Parafie stracą pieniądze z Unii Europejskiej? Do Brukseli płyną skargi na "Stop LGBT"
Do Komisji Europejskiej wpływają skargi aktywistów na parafie, które wspierały projekt "Stop LGBT" postulujący zakaz marszów równości. - Kościoły, które jednocześnie pobierają unijne dotacje oraz zachęcają do poparcia zakazu marszów równości, łamią zasadę niedyskryminacji - mówi w rozmowie z WP Kuba Gawron, współtwórca "Atlasu Nienawiści". A proboszcz jednej z parafii komentuje: - Nie widzę wspólnego mianownika dla obu problemów.
Projekt ustawy "Stop LGBT" autorstwa fundacji "Życie i Rodzina" trafił do Sejmu miesiąc temu i postuluje m.in. zakaz marszów równości. Według niego w Polsce nie mogłyby odbywać się demonstracje, podczas których "kwestionowane byłoby małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny", a demonstranci apelowaliby o "traktowanie związków osób tej samej płci lub związków składających się z więcej niż dwóch osób w sposób uprzywilejowany". Pisaliśmy o tym tutaj.
Projekt zainicjowała fundacja "Życie i Rodzina". Aby Sejm rozpoczął nad nim pracę, fundacja musi zebrać 100 tys. podpisów.
W zbiórkę podpisów pod projektem Kai Godek zaangażowała się część parafii w Polsce. Niektóre z nich na swoich stronach zaczęły publikować ogłoszenia o możliwości podpisania projektu po mszy świętej, a Sekretarz Generalny KEP bp Artur Miziński, zachęcał w liście do biskupów diecezjalnych do zbierania podpisów na terenach kościelnych.
Zbierania podpisów pod projektem "Stop LGBT" zakazał natomiast we wtorek na terenie archidiecezji poznańskiej abp Stanisław Gądecki.
Aktywiści, którzy zbierają informacje o "strefach wolnych od LGBT" w Polsce i umieszczają je na mapie nazwanej "Atlasem Nienawiści", teraz tworzą mapę parafii, które zaangażowały się w zbiórkę podpisów (według aktywistów jest ich już 180). Parafie, które korzystały z unijnych funduszy, aktywiści skarżą z kolei do Komisji Europejskiej.
Projekt "Stop LGBT". "Cały czas zbieramy informacje o kolejnych parafiach"
- Kościoły, które jednocześnie pobierają unijne dotacje oraz zachęcają do poparcia zakazu marszów równości, łamią zasadę niedyskryminacji zapisaną w regionalnych programach operacyjnych, traktacie o Unii Europejskiej oraz karcie praw podstawowych - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Kuba Gawron, jeden z twórców Atlasu Nienawiści.
Według aktywistów wsparcie Kościoła dla projektu Kai Godek, wykracza poza jego kompetencje. - To próba zakwestionowania przez Kościół konstytucyjnych podstaw ustroju - wyjaśnia Gawron. - Nie wiem, czy kościoły utracą pieniądze. To już zależy od unijnych urzędników. Skargom jeszcze nie został nadany bieg, ale myślę, że atmosfera sprzyja rozpoczęciu dochodzeń przez unijne instytucje - dodaje.
Projekt Kai Godek - ja twierdzi Gawron - łamie z kolei konstytucję. - Nie tylko w zakresie wolności zgromadzeń, niedyskryminacji, równego traktowania przez władze, ale także wolności słowa, ekspresji twórczej, dostępu do wiedzy naukowej - mówi aktywista.
Do tej pory aktywiści złożyli skargi na dziewięć parafii. - Na tym się nie skończy, bo ciągle dowiadujemy się o kościołach włączających się w zbiórkę - mówi Gawron.
Do zbierania podpisów pod projektem zachęca m.in. parafia pw. św. Marii Magdaleny w Dukli, która zaproszenie do udzielania poparcia obywatelskiego projektu ustawy "Stop LGBT" opublikowała na swojej stronie. Parafia twierdzi w nim, że uczestnicy marszów równości domagają się m.in. "seksualizacji dzieci od urodzenia". O to, dlaczego parafia prowadzi zbiórkę podpisów, i o możliwość utraty finansowania z UE, zapytaliśmy proboszcza parafii.
Projekt "Stop LGBT". "Ludzie mają prawo się podpisywać"
- To inicjatywa obywatelska, ludzie mają prawo do tego, aby się pod nią podpisywać - tłumaczy nam ks. Stanisław Siuzdak. - Ani ja, ani osoby, które podpisują się pod ustawą, nie mają nic przeciwko gejom czy lesbijkom. Chodzi o ataki na wiernych i agresję, która pojawia się podczas marszów równości - dodaje.
Jak wyjaśnia nam proboszcz, wiązanie finansowania z UE i zbierania podpisu pod ustawą jest "nie na miejscu". - Albo żyjemy w demokratycznym państwie, gdzie knebluje się komuś usta, albo jesteśmy wielokulturowi i szanujemy prawo do wyznawania swoich opinii - twierdzi proboszcz.
Do zbiórki podpisów zachęca na swojej stronie również parafia pw. Najświętszego Serca Jezusowego w Radomiu i pisze: "Widzimy, co się dzieje w miastach całej Polski. Marsze zgorszenia, bezwstydu, profanacje świętych rzeczy, obrazów kultu religijnego; parodie mszy św. Zaplanowane obrażanie, nas katolików". Po mszy św. zbierane są podpisy pod inicjatywą. Proboszcz nie chciał z nami rozmawiać.
Projekt ustawy "Stop LGBT". "Nie widzę wspólnego mianownika"
Zbiórkę podpisów i otrzymywanie funduszy unijnych z UE komentuje proboszcz parafii pod wezwaniem św. Jakuba Apostoła w Lublinie. - Nie widzę wspólnego mianownika dla obu problemów. Nie ma dokumentu, który by o tym mówił. Działam zawsze według 10 przykazań. Kieruje mną wiara w naukę o życiu ludzkim zawarta w Ewangelii - mówi nam proboszcz.
Wirtualna Polska zapytała Przedstawicielstwo Komisji Europejskiej w Polce o skargi, które twórcy "Atlasu Nienawiści" składają na parafię, oraz o to, kiedy skargi zostaną rozpatrzone, i czy jest możliwość, że z UE utracą finansowanie. Czekamy na odpowiedź.
Parafie realizują projekty dofinansowane z UE, z których pieniądze przeznaczone są m.in. na remonty kościołów. Pieniądze pochodzą z Regionalnego Funduszu Operacyjnego.