Patryk Jaki. Historia niedokończona

PiS było zszokowane skalą porażki w Warszawie. Mimo to nikt nie podważa ogromu pracy, jaką Patryk Jaki wykonał w kampanii. Partia ma na niego kilka pomysłów. On sam deklaruje pierwszy raz po wyborach w rozmowie z WP: - Będę szukał dla siebie nowych projektów. Na razie chcę wyjechać na urlop i oddać rodzinie to, co zabrałem jej w ostatnich miesiącach.

Patryk Jaki. Historia niedokończona
Źródło zdjęć: © FB/Patryk Jaki | Patryk Jaki
Michał Wróblewski

Frustracja, złość, smutek - nie te emocje chcieli przeżywać Patryk Jaki wraz ze swoimi współpracownikami w niedzielny wieczór. Spodziewano się porażki, ale nie o takiej skali. Wszyscy liczyli na drugą turę wyborów w Warszawie i wyrównaną walkę z Rafałem Trzaskowskim. Ostateczny wynik dla wszystkich był szokiem.

- W dużych miastach, nie tylko w Warszawie, zabiła nas frekwencja - mówi WP sztabowiec Patryka Jakiego. - Z badań wychodziło, że będzie niższa i że jest bardzo duża liczba niezdecydowanych wyborców. Przez kilka miesięcy "odkruszaliśmy" elektorat PO od Trzaskowskiego. Mieliśmy nadzieję, że w pierwszej turze zgarną ich głosy pozostali kandydaci, ale oddali te wybory walkowerem lub skupiali się na walce z nami. Przyjazne PO media postraszyły PiS-em i cała robota w piach. Zrobiliśmy wszystko, co się dało, ale jak widać wielkie miasta boją się zaufać PiS. I ten strach jest ciągle podsycany - wyjaśnia przyczyny porażki Patryka Jakiego jeden z jego współpracowników.

On sam jest swoim ludziom bardzo wdzięczny - za determinację, lojalność i wsparcie w kampanii. - Zbudowaliśmy wspaniały, silny zespół, który będzie współpracował. I będzie jeszcze silniejszy - deklaruje Patryk Jaki w rozmowie z WP.

Za kilka dni minister wyjeżdża z rodziną na urlop. - Jestem potwornie zmęczony. Chcę mojej żonie i synkowi oddać to, co im zabrałem - przyznaje.

Obraz
© FB/Patryk Jaki | Patryk Jaki

Poszukiwanie nowych projektów

Z kandydatem Zjednoczonej Prawicy pierwszy raz po zakończeniu pierwszej tury spotkaliśmy się jeszcze w niedzielę, późnym wieczorem.

W jedynym wywiadzie, jakiego udzielił Patryk Jaki tego wieczoru, mówił Wirtualnej Polsce: - Wszyscy powtarzali, że Warszawa jest nie do zdobycia. Że jest bastionem PO. Dlatego być może było tak niewielu chętnych do walki o prezydenturę. Mimo to udało mi się poprawić wynik Andrzeja Dudy w Warszawie, a także wynik Jacka Sasina z pierwszej i drugiej tury w wyborach w 2014 r. Mój wynik jest najlepszy dla PiS od lat w stolicy. Rekordowy. Jeśli miałbym powiedzieć, że mógłbym zrobić coś więcej, to po prostu bym skłamał. Całą kampanię prowadziłem w granicach fizycznej wytrzymałości.

Tomasz Poręba, szef kampanii Zjednoczonej Prawicy: - Patryk zrobił wielką robotę. Powiedziałem mu, żeby się pozbierał i do boju.

Dziś wielu zastanawia się, jaka przyszłość czeka Patryka Jakiego - polityka, który niebywale zbudował się w tej kampanii, zyskał wielką popularność w skali ogólnokrajowej, a także wzmocnił swoją polityczną pozycję na prawicy. - Jego potencjał w obozie "dobrej zmiany" jest ogromny. Popełnimy wielki błąd, jeśli go nie wykorzystamy - mówi WP jeden z polityków PiS.

Jaki pojawił się na zebraniu kierownictwa PiS i koalicjantów (Solidarnej Polski i Porozumienia) we wtorek w siedzibie PiS na Nowogrodzkiej. - Nie było czołgania. Prezes Kaczyński podziękował Patrykowi za pracę - mówi nam uczestnik spotkania.

Polityk PiS: - Sam prowadził kampanię zanim jeszcze premier Morawiecki na dobre ruszył w Polskę, a pozostali nasi kandydaci rozpoczęli aktywność w swoich miastach. Praca Patryka przełożyła się na wynik w całej Polsce. Prezes o tym wie.

Pomysły na Jakiego: inny resort, Parlament Europejski, Najwyższa Izba Kontroli

Partia szuka pomysłu na wiceministra sprawiedliwości. Portal DoRzeczy napisał o możliwym starcie Patryka Jakiego w wyborach do Parlamentu Europejskiego. On sam z pewnością mógłby być lokomotywą wyborczą, która "pociągnęłaby" listę.

Wiceminister sprawiedliwości pierwszy raz w rozmowie z WP odnosi się do tych informacji i - co istotne - nie wyklucza startu. - Słyszałem o tych pogłoskach i nie zaprzeczam, że również taka koncepcja jest rozważana. Myślę o nowej formule mojego funkcjonowania w polityce. Ale nic nie jest przesądzone, na razie będę skupiał się na pracy w resorcie sprawiedliwości, mam co robić - mówi nam Patryk Jaki.

Obraz
© FB/Patryk Jaki | Patryk Jaki

Według informacji Wirtualnej Polski potwierdzonej w kilku źródłach w PiS, rozważane są także inne scenariusze dotyczące politycznej przyszłości Jakiego: praca w innym ministerstwie, a nawet prezesura w Najwyższej Izbie Kontroli. Choć jak mówi nam człowiek z jego otoczenia: - Niektórzy w PiS widzą Patryka w tej roli, ale to nie jest funkcja na jego temperament.

A co z komisją weryfikacyjną? Jak dowiaduje się WP, Patryk Jaki będzie chciał stworzyć raport podsumowujący, a de facto - zamykający jej prace. Póki co komisja działa dalej, planowane są kolejne przesłuchania w kluczowych sprawach reprywatyzacyjnych.

Obraz
© FB/Patryk Jaki | Patryk Jaki

- Nie wykluczam, że zrezygnuję z szefostwa w komisji. Nie wiem, jakie plany względem tej instytucji będzie miał stołeczny ratusz. Dorobek komisji jest ogromny, ostatnie miesiące spędziłem śpiąc w swoim gabinecie, siedząc nad tonami dokumentów, ale nie chcę nikogo uszczęśliwiać na siłę. Chciałem, żeby moja praca miała znaczenie. Ja wiem, że miała i jestem dumny z tego, co osiągnęliśmy. Dziękuję całemu zespołowi. Nikt by tego za nas nie zrobił. Pomogliśmy wielu ludziom, poszkodowanym przez dziką reprywatyzację - mówi WP wiceminister sprawiedliwości.

Wiceszef komisji Sebastian Kaleta dodaje: - Przygotowujemy się do przesłuchań najgłośniejszych uczestników afery i być może pewnego przemodelowania prac, wszak członek komisji Paweł Rabiej będzie wiceprezydentem Warszawy.

Kij w szprychy i dobicie na koniec

Wszyscy w PiS bez wyjątku są przekonani o tym, że na ostatnim etapie kampanii o gorszym niż spodziewanym wyniku w dużych miastach, spowodowowanym wielką mobilizacją elektoratu liberalnego i "antypisowskiego", przesądziła dyskusja o rzekomym "polexicie".

Lawinę wywołał wniosek skierowany przez ministra Zbigniewa Ziobro do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie niezgodności z polską konstytucją art. 267 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Prokurator generalny wywołał burzę - opozycja, wraz ze sprzyjającym jej środowiskiem naukowym, prawniczym i mediami liberalnymi, rozpoczęła ogólnonarodową, szkodzącą PiS dyskusję o "wyprowadzaniu przez PiS Polski z UE". - To oczywiście bzdura, ale niestety, to zadziałało. Mobilizacja elektoratu liberalnego była przez to przepotężna - mówi WP polityk Zjednoczonej Prawicy.

Człowiek znający przebieg wtorkowego spotkania na Nowogrodzkiej twierdzi w rozmowie z WP. - Minister Ziobro powiedział przy wszystkich, że wniosek wysłał na polecenie premiera. Morawiecki nie zaprzeczył. Ziobro działał z polecenia szefa rządu. Oskarżanie go jest zatem nieuzasadnione.

Kolejny rozmówca: - Wniosek nie jest problemem, problemem jest to, kiedy informacja o nim pojawiła się na stronie Trybunału Konstytucyjnego. Trzy dni przed wyborami. Ktoś nam podłożył minę.

Wniosek do TK złożono - jak podkreślają rozmówcy z PIS - nie jak mylnie niektórzy wskazują 17 października, a więc na ostatniej prostej kampanii, a 5 października. Sztabowców - jak słyszymy - zaskoczył jedynie termin opublikowania wniosku, bo prezes TK Julię Przyłębską nie wiązały żadne terminy.

- Mogła to zrobić dzień po złożeniu wniosku, jak również po samych wyborach. Może to wskazywać, że TK nie pracuje pod polityczny kalendarz, co w tej konkretnej sprawie okazało się być bolesne dla Zjednoczonej Prawicy w wielkich miastach - uważa rozmówca Wirtualnej Polski z partii rządzącej.

Przegrana z klasą

Wielu publicystów i komentatorów prorządowych i wspierających kandydata PiS nie mogło uwierzyć w to, co stało się w Warszawie. Szefowa wpływowego na prawicy portalu napisała na Twitterze: "Warszawa, Poznań, Łódź czy Legionowo utrwaliły dziś najgorszy stereotyp Polaka - cwaniaka, złodzieja i kombinatora", a dziennikarka związana z "Gazetą Polską" stwierdziła w TV Republika, że "Warszawa nie jest gotowa na uczciwe, ambitne, pełne rozwoju rządy".

Klasę pokazał jeden z najbliższych współpracowników Patryka Jakiego Sebastian Kaleta (przyszły radny miasta st. Warszawa), który zabrał głos w mediach społecznościowych: "Przez dwa dni widziałem kilka wpisów deprecjonujących wybór warszawiaków i innych wielkich miast. Niepotrzebnie. Taka jest demokracja. Jak widać mieszkańcy wielkich miast boją się zaufać naszej formacji. Lęki przed prawicą trzeba przezwyciężać ciężką pracą i będziemy to dalej robić" - napisał na Twitterze wiceszef komisji weryfikacyjnej.

Jak dodaje w rozmowie z WP: - Nie ma się na co obrażać. Od użalania się czy też szydzenia z wyborców, którzy wybrali naszych przeciwników, nie będzie lepiej. Patryk Jaki zwiększył bazę wyborców PiS w Warszawie i trzeba ją dalej budować. Nie poddajemy się, działamy dalej.

Obraz
© FB/Patryk Jaki | Patryk Jaki

Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2574)