Pastusiak o wizycie Busha i stosunkach transatlantyckich
Pojawiają się sygnały z Waszyngtonu, iż nadal wokół prezydenta Busha są ludzie, którzy uważają, że należy ukarać kanclerza Niemiec Gerharda Schroedera i prezydenta Francji Jacquesa Chiraca za odmowę udziału w koalicji antyirackiej - twierdzi marszałek Senatu Longin Pastusiak.
"Gdyby z taką misją przybywał Bush do Europy, to nie stwarzałoby to dobrych perspektyw na partnerskie stosunki między Europą i Stanami Zjednoczonymi. Nie sądzę jednak, żeby z takim pesymistycznym scenariuszem prezydent Bush chciał przyjechać" - powiedział Pastusiak w czwartek dziennikarzom.
Pastusiak, będący wiceprezydentem Zgromadzenia Parlamentarnego NATO, poinformował, że podczas ostatniego posiedzenia tego ciała, 24-28 maja w Pradze, mniej widoczne były napięcia, a katalizatorem okazał się Irak.
"Podczas sesji wszyscy mówili, że dziś już nie potrzeba obozu wojny i obozu pokoju, potrzebny jest za to obóz demokracji" - powiedział marszałek.
Jego zdaniem, podczas posiedzenia dominował duch pojednania i chęci znalezienia takich rozwiązań w stosunkach transatlantyckich, które by zapewniały ich partnerski charakter, a nie rywalizację.
"Sam fakt, że Irak przestał być tak znaczącym źródłem napięć w stosunkach transatlantyckich nie znaczy, że zniknęły problemy we wzajemnych relacjach" - powiedział marszałek.
Podkreślano jednak, jak zaznaczył Pastusiak, że niezwykle trwałą tkanką wspólnoty interesów transatlantyckich jest współpraca gospodarcza Stanów Zjednoczonych z Europą. "To są rzeczy trwałe, które nie znikną i które wiążą obydwa brzegi oceanu Atlantyckiego" - dodał.
Pastusiak powiedział, że w trakcie całej sesji nie spotkał się "z żadnymi krytycznymi uwagami czy zjadliwymi komentarzami na temat udziału Polski w wojnie w Iraku, jakie można było przeczytać w prasie francuskiej i niemieckiej".
"Wręcz przeciwnie, gratulowano nam postawy i statusu międzynarodowego. Mówiono, że Polska podjęła prawidłową decyzję. Podkreślali to nawet Francuzi" - powiedział Pastusiak.