Paraliż centrum handlowego w Warszawie. "Cierpliwość się kończy"
- My już nie mamy czasu na spotkanie, polegające na o pustych obietnicach. Sytuacja przedsiębiorców z Marywilskiej jest po prostu krytyczna i dramatyczna. Dostajemy tak ogromnego zastraszania ze strony zarządu, że jest to niewyobrażalne. Są wypowiadane boksy najemcom, są wystawiane od razu dzień po nie zapłaconej fakturze, odsetki, wezwania do zapłaty i kary - grzmi liderka stowarzyszenia "Prawdziwa Marywilska" Danuta Sornat-Kot. Trwa wielki protest kupców wynajmujących lokale w centrum handlowym przy Marywilskiej 44. Sprzedawcy zrezygnowali z weekendowego utargu, by walczyć o swoje interesy i obniżkę czynszu. Jak wyjaśniła przed kamerą WP przewodnicząca strajku, zarząd budynku prowadzi brutalne formy wobec przedsiębiorców, zmuszając ich do podpisywania niekorzystnych umów czynszowych. - To są rzeczy niedopuszczalne i bezprawne, że cierpliwość się kończy. Zaczęło się od podwyżki czynszów związanych z waloryzacją. Naszym głównym postulatem jest doprowadzenie tych czynszów do wartości rynkowych, jakie są w mieście Warszawy, a nie takie jak są teraz. Domagamy się zwrócenia opłat wpisowych za boksy - dodała Sornat-Kot. Od wtorku sklepy są pozamykane. Zarząd spółki zaproponował złagodzenie skutków podwyżek i czeka na odpowiedź protestujących, jednak kompromisu na horyzoncie.