Papież pyta wiernych: może i w nas jest coś z Heroda?
W homilii podczas mszy w uroczystość Objawienia Pańskiego (Trzech Króli) Benedykt XVI pytał wiernych: "może i w nas jest coś z Heroda?", " może i my czasem widzimy w Bogu swego rodzaju rywala?". Apelował, by nie traktować Boga jako zagrożenia.
06.01.2011 | aktual.: 06.01.2011 12:31
Papież powiedział w czasie mszy w bazylice świętego Piotra, że czwartkowe święto "podkreśla uniwersalne przeznaczenie i znaczenie" narodzin Jezusa.
- Syn Boży przyszedł nie tylko do narodu Izraela, który reprezentowali betlejemscy pasterze, ale też do całej ludzkości, której przedstawicielami są Trzej Królowie - mówił. Papież przypomniał, że podczas swej drogi Trzej Królowie spotkali w Jerozolimie króla Heroda.
- Herod jest człowiekiem władzy, który w drugim widzi jedynie rywala do pokonania. Herod jest postacią, która jest dla nas niesympatyczna i którą instynktownie osądzamy w sposób negatywny ze względu na jej brutalność - stwierdził.
Następnie Benedykt XVI zapytał wiernych: - Może i my jesteśmy ślepi w obliczu znaków Boga, głusi na jego słowa, ponieważ myślimy, że stawiają granice naszemu życiu i nie pozwalają nam dysponować życiem jak by się nam podobało?.
- Widzenie Boga w ten sposób prowadzi do braku satysfakcji i niezadowolenia, ponieważ nie pozwalamy prowadzić się temu, który, jest podstawą wszystkich rzeczy. Musimy usunąć z naszego umysłu i z naszego serca myśl o rywalizacji, myśl, że oddanie przestrzeni Bogu jest ograniczeniem dla nas samych - wskazał.
Papież zadał wiernym jeszcze jedno pytanie: - Czy i w nas nie ma pokusy, by uważać Pismo Święte, ten przebogaty i żywotny skarb dla wiary Kościoła, bardziej za przedmiot studiów i dyskusji specjalistów niż za Księgę, która wskazuje nam drogę, by dotrzeć do życia?.
- Nie powinniśmy pozwolić na to, aby ograniczały nasz umysł teorie, które dochodzą zawsze jedynie do pewnego punktu i które - jeśli dobrze się przyjrzymy - nie są wcale konkurencją dla wiary, nie są jednak w stanie wytłumaczyć ostatecznego sensu rzeczywistości. W urodzie świata, w jego tajemnicy, w jego ogromie i w jego racjonalizmie nie możemy nie doczytać się odwiecznej racjonalności, nie możemy nie dać się prowadzić jej aż do jedynego Boga, stworzyciela nieba i ziemi - zauważył Benedykt XVI.
- Gdyby nas zapytano o opinię, jak Bóg powinien był zbawić świat, być może odpowiedzielibyśmy, że powinien był okazać całą swoją potęgę, ażeby dać światu bardziej sprawiedliwy system ekonomiczny, w którym każdy mógłby mieć to wszystko, czego zapragnie. W rzeczywistości byłoby to rodzajem gwałtu na człowieku, ponieważ pozbawiłoby go podstawowych elementów, które go cechują - argumentował.
- W istocie bowiem - wyjaśnił Benedykt XVI - nie dotyczyłoby to ani naszej wolności, ani naszej miłości.
- Potęga Boga ukazuje się w sposób całkowicie odmienny: w Betlejem, gdzie spotykamy pozorną bezsilność Jego miłości. To tam mamy iść i tam znajdziemy gwiazdę Boga - przypomniał.