PolskaParafie stracą pieniądze z Unii Europejskiej? Do Brukseli płyną skargi na "Stop LGBT"

Parafie stracą pieniądze z Unii Europejskiej? Do Brukseli płyną skargi na "Stop LGBT"

Do Komisji Europejskiej wpływają skargi aktywistów na parafie, które wspierały projekt "Stop LGBT" postulujący zakaz marszów równości. - Kościoły, które jednocześnie pobierają unijne dotacje oraz zachęcają do poparcia zakazu marszów równości, łamią zasadę niedyskryminacji - mówi w rozmowie z WP Kuba Gawron, współtwórca "Atlasu Nienawiści". A proboszcz jednej z parafii komentuje: - Nie widzę wspólnego mianownika dla obu problemów.

Aktywiści skarżą parafie, które zbierają podpisy pod projektem autorstwa fundacji "Życie i Rodzina". Projekt postuluje m.in. zakaz marszów równości
Aktywiści skarżą parafie, które zbierają podpisy pod projektem autorstwa fundacji "Życie i Rodzina". Projekt postuluje m.in. zakaz marszów równości
Źródło zdjęć: © Lidia Niziol / ArtService / Forum | RM, Lidia Niziol / ArtService / Forum

23.09.2020 15:58

Projekt ustawy "Stop LGBT" autorstwa fundacji "Życie i Rodzina" trafił do Sejmu miesiąc temu i postuluje m.in. zakaz marszów równości. Według niego w Polsce nie mogłyby odbywać się demonstracje, podczas których "kwestionowane byłoby małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny", a demonstranci apelowaliby o "traktowanie związków osób tej samej płci lub związków składających się z więcej niż dwóch osób w sposób uprzywilejowany". Pisaliśmy o tym tutaj.

Projekt zainicjowała fundacja "Życie i Rodzina". Aby Sejm rozpoczął nad nim pracę, fundacja musi zebrać 100 tys. podpisów.

W zbiórkę podpisów pod projektem Kai Godek zaangażowała się część parafii w Polsce. Niektóre z nich na swoich stronach zaczęły publikować ogłoszenia o możliwości podpisania projektu po mszy świętej, a Sekretarz Generalny KEP bp Artur Miziński, zachęcał w liście do biskupów diecezjalnych do zbierania podpisów na terenach kościelnych.

Aktywiści, którzy zbierają informacje o "strefach wolnych od LGBT" w Polsce i umieszczają je na mapie nazwanej "Atlasem Nienawiści", teraz tworzą mapę parafii, które zaangażowały się w zbiórkę podpisów (według aktywistów jest ich już 180). Parafie, które korzystały z unijnych funduszy, aktywiści skarżą z kolei do Komisji Europejskiej.

Projekt "Stop LGBT". "Cały czas zbieramy informacje o kolejnych parafiach"

- Kościoły, które jednocześnie pobierają unijne dotacje oraz zachęcają do poparcia zakazu marszów równości, łamią zasadę niedyskryminacji zapisaną w regionalnych programach operacyjnych, traktacie o Unii Europejskiej oraz karcie praw podstawowych - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Kuba Gawron, jeden z twórców Atlasu Nienawiści.

Według aktywistów wsparcie Kościoła dla projektu Kai Godek, wykracza poza jego kompetencje. - To próba zakwestionowania przez Kościół konstytucyjnych podstaw ustroju - wyjaśnia Gawron. - Nie wiem, czy kościoły utracą pieniądze. To już zależy od unijnych urzędników. Skargom jeszcze nie został nadany bieg, ale myślę, że atmosfera sprzyja rozpoczęciu dochodzeń przez unijne instytucje - dodaje.

Projekt Kai Godek - ja twierdzi Gawron - łamie z kolei konstytucję. - Nie tylko w zakresie wolności zgromadzeń, niedyskryminacji, równego traktowania przez władze, ale także wolności słowa, ekspresji twórczej, dostępu do wiedzy naukowej - mówi aktywista.

Do tej pory aktywiści złożyli skargi na dziewięć parafii. - Na tym się nie skończy, bo ciągle dowiadujemy się o kościołach włączających się w zbiórkę - mówi Gawron.

Do zbierania podpisów pod projektem zachęca m.in. parafia pw. św. Marii Magdaleny w Dukli, która zaproszenie do udzielania poparcia obywatelskiego projektu ustawy "Stop LGBT" opublikowała na swojej stronie. Parafia twierdzi w nim, że uczestnicy marszów równości domagają się m.in. "seksualizacji dzieci od urodzenia". O to, dlaczego parafia prowadzi zbiórkę podpisów, i o możliwość utraty finansowania z UE, zapytaliśmy proboszcza parafii.

Projekt "Stop LGBT". "Ludzie mają prawo się podpisywać"

- To inicjatywa obywatelska, ludzie mają prawo do tego, aby się pod nią podpisywać - tłumaczy nam ks. Stanisław Siuzdak. - Ani ja, ani osoby, które podpisują się pod ustawą, nie mają nic przeciwko gejom czy lesbijkom. Chodzi o ataki na wiernych i agresję, która pojawia się podczas marszów równości - dodaje.

Jak wyjaśnia nam proboszcz, wiązanie finansowania z UE i zbierania podpisu pod ustawą jest "nie na miejscu". - Albo żyjemy w demokratycznym państwie, gdzie knebluje się komuś usta, albo jesteśmy wielokulturowi i szanujemy prawo do wyznawania swoich opinii - twierdzi proboszcz.

Do zbiórki podpisów zachęca na swojej stronie również parafia pw. Najświętszego Serca Jezusowego w Radomiu i pisze: "Widzimy, co się dzieje w miastach całej Polski. Marsze zgorszenia, bezwstydu, profanacje świętych rzeczy, obrazów kultu religijnego; parodie mszy św. Zaplanowane obrażanie, nas katolików". Po mszy św. zbierane są podpisy pod inicjatywą. Proboszcz nie chciał z nami rozmawiać.

Projekt ustawy "Stop LGBT". "Nie widzę wspólnego mianownika"

Zbiórkę podpisów i otrzymywanie funduszy unijnych z UE komentuje proboszcz parafii pod wezwaniem św. Jakuba Apostoła w Lublinie. - Nie widzę wspólnego mianownika dla obu problemów. Nie ma dokumentu, który by o tym mówił. Działam zawsze według 10 przykazań. Kieruje mną wiara w naukę o życiu ludzkim zawarta w Ewangelii - mówi nam proboszcz.

Wirtualna Polska zapytała Przedstawicielstwo Komisji Europejskiej w Polce o skargi, które twórcy "Atlasu Nienawiści" składają na parafię, oraz o to, kiedy skargi zostaną rozpatrzone, i czy jest możliwość, że z UE utracą finansowanie. Czekamy na odpowiedź.

Parafie realizują projekty dofinansowane z UE, z których pieniądze przeznaczone są m.in. na remonty kościołów. Pieniądze pochodzą z Regionalnego Funduszu Operacyjnego.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1215)