Paparazzi zginął fotografując ferrari Justina Biebera
Fotoreporter został śmiertelnie potrącony przez samochód zaraz po tym, gdy zrobił zdjęcie nowego ferrari Justina Biebera, zatrzymanego przez kalifornijską policję.
02.01.2013 | aktual.: 09.01.2013 10:33
18-letni Bieber, urodzony w Kanadzie i mieszkający w USA gwiazdor pop, który występował ostatnio podczas noworocznego koncertu w Nowym Jorku, jest częstym obiektem zainteresowania paparazzich. Ze szczególnym pasją śledzą oni nowe samochody Biebera, który jest miłośnikiem szybkich sportowych aut. Posiada między innymi rzadki model samochodu Fisker Karma - luksusowego sedana z napędem hybrydowym, który kosztuje w USA ok. 120 tys. dolarów. Niedawno kupił sobie jeszcze droższe białe ferrari i to właśnie to auto starał się sfotografować paparazzi.
Reporter zwęszył sensację, kiedy zobaczył, że policja zatrzymuje samochód Biebera do kontroli drogowej. Zatrzymał się po drugiej stronie Sepulveda Boulevard w Los Angeles i wyszedł sfotografować zdarzenie. Jak się okazało w ferrari nie było jednak słynnego piosenkarza. Autem jechał jego znajomy. Paparazzi wracał już ze zdjęciami do swojego samochodu, jednak kiedy przechodził przez ulicę został potrącony przez przypadkowego kierowcę. Zmarł po przewiezieniu do pobliskiego Centrum Medycznego im. Ronalda Reagana.
Policja przesłuchała kierowcę, który potrącił 29-letniego fotografa. Na razie nie przedstawiono mu jednak żadnych zarzutów.
Pościgi paparazzich za celebrytami zdarzają się w Los Angeles na tle często, że tamtejsza legislatura przyjęła prawo mające dodatkowo karać fotografów łamiących przepisy w pogoni za zyskiem. Zostało ono jednak zakwestionowane przez miejscowego sędziego, jako niezgodne z konstytucją.
Z Nowego Jorku dla WP.PL Tomasz Bagnowski