaPatryk Jaki skomentował aferę w Ministerstwie Sprawiedliwości. Zdumiewające porównanie

Patryk Jaki skomentował aferę w Ministerstwie Sprawiedliwości. Zdumiewające porównanie

- Jeżeli doniesienia mediów okażą się prawdziwe, to przyznaję, że nie mieści mi się to w głowie i w moich standardach - oznajmił europoseł PiS, były wiceminister sprawiedliwości, Patryk Jaki. Jednocześnie zaznaczył, że doniesienia ws. wiceszefa resortu Łukasza Piebiaka to "nic w porównaniu z tym, co promowała opozycja".

Patryk Jaki skomentował aferę w Ministerstwie Sprawiedliwości. Zdumiewające porównanie
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell
Natalia Durman

Słowa Patryka Jakiego padły na antenie Polsat News. - Jeżeli doniesienia mediów ws. akcji dyskredytowania sędziów okażą się prawdziwe, to przyznaję, że nie mieści mi się to w głowie i w moich standardach. Samo rzucenie takiego podejrzenia musi oznaczać dymisje i dobrze, że takie decyzje zostały podjęte - mówił w programie "Wydarzenia i Opinie".

Zaapelował, by dać zdymisjonowanym możliwość wytłumaczenia sytuacji. - Sędziowie posądzani o prowadzenie akcji dyskredytowania temu zaprzeczają. Mówią, że te publikowane wiadomości są wyjęte z kontekstu, część z nich jest nieprawdziwa i że będą dochodzili, jak będzie naprawdę, w sądzie. Proszą, żeby dać im takie prawo - mówił.

Jednak, zdaniem Jakiego, doniesienia ws. Piebiaka to i tak nic w porównaniu z tym, co promowała opozycja. - To, co widzieliście państwo w przypadku sędziego Piebiaka, jeżeli to jest prawda, to jest nic w porównaniu do tego, co politycy opozycji promowali w "Soku z Buraka" - wskazał.

Przypomnijmy, na fanpage'u na Facebooku były zamieszczane treści wyśmiewające polityków partii rządzącej. - Jeszcze jakiś czas temu ważne media III RP, które oburzają się na sędziego Piebiaka, broniły "Soku z Buraka". W jednym z wpisów Jarosław Kaczyński był zestawiony ze Stalinem i Hitlerem. W niektórych wpisach było atakowane moje dziecko. Jakoś wtedy nie widziałem takiego oburzenia - podkreślił Jaki.

Afera w ministerstwie sprawiedliwości. O co chodzi?

Afera wokół Ministerstwa Sprawiedliwości wybuchła po poniedziałkowej publikacji Onetu. Portal opisał kontakt, jaki w mediach społecznościowych wiceszef resortu Łukasz Piebiak miał utrzymywać z kobietą o imieniu Emilia. Miała ona prowadzić akcje hejtu dyskredytujące niektórych sędziów, m.in. szefa Iustitii prof. Krystiana Markiewicza. Działania Emilii miały polegać na anonimowym rozsyłaniu, m.in. do mediów i sędziów, kompromitujących materiałów. Wszystko miało się odbywać za wiedzą wiceministra. Po doniesieniach Piebiak podał się do dymisji.

We wtorek wieczorem Onet opublikował kolejny artykuł, w którym napisał, że współpracownik Łukasza Piebiaka, sędzia Jakub Iwaniec, dostarczał Emilii haki na Krystiana Markiewicza, szefa stowarzyszenia Iustitia. Iwaniec został usunięty z Ministerstwa Sprawiedliwości.

Ziobro kontra Gersdorf

Kartki z wulgarnym hejtem otrzymywała również Małgorzata Gersdorf. - Kazałam je niszczyć - wyznała w czwartek.

- Jak tylko dowiedziałem się o możliwym naruszeniu standardów przez sędziów zatrudnionych w Ministerstwie Sprawiedliwości, natychmiast podjąłem decyzję o ich zwolnieniu - mówił tego samego dnia szef resortu Zbigniew Ziobro. Dodał, że "nie będzie tolerował tego rodzaju zachowań".

W ocenie Gersdorf, minister powinien podać się do dymisji.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (455)