"Paryż zapłonął". Zamieszki po meczu
Petardy, flary, gaz pieprzowy, armatki wodne - feta w Paryżu po zwycięstwie reprezentacji Maroka w ćwierćfinale mistrzostw świata przerodziła się w uliczne zamieszki. "Paryż zapłonął" - komentują zagraniczne media. W stolicy Francji zatrzymano kilkadziesiąt osób.
W sobotę wieczorem reprezentacja Maroka w piłce nożnej wygrała 1:0 z Portugalią, czym zapewniła sobie awans do półfinału mistrzostw świata w Katarze. Przez wiele godzin marokańscy kibice na ulicach Paryża świętowali sukces swojej drużyny. Feta przerodziła się jednak w regularne bójki z policją.
Marokańscy kibice na ulicach Paryża. Interweniowała policja
Według relacji dziennika "Le Figaro", początkowo zgromadzeni uczestnicy na Polach Elizejskich w Paryżu zachowywali się dość pokojowo. - Kibice radują się, machają flagami - relacjonował ok. godz. 19.45 jeden z dziennikarzy periodyku.
Sytuacja szybko zaczęła robić się dość napięta. W kluczowym momencie w centrum stolicy mogło znajdować się nawet ok. 20 tys. marokańskich kibiców. Uczestnicy ulicznej fety zaczęli być agresywni, w ruch poszły niebezpieczne przedmioty. Część witryn sklepowych uległa uszkodzeniu.
Obecni na miejscu policjanci starali się rozproszyć tłum. Funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego oraz granatów hukowych.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Jak poinformował tygodnik "Le Point", przed sobotnimi meczami francuska policja ściągnęła do stolicy ponad 1,2 tys. funkcjonariuszy z całego kraju.
Do podobnych zdarzeń doszło również w Brukseli i Amsterdamie. Policja musiała użyć gazu łzawiącego i armatek wodnych. Uczestnicy zamieszek już wyrządzili szkody. Wybite zostały między innymi szyby w policyjnych samochodach. Na ulicach leży sporo kamieni i kawałków szkła.
Źródło: "Le Figaro"/"Le Point"