PAP kontra NIK i Lewicka kontra NIK - pozwy w sądzie i prokuraturze
Liczby, jakie podała NIK po kontroli w Polskiej Agencji Prasowej są całkowicie wyssane z palca. Nie mamy pojęcia skąd Najwyższa Izba Kontroli wzięła te dane – powiedział Robert Bogdański, prezes PAP, w czasie poniedziałkowej konferencji prasowej. Prezes dodał, że nie chodzi tu o wnioski pokontrolne sformułowane w tajnym raporcie, ale o liczby jakie podał prezes NIK w publicznym oświadczeniu.
Polska Agencja Prasowa zdecydowała się wystąpić z pozwem do sądu. Domaga się sprostowania nieprawdziwej – jej zdaniem – informacji, jakoby straty spółki PAP SA w 1998 r. wyniosły ponad 10 mln zł, a w 1999 r. 7 mln zł. Agencja twierdzi, że straty zawyżono w odniesieniu do roku 1998 dwukrotnie, a 1999 r. - aż trzykrotnie.
Prezes firmy dodał, że PAP przygotowywuje się do prywatyzacji i takie nieprawdziwe informacje mogą odstraszyć potencjalnego inwestora. Dlatego zdecydowano się wystąpić na drogę sądową.
W lipcu br. Najwyższa Izba Kontroli opublikowała dokument mówiący o wynikach kontroli wynagradzania oraz przyznawania innych świadczeń członkom rad nadzorczych i zarządów jednoosobowych spółek Skarbu Państwa. Właśnie dane przekazane w tej informacji kwestionuje PAP, która domaga się ich sprostowania w trzech ogólnopolskich gazetach oraz wpłacenia przez NIK 5 tys. zł na konto Centrum Monitoringu Wolności Prasy.
Z informacji udostępnionych na konferencji wynika, że prezes zarządu PAP SA zarobił w 1999 r. 182 tys. zł, zaś dwaj członkowie zarządu po 165 tys. zł.
W poniedziałek Najwyższa Izba Kontroli wystosowała do PAP pismo, w którym przeprosiła agencję za zamieszczenie w urzędowym dokumencie NIK błędnych danych o wynikach finansowych Spółki. Nie zmieniło to jednak decyzji kierownictwa PAP SA w kwestii pozwu.
Z kolei wiceminister pracy Ewa Lewicka złożyła w poniedziałek w Prokuraturze Rejonowej Warszawa Śródmieście zawiadomienie o przestępstwie nadużycia władzy, jakiego miał się dopuścić prezes NIK Janusz Wojciechowski.
Lewicka zarzuca też prezesowi NIK ujawnienie tajemnicy służbowej i publiczne sugerowanie, że to pani wiceminister jest odpowiedzialna za nieprawidłowości związane z komputeryzacją ZUS.
Dwa tygodnie temu NIK zarzuciła wicepremierowi Longinowi Komołowskiemu i wiceminister Ewie Lewickiej, że uniemożliwiają Izbie kontynuowanie kontroli komputeryzacji ZUS. NIK poinformowała wtedy prasę, że kierownictwo Ministerstwa Pracy nie wpuszcza kontrolerów do resortu.(mag, ck)