PolitykaParadowska: Kaczyński nie może spokojnie patrzeć na to, co robi Ziobro

Paradowska: Kaczyński nie może spokojnie patrzeć na to, co robi Ziobro

Janusz Palikot powinien poważniej zastanowić się nad trwałością pozycji Leszka Millera, a Jarosław Kaczyński nie powinien patrzeć spokojnie na działalność Zbigniewa Ziobry. To zasadniczy wniosek wynikający z najnowszego sondażu dla Wirtualnej Polski, przeprowadzonego już po długim majowym weekendzie.

Paradowska: Kaczyński nie może spokojnie patrzeć na to, co robi Ziobro
Źródło zdjęć: © Polityka

10.05.2012 15:02

Wiele wolnych dni, dobra pogoda z pewnością nie sprzyjały obserwowaniu z zainteresowaniem wydarzeń politycznych, co być może ma pewien wpływ na niewielkie zmiany tak w notowaniach poszczególnych partii politycznych, jak i w ocenach pracy premiera, rządu czy prezydenta, chociaż do tej stabilizacji już właściwie przywykliśmy. Na razie w polskiej polityce nie dzieje się nic, co zmieniałoby radykalnie partyjne preferencje czy oceny aktorów polityki. Można więc raczej mówić o niuansach niż o zmianach. Partyjna scena znów praktycznie zastygła, zwłaszcza jeśli spojrzeć na notowania dwóch głównych partii. PiS zbiera te swoje 25% poparcia, PO, po spadku sprzed kilku tygodni, przekroczyła znów granicę 30% poparcia, blisko granicy 5% progu wyborczego balansuje PSL. W tym notowaniu pod progiem z 4 punktami, ale dwa tygodnie tego, podobnie jak miesiąc temu na progu z 5% a więc bardzo niskim poparciem. Walka Waldemara Pawlaka o złagodzenie projektowanego wydłużania wieku emerytalnego nie przysporzyła jego partii punktów,
podobnie jak samotna walka premiera o przeprowadzenie tej zmiany popularności mu nie przydała.

Przeczytaj też: omówienie wyników tego sondażu - Sensacyjny sondaż! Spada poparcie dla PiS a zyskuje... Ziobro

W dalszym ciągu premier zbiera o wiele więcej złych ocen niż dobrych (w ostatnim notowaniu 36% dobrych w stosunku do 63% złych, dwa tygodnie temu 38% dobrych do 58% złych) i znów trochę stracił. Podobnie rzecz się ma z ocenami rządu. Zapewne to nie koniec strat, choć wydaje się, że zasadnicza walka o zrównanie wieku emerytalnego i wydłużenie czasu pracy dobiega końca. Protesty "Solidarności" mają więc w gruncie rzeczy charakter symboliczny i są bardziej walką toczoną na użytek wewnętrzny związku, służą jego konsolidacji niż wymuszeniu jednak odstąpienia do reformy. Kłopot związkowców polega na tym, że praktycznie wiele ich postulatów zostało spełnionych w tak zwanych przepisach osłonowych, czy stworzeniu możliwości korzystania z emerytur częściowych.

Wyjątkowo stabilne są notowania prezydenta w kolejnych badaniach od 67 do 68%, poparcia dla sposobu sprawowania tej funkcji przez Bronisława Komorowskiego.

To, co w ostatnim sondażu warte jest odnotowania to fakt, że od wielu tygodni stosunkowo dobrą pozycję utrzymuje SLD, a słabnie Ruch Palikota. Można to było zresztą zobaczyć w dniu 1 maja. Gdy porównać wydarzenia przygotowane przed te dwie lewice (czy dokładniej rzecz ujmując przez partie, które walczą o określenie "lewica"), to jednak Leszek Miller ze swoim pochodem i radosnym piknikiem wygrał z kongresem Ruchu Palikota w Sali Kongresowej. Na ten zjazd Palikot wyraźnie nie miał pomysłu, lewicowi goście nie dopisali, a Millerowi przydała się sprawność organizacyjna OPZZ. Tak ścisłe związanie się ze związkami zawodowymi musi mieć jednak swoją cenę. Miller zaczyna ją płacić, kiedy on, były premier znający trudy rządzenia, mający opinię najbardziej liberalnego z premierów, brnie w populistyczną retorykę związkową.

Nieco bardziej powściągliwy tym razem Palikot, popierający na dodatek zmiany w systemie emerytalnym wyraźnie znalazł się w defensywie. Widać, że brak mu pomysłów na szumnie zapowiadaną "korektę kapitalizmu", której ciekawe elementy, jak choćby wytypowanie tych sfer gospodarki, które mogą być czynnikami napędzającymi wzrost gospodarczy i stać się polskimi specjalnościami utonęły w innych hasłach. Takich, które łatwo ośmieszyć, jak choćby to przysłowiowe już budowanie fabryk przez państwo. Idea pewnego protekcjonizmu państwowego częściowo słuszna i w wielu krajach praktykowana, po nie tak dawnych naszych doświadczeniach absolutnej dominacji państwowego nad prywatnym trudno się przyjmuje. Być może zresztą jest i tak, że po Ruchu Palikota nie oczekuje się programów gospodarczych, ale upartego trzymania się tematyki światopoglądowej. Jeśli tak jest to Palikot może mieć zasadniczą trudność w stworzeniu poważnej, pełnowymiarowej partii i będzie wypełniać jedynie niewielką niszę, a tym samym wyścig o "lewicowość"
ostatecznie wygra polityk bardziej doświadczony i do bólu pragmatyczny, czyli właśnie Leszek Miller.

Przeczytaj też: komentarz Piotra Gabryela - Kompromitacja Platformy

Po prawej stronie powody do niepokoju ma Jarosława Kaczyński. Wydawało się, że ostatecznie pognębił Zbigniewa Ziobrę podczas radiomaryjnych protestów, a tymczasem Solidarna Polska jest tym grupowaniem, które bardzo powoli, ale pnie się w notowaniach, osiągając w obecnym sondażu 7% poparcia i to wyraźnie kosztem PiS. Gdyby ten trend się utrzymał Kaczyński musiałby poważnie zacząć traktować swego prawicowego konkurenta i myślenie o ewentualnej przyszłej koalicji wyborczej nie jest czymś czysto abstrakcyjnym. Tym samym SP mogłaby osiągnąć swój cel - stać się samodzielnym podmiotem, bardzo do PiS podobnym czy wręcz tożsamym, ale takim, z którym trzeba już negocjować. Dla Kaczyńskiego łatwo pozbywającego się niepokornych byłaby to zmiana o sporym ciężarze gatunkowym. W opinii publicznej byłoby to zakwestionowanie jego roli jako samodzielnego lidera prawicy.

Janina Paradowska specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)