Papiery cudem uleczonego
Lekarz medycyny pracy nie powinien wystawiać pozytywnego zaświadczenia o stanie zdrowia osoby, wobec której ZUS orzekł trwałą niezdolność do pracy z powodu choroby narządu ruchu. Tak mówią eksperci. Gdy rzecz dotyczy ludzi władzy, bywa jednak inaczej. Dowodzi tego przykład wójta Gromadki.
13.01.2004 | aktual.: 25.05.2018 15:02
Czy rencista z trwałą niezdolnością do pracy może być wójtem? Nie może - twierdzi Państwowa Komisja Wyborcza, która uważa, że mandat takiej osoby wygasa z mocy prawa. Jednak 64-letni wójt Gromadki Tadeusz Gąsiorowski znalazł życzliwego lekarza. No i rządzi gminą. Tak o przypadku cudownie ozdrowionego rencisty, którego 22 listopada 2000 r. Waldemar Markiewicz, lekarz orzecznik ZUS z Jeleniej Góry, uznał za “całkowicie i trwale niezdolnego do pracy” pisaliśmy w październiku. - Miałem operację kręgosłupa, usunięto mi dwa kręgi - tak przyczyny swojego kalectwa wyjaśnił sam zainteresowany.
Powiadomią prokuraturę
- Faktycznie, coś tu nie gra. Dla nas liczył się lekarski dokument o zdolności do pracy. Zapewniam, że wyjaśnimy tę sprzeczność w papierach. Zastanawiam się jednak, czy w tej sytuacji to nasza rola? Chyba będziemy zmuszeni powiadomić prokuraturę - mówił nam dyrektor wydziału nadzoru prawnego Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu Andrzej Kubica. Dwa miesiące później przekonaliśmy się, że w opisanej sprawie niewiele się dzieje. Poza jednym. Krążą papiery... - Wojewoda zwrócił się o zbadanie sprawy do przewodniczącego rady gminy. To jednak głównie sprawa ZUS, a nie administracji. Cóż, albo któryś z lekarzy się pomylił, albo nastąpiła poprawa zdrowia i wójt powinien być wezwany do orzecznika ZUS - mówi rzecznik dolnośląskiego wojewody Paweł Czuma.
Trzask słuchawki
- Nie będę z panem rozmawiał. Niech pan dzwoni do naszego rzecznika, albo do moich przełożonych - tyle usłyszeliśmy od jeleniogórskiego lekarza-orzecznika Waldemara Markiewicza. Później był już tylko trzask słuchawki... - Akta pana Gąsiorowskiego, związane z orzeczeniem trwałego inwalidztwa, wysłaliśmy do naszej centrali w Warszawie. Po konsultacji ze specjalistą neurologiem wyznaczyliśmy wójtowi termin ponownego badania stanu zdrowia. Dalsze decyzje zapadną jednak już w centrali - wyjaśnił rzecznik jeleniogórskiego ZUS Adam Karolczuk. Dla prokuratury sprawy nie ma. - Przyznaję. Miałem orzeczoną drugą grupę inwalidztwa, co dawało mi rentę. Na rękę 912 zł miesięcznie. Po wyborach i objęciu funkcji wójta, już jej nie pobieram. Moje aktualne miesięczne wynagrodzenie to 8.258 zł (brutto) - tłumaczy Tadeusz Gąsiorowski.
Nowe kłopoty pana wójta
W grudniu ub. roku wójt Gromadki zaliczył kolejną wpadkę. Jego podpis znalazł się na projekcie budżetu wysłanym do organów nadzorczych, w tym Regionalnej Izby Obrachunkowej. - Jakim cudem wójt mógł podpisać dokument, skoro w tym właśnie czasie przebywał na urlopie w USA? - to pytanie jednego z radnych, które trafiło do legnickiego oddziału RIO. - Dla nas ważne jest, że podpis jest prawdziwy. Nie jesteśmy od tego, by dociekać czy doszło do fałszerstwa. Ewentualną skargą powinna zająć się rada gminy - mówi szefowa legnickiego oddziału RIO Grażyna Sikacz. Sprawdziliśmy. Wójt bawił za Oceanem od 21 listopada do 15 grudnia. Projekt budżetu nosi datę 20 listopada. Zatem wszystko gra? Pozornie, bowiem tego dnia... nie można było sporządzić takiego dokumentu! Nowa ustawa o dochodach samorządów weszła w życie dopiero 29 listopada. Tego też dnia gmina otrzymała pismo z ministerstwa finansów, które określało kwoty subwencji i dotacji. Tymczasem, podpisany projekt budżetu uwzględnia te kwoty! Zagadka? Niezbyt
skomplikowana. Nieoficjalnie ustaliliśmy, że wójt liczył się ze swoją nieobecnością i zostawił jednej z zaufanych osób plik czystych, za to podpisanych kartek. Urlopowy problem został rozwiązany. 11 grudnia radni mogli zapoznać się z projektem. Wszystko gra?
Grzegorz Żurawiński